Kosmiczna misja opolskich nasion. Tego jeszcze nie było!

4 godzin temu

Przedsiębiorstwo Toraf od kilku miesięcy prowadzi intensywne prace nad rewolucyjnym projektem – chce wysłać nasiona w kosmos. To dlatego też jego celem jest połączenie badań nad nasionami roślin uprawnych z nowoczesnymi technologiami wykorzystywanymi do lotów kosmicznych.

– Planujemy wybrane partie nasion wysłać rakietą na wysokość od 50 do 150 km nad Ziemią – mówi Marek Wieroński, koordynator projektu nazwanego TORAF Seed Mission w spółce Toraf z siedzibą w Maciejowie pod Kluczborkiem, która produkuje nasiona warzyw, ziół i kwiatów od 35 lat.

Nasiona produkowane przez Toraf polecą w kosmos

I choć pomysł opolan może wywołać w pierwszej chwili zdziwienie, to faktem jest, iż nasiona między innymi rzodkiewki i sałaty z Opolszczyzny są szykowane do lotu w przestrzeń kosmiczną. Ale jak w ogóle do tego doszło i jakie efekty ma to dać w przyszłości?

– Jak to zwykle bywa, genezy przełomowych pomysłów rodzą się dość przypadkowo – stwierdza Marek Wieroński.

– Wszystko zaczęło się, gdy na przerwie w pracy pokazywałem współpracownikom przepiękne zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba umieszczonego za Księżycem. Te ujęcia są przełomowe: pokazują odległe galaktyki wypełnione gwiazdami. Wszyscy się zachwycaliśmy. gwałtownie w biurze pojawił się niewinny temat, bardziej z potencjałem na materiał czysto PR-owy. Po prostu zastanawialiśmy się, czy naszych nasion nie dałoby się wysłać w Kosmos… I potem już poszło – śmieje się.

Pan Marek pasjonuje się nie tylko roślinami, ale też nowymi przestrzeniami do ich uprawy – także poza Ziemią. Dosłownie.

– Ukończyłem architekturę krajobrazu. Mimo to na co dzień jestem fanem polskiej myśli technologicznej i kosmosu – przyznaje. – I z racji tych moich zainteresowań, to ja już wiedziałem, iż istnieje w kraju taka firma, która ma największą rakietę i która potrafi osiągać wysokości suborbitalne, czyli to taki moment, gdy rakieta wyskakuje nad atmosferę, zerka w kosmos… i wraca. Nie krąży, nie zostaje. Tylko skacze w górę i spada.

Chodzi o rakietę PERUN, którą zaprojektowała i zbudowała spółka technologiczna SpaceForest z Gdyni, specjalizująca się w topowych innowacjach.

– Wysłaliśmy więc na Pomorze nasze pytania: czy wystrzelenie nasion w kosmos jest możliwe i ile by to w ogóle kosztowało – opowiada Wieroński. – Od początku chcieliśmy, by było to coś przyszłościowego, z przełożeniem na żywność. gwałtownie stało się jasne, iż jest taka możliwość.

Opolanie mogą być pierwsi

Początkowo eksperci z firmy Toraf mieli pomysł na jeden lot rakietą. Po ustaleniu szczegółów opolska i pomorska firma zaplanowały cztery etapy lotów w ramach TORAF Seed Mission: na wysokość 50 km, 80 km, 100 km i 150 km. A opolski pierwszy ładunek będzie tworzyła specjalna mieszanka kiełków zaprojektowaną osobiście przez prezesa firmy Toraf, Rafała Węgrzynowskiego, złożona z czterech rodzajów roślin: rzodkiewki, koniczyny inkarnatki, brokuła Raab i lucerny.

– Długo nad tym składem myśleliśmy pod kątem wartości odżywczych dla astronautów – przyznaje pan Marek. – Dlatego, iż efekt jonizacji występujący w kosmosie wpływa też na komórki człowieka. Te kiełki więc mogą uzupełnić mikroelementy i pomóc ludziom w kosmosie się żywić. Do tego dodamy jeszcze dwa produkty firmujące pierwszy start: Nasiona Rzodkiewki Flamboyant 3 i nasiona sałat liściowych Lollo Bionda, Lollo Rossa, Sałata Rekord, Red Salad Bowl, Salad Bowl. W sumie wysyłamy aż dziesięć różnych roślin.

Na zdj. od lewej zespół pracujący nad misją: spec. operator maszyn pakujących Marek Rzepka, prezes Rafał Węgrzynowski, dyrektor sprzedaży Wojciech Dziuba, przedstawiciel firmy SpaceForest Piotr Król, koordynator misji Marek Wieroński oraz magazynier i operator wózka widłowego Kamil Rzepka – fot. Toraf

Pierwszy i drugi lot może uda się przeprowadzić jeszcze we wrześniu tego roku. Kolejne dwa, na wysokość 100 i 150 km, planowane są na rok 2026.

Opolskie nasiona i… komórki ludzkich kości

– Wiemy już, iż nasze nasiona polecą z innymi materiałami do eksperymentów: wojskowymi i biologicznymi. Wśród ładunków będą np. komórki ludzkich kości – przybliża szczegóły tej spektakularnej operacji Marek Wieroński. – Na obecnym etapie zrobiło się już naprawdę poważnie.

Podczas kolejnych lotów w kosmos chcą wysłać m.in. produkowane w Maciejowie tzw. batony nasienne.

– Do specjalnych mat przyczepiamy nasiona różnych roślin – wyjaśnia. – Wystarczy je spryskać minimalną ilością wody i kiełkują, jak rzeżucha. Astronauci też będą mogli je obcinać i uzupełniać minerały w diecie.

Sensacji całemu przedsięwzięciu dodaje jeszcze jedna rzecz: po zbadaniu rynku i szerokim researchu okazuje się, iż najprawdopodobniej w całej Europie nikt nie prowadził podobnego projektu.

– Dlatego, iż wszystkie inne zagraniczne doświadczenia miały miejsce na stacji orbitalnej, czyli tej stacji, która krąży wokół Ziemi i na którą ma polecieć dr Sławosz Uznański-Wiśniewski – tłumaczy Marek Wieroński.

– A to znaczy, iż dotyczyły tylko długotrwałego przebywania w warunkach mikrograwitacji. I nie wróciły na Ziemię w celu bezpośredniego porównania z próbką kontrolną. Natomiast nikt nie ma przebadanych niższych wysokości, a tym bardziej czterech różnych! – przekonuje.

Nasiona przejdą ekstremalne warunki

Dodaje, iż na tych wysokościach występuje również promieniowanie kosmiczne i ultrafioletowe. Na 100 i 150 km dochodzi intensywne promieniowanie jonizujące, które może wpływać na DNA i struktury komórkowe, choćby w suchych nasionach. Czyli np. w tkankach może zajść wymiana elektronów, co może doprowadzić do mutacji.

– One z kolei mogą spowodować pękanie nasionka. A także jego szybsze lub wolniejsze wykiełkowanie – obrazuje ekspert Toraf.

Docelowo opolanie chcą się dowiedzieć, jak nasiona reagują na ekstremalne warunki. A to właśnie w kosmosie takie panują. Wśród nich są też bardzo niskie temperatury i ciśnienie oraz mikrograwitacja.

– Już sam lot dla rośliny to ekspozycja na wyjątkowy stres – podkreśla Marek Wieroński. – Im wyżej, tym zimniej. A już po powrocie na Ziemię nasiona będą są szczegółowo badane pod kątem zdolności kiełkowania, energii wzrostu oraz zdrowotności siewek w naszym akredytowanym laboratorium oceny nasion. Do współpracy zaprosimy laboratorium, które zrobi dla nas zaawansowane testy genetyczne i mikrobiologiczne.

Kiełki przejdą zaawansowane badania m.in. w laboratorium Toraf – fot. Toraf

Są świadomi wielkiej szansy.

– Badania mogą być źródłem cennych wniosków i przyczynić się do opracowania bardziej odpornych odmian roślin, lepiej przystosowanych do trudnych warunków klimatycznych i środowiskowych – zauważa inicjator projektu. – Może się na przykład okazać, iż rzodkiewka czy sałata lepiej sobie radzą w suchszej glebie. A to by było wyjątkowo pożyteczne odkrycie.

Opolski pomysł i badania, gdyńska innowacja i wykonanie

Nasiona spod Kluczborka w kosmos polecą rakietą PERUN, która liczy 11,5 metra długości i jest największą polską rakietą sondującą (suborbitalną). Jej silnik napędza parafina, co sprawia, iż jest bardzo ekologiczna.

O skali przedsięwzięcia dość powiedzieć, iż twórcy rakiety z firmy SpaceForest współpracują z Europejską Agencją Kosmiczną, Polską Agencją Kosmiczną (POLSA), RADMOR (WB Group) i innymi prestiżowymi instytucjami: zarówno z sektora publicznego, jak i prywatnego. Co przekonało inżynierów z Pomorza do wspólnego projektu z opolską firmą produkującą nasiona?

– Jako operator lotów rakietą kosmiczną na pokład zabieramy przeróżne eksperymenty naukowe. Cieszymy się, iż naszą działalność zauważyła firma Toraf oraz iż staliśmy się inspiracją do działania – mówi Piotr Król, lider ds. komercjalizacji programu rakietowego PERUN.

Rakieta PERUN firmy Space Forest ma ponad 11,5 metra – fot. SpaceForest

Potwierdza, iż początkowo kooperacja miała dotyczyć tylko lotu testowego na 50 km wysokości.

– Po wielu dyskusjach eksperci z Toraf ocenili, iż przebadanie nasion na różnych pułapach wysokości przyniesie większą wartość naukową – dodaje Piotr Król.

Od kilku miesięcy realizowane są już drobiazgowe przygotowania do wysłania opolskich nasion, a także innych ładunków w tym locie, w przestworza. I choć mowa o naprawdę skomplikowanym i wymagającym przedsięwzięciu, to sam lot na wysokość 50 km trwa zaledwie kilka minut. Rakieta osiąga bowiem prędkość choćby do 5400 km/h.

– Te przygotowania realizowane są nieustannie – zaznacza Piotr Król. – To przede wszystkim wielokrotne sprawdzanie kluczowych systemów bezpieczeństwa. Przeprowadza się symulacje pokazujące, czy wszystkie systemy zadziałają poprawnie.

Trzeba także zarezerwować z wyprzedzeniem miejsce na poligonie, stale monitorować okno pogodowe.

– I w końcu należy upewnić się, czy poprawnie zamontowane są wszystkie ładunki wymagające np. złącza elektrycznego czy sczytywania danych – tłumaczy Król. – Ale tego jest znacznie więcej. Nad taką misją pracuje zespół kilkudziesięciu osób.

Magiczna linia kosmosu

Warto też doprecyzować, iż nie wszystkie nasiona z Maciejowa polecą w kosmos dosłownie. Chodzi o to, iż na wysokości około 100 km przebiega tzw. Linia Kármána, umowna granica pomiędzy atmosferą Ziemi i przestrzenią kosmiczną.

Na dziś za to pewne jest to, że start zaplanowano z poligonu wojskowego w Ustce.

– jeżeli chodzi o logistykę, każdy start rakiety to naprawdę ogromna operacja. Warunkują ją oczywiście różne typy ładunków – przyznaje Piotr Król.

Na pewnym etapie lotu od rakiety odczepia się człon nośny i z prędkością paru tysięcy km na godzinę pędzi już sama komora, czyli tzw. szpic rakiety. Następnie spada on do Bałtyku. Eksperci ze SpaceForest potrafią to dokładnie obliczyć dzięki systemom namierzania i śledzenia.

– Nasza rakieta PERUN jest unikatowa w skali świata między innymi przez tzw. system sterowania ciągiem – wyjaśnia Piotr Król.

– Oznacza to, iż analizując dane warunki pogodowe na danym pułapie, jesteśmy w stanie sterować naszą rakietą tak, aby poleciała zgodnie z naszymi symulacjami. I wylądowała tam, gdzie chcemy, by wylądowała. Ten system to również bardzo duży atut pod kątem bezpieczeństwa.

Po wyłowieniu członu rakiety z morza, zostanie on przetransportowany do magazynu gdyńskiej firmy. Następnie ładunek w specjalnym transporcie trafi do laboratorium w Maciejowie na Opolszczyźnie.

– jeżeli badania pokażą, iż coś w naszych nasionach się zmieni, będziemy dysponować wiedzą, która umożliwi wyhodowanie roślin bardziej wytrzymałych – ekscytuje się Marek Wieroński. – I choćby np. rzodkiewka kiełkowałaby tylko o dzień szybciej, to już będzie wielki sukces dla nauki.

Czytaj też: Nowy zakład Nutricia otwarty z fetą. Obok ruszyła Akademia Przemysłu 5.0.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału