"Kotomiś" z polskiego zoo to prawdziwa gwiazda. "Jedno słowo z maksymalną dawką słodyczy!"

17 godzin temu
Zdjęcie: ZOO Łódź/Facebook.com


Niektóre zwierzęta potrafią wzbudzać wyjątkowe emocje, a jednym z takich stworzeń jest wyjątkowy "kotomiś", zwany również "kotoniedźwiedziem". Co to dokładnie oznacza? To niezwykłe połączenie, które można ujrzeć na własne oczy w jednym z polskich ogrodów zoologicznych.
Jak czytamy na profilu łódzkiego zoo, "kotomiś" jest w rzeczywistości binturongiem, czyli drapieżnym ssakiem zamieszkującym między innymi Chiny, Tajlandię, Malezję, Indonezję i Filipiny. Ten gatunek po raz pierwszy został opisany w 1822 roku przez brytyjskiego zoologa Thomasa Stamforda Rafflesa. Jego oryginalna nazwa pochodzi zaś z języka malajskiego. Dziś zwierzę zwraca na siebie ogromną uwagę, ponieważ to stworzenie ma status zagrożonego wyginięciem. Na szczęście wciąż jest z nami, a bliskie spotkanie z "kotomisiem" można zaliczyć choćby w Orientarium ZOO Łódź.


REKLAMA


Zobacz wideo Największa atrakcja Hanoweru robi piorunujące wrażenie!


"Kotomiś" istnieje naprawdę. To prawdziwy król polowań
Według portalu National Geographic pełna polska nazwa tego ssaka to binturong orientalny. Choć potocznie mówi o nim "kotomiś", w rzeczywistości to stworzenie nie ma za wiele wspólnego ani z kotami, ani z niedźwiedziami. Zwierzę zalicza się do rodziny wiwerowatych oraz podrodziny łaskunów, natomiast jego najbliżsi krewni to: paguma chińska, łaskun palmowy i łaskunek trójpręgi. Potoczna nazwa ma jednak odzwierciedlenie w wyglądzie binturonga oraz jego sposobie poruszania się.
Zobacz też: Jan Maria po latach milczenia w końcu się "przebudził". Na 4-tonowego giganta czekano 30 lat
Jak opisuje łódzkie zoo, to niezwykłe zwierzę ma "gęstą sierść, wydłużoną sylwetkę, spiczasty pysk, krótkie zaokrąglone uszy, krótkie łapy i pięciopalczaste kończyny z ostrymi pazurami". zwykle osiąga 45 cm w kłębie, 110-170 cm długości i waży około 20 kg. Ma szerokie łapy oraz chwytny ogon, które są doskonale przystosowane do wspinania się po drzewach. Ponadto jego pysk jest porośnięty długimi, siwymi wąsami - wibrysami - które występują także u kotów. Choć na pierwszy rzut oka to zwierzę sprawia wrażenie ociężałego i powolnego, jest prawdziwym mistrzem zwinności oraz królem polowań. Zupełnie jak koty i niedźwiedzie.


"Kotoniedźwiedź" to maskotka łódzkiego zoo. "Zazdroszczę opiekunom"
Binturong wygląda tak, jakby był idealnym połączeniem małego niedźwiadka z kotem i choć wcale nim nie jest, wciąż budzi ogromne poruszenie wśród odwiedzających zoo. Za każdym razem, gdy jego zdjęcie pojawia się na profilu Orientarium ZOO Łódź w mediach społecznościowych, obserwatorzy wręcz nie mogą pohamować swojego zachwytu. Tak było między innymi we wrześniu 2024 roku.


Już sama nazwa jest piękna. Połączenie dwóch cudnych zwierzaków. No cud miód.


Trochę zazdroszczę opiekunom głaskania i przytulania się do niego.


Jaki cudowny stworek


- czytamy w sekcji komentarzy. Powtórkę z rozrywki mieliśmy również pod koniec ubiegłego roku, gdy na Facebooku opublikowano zdjęcie "kotomisia" u boku swojej opiekunki. Wówczas to niezwykłe zwierzę znów wywołało spore poruszenie, a niektórzy zapowiedzieli choćby swoją wizytę w Łodzi. Wszystko po to, by zobaczyć to "cudo".


W marcu będę u was z synem przy okazji koncertu. Mimo iż ma 19 lat, oboje nie możemy się już doczekać.


Kotomiś! Jedno słowo z maksymalną dawką słodyczy!


Zazdroszczę takiej pracy.


Dla takich chwil warto wstawać rano do pracy


- komentowali internauci.


Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału