«Kot ważniejszy niż rodzina!» — krzyczała matka

1 tydzień temu

„Dla ciebie kot jest ważniejszy niż siostrzeńca!” — wrzeszczała matka.

Od dziecka marzyłam o własnym kocie. W końcu, gdy miałam dwadzieścia lat, kupiłam kociaka od sprawdzonego hodowcy w małym miasteczku pod Wrocławiem. Nazwałam go Puszek i stał się moim najlepszym przyjacielem. Poświęcałam mu każdą wolną chwilę: pielęgnowałam, bawiłam się, dbałam. To nie był zwykły pupil — stał się częścią mojej duszy, moją pociechą w trudnych chwilach. Rodzice nie protestowali, ale nigdy nie zrozumieli, dlaczego jest dla mnie tak ważny. „Lepiej byś dziecko urodziła, niż z kotem się babrała!” — rzucała ze złością moja mama, Barbara Nowak. Jej słowa bolały, ale milczałam, nie chcąc kłótni.

Moja starsza siostra, Kinga, urodziła synka, Kubę, i odtąd często zrzucała na mnie obowiązki związane z jego opieką. Szczerze mówiąc, nie darzyłam siostrzeńca szczególnym uczuciem. Pomagałam Kingi: gotowałam, prałam, sprzątałam, ale zabawy z dzieckiem były dla mnie męczącym obowiązkiem. Nie sprawiało mi to radości, tylko wyczerpywało. Gdy Kinga była zmęczona, z Kubą zostawała mama. Ja zaś, wracając do domu, biegłam do Puszka. Jego mruczenie i oddanie napełniały mnie ciepłem. Pewnego dnia mama nie wytrzymała i rzuciła się na mnie: „Co, dla ciebie zwierzę jest ważniejsze niż syn twojej własnej siostry?!”

Odpowiedziałam szczerze: „Tak”. To była prawda. Puszek był moim światłem, a Kuba, choć rodziną, pozostawał dla mnie obcy. Mama wpadła w szał, zasypując mnie gradem wyrzutów: „Jak możesz tak mówić? To przecież twoja krew!” Kinga tylko się zaśmiała, nazywając mnie wariatką. Ale trwałam przy swoim. Dlaczego miałabym zmuszać się do miłości wobec dziecka, do którego nie czuję przywiązania? Ich reakcja tylko wzmocniła mój bunt. Nie zamierzałam udawać dla ich aprobaty.

Mama najwyraźniej postanowiła się zemścić. Pewnego wieczora zostałam u koleżanki i nie wróciłam na noc. Rano, wpadając do domu, nie znalazłam Puszka. Mama obojętnie stwierdziła: „Przestraszył się czegoś, drzwi do klatki były otwarte, no i uciekł”. Serce mi się ścisnęło. Płakałam, dzwoniłam do sąsiadów, rozklejałam ogłoszenia, ale Puszek zaginął. Ta strata była dla mnie dramatem. Był moim przyjacielem, moją ostoją w chwilach samotności. niedługo przeprowadziłam się do narzeczonego, Krzysztofa, do Warszawy. Wzięliśmy nowego kociaka, ale ból po stracie Puszka nie mijał.

Po kilku miesiącach odwiedziłam rodziców w rodzinnym mieście. Mój młodszy brat, Tomek, nie wytrzymał i wyjawił prawdę. Okazało się, iż gdy mnie nie było, mama z Kingą postanowiły mnie „nauczyć rozumu”. Wypędziły Puszka, bo ośmieliłam się powiedzieć, iż jest dla mnie ważniejszy niż Kuba. Tomek początkowo trzymał z nimi sztamę, ale później uznał, iż przegięli. Gdy to usłyszałam, poczułam, jak wszystko we mnie zamarza. Moja własna matka i siostra zdradziły mnie, odebrały to, co było mi drogie, tylko po to, by udowodnić swoją rację. Dla nich Puszek był tylko zwierzakiem, dla mnie — częścią życia.

Jak mogli tego nie zrozumieć? Puszek był przy mnie w najtrudniejszych momentach, jego ciepło dawało mi siłę, by wstać rano, iść do pracy, żyć dalej. Kuba, z całym szacunkiem, był dla mnie obcym dzieckiem. Pomagałam Kingi z poczucia obowiązku, bo to moja siostra. Ale ona najwyraźniej mnie nie szanowała, skoro zgodziła się na tak okrutny krok. Oni chcieli mnie „przebudować”, zmusić, bym kochała siostrzeńca tak, jak kochałam kotka. A gdy się nie podporządkowałam, ukaraA teraz, gdy Krzysztof i nasz nowy kotek śpią spokojnie w drugim pokoju, wiem jedno – miłość nie podlega rozkazom, a moje dalsze życie będzie już tylko moje.

Idź do oryginalnego materiału