To dzięki fundacji DIOZ (Dolnośląskiemu Inspektoratowi Ochrony Zwierząt) Polacy od kilku lat słyszą o nieprawidłowościach w opiece nad zwierzętami w schroniskach na terenie całego kraju. Ostatnia, głośna sprawa schroniska Happy Dog w Sobolewie to jedna z najbardziej bulwersujących afer, w której skala zaniedbań i braku humanitarnego traktowania zwierząt zakończyła się postawieniem właścicielowi zarzutów prokuratorskich o znęcanie się nad zwierzętami. Jak alarmują przedstawiciele DIOZ – choćby te zarzuty nie powstrzymały patologii i masowego cierpienia zwierząt.
To właśnie DIOZ i jej przedstawiciele – Konrad Kuźmiński oraz Krystyna Pietruszka – uchodzą dziś za jedne z najbardziej aktywnych osób w sferze obrony praw zwierząt, stając się postaciami wręcz kultowymi w Polsce. Niestety, ich głośne działania i walka o poprawę losu zwierząt spotykają się z licznymi głosami krytyki, a choćby agresji – zarówno ze strony osób prywatnych, jak i przedstawicieli władz. Przykładem jest trwająca walka o odebranie prawa do prowadzenia schroniska Happy Dog jego „oskarżonym właścicielom” oraz o powstrzymanie dalszego funkcjonowania placówki.
Choć nazwa „Happy Dog” sugeruje bezpieczne miejsce dla psów, świadkowie i byli opiekunowie alarmują: w schronisku w Sobolewie pod Garwolinem od lat mają miejsce poważne nieprawidłowości. Zwierzęta umierają podczas kwarantanny, przebywają w boksach bez spacerów i adekwatnej opieki, a adopcje są utrudnione – nierzadko psy nie doczekują nowych domów. Od 2018 roku w sądzie toczy się proces przeciwko właścicielowi schroniska, jednak placówka przez cały czas działa, wygrywa kolejne przetargi i wciąż otrzymuje finansowanie publiczne. Dlatego osoby walczące o prawa zwierząt organizują protesty, domagając się natychmiastowej interwencji władz lokalnych i inspekcji weterynaryjnych.
Brak reakcji władz gminy Sobolew (w tym wójta, Macieja Blachnio) oraz Powiatowego Lekarza Weterynarii w Garwolinie – organu odpowiedzialnego za nadzór nad schroniskiem, mogącego zlecić kontrole, wydać zalecenia, a choćby ograniczyć działalność placówki niezależnie od trwającego procesu sądowego – pozostawia właścicielom schroniska możliwość kontynuowania działań, które według obrońców zwierząt narażają je na cierpienie.
Doniesienia o wielokrotnych przypadkach odbierania psów w stanie skrajnego wycieńczenia i traumy potwierdzają skalę problemu. – W takim stanie psy opuszczają schronisko Happy Dog w Sobolewie. W tym piekle przez cały czas przebywa kilkaset zwierząt, a adopcja graniczy z cudem. Nie ma tam żadnego wolontariatu – te biedne psy nie mogą liczyć na niczyją pomoc – podkreślają przedstawiciele DIOZ.
W lutym br. Gazeta Wyborcza opisywała sprawę oraz zarzuty postawione właścicielom schroniska. Wobec właściciela toczy się postępowanie o znęcanie się nad zwierzętami. – Pies z pękniętą miednicą leżał na betonie. Był w bardzo złym stanie. Chciałam go adoptować, zapewnić leczenie w klinice w Warszawie. Przeszłam kontrolę przedadopcyjną i czekałam na telefon, iż mogę go odebrać. Jednak właściciel schroniska nie chciał go wydać. Pies odszedł – relacjonowała Lidia Leszczyńska, która próbowała ratować chore zwierzę.
Jak ustalono na podstawie licznych relacji świadków, byłych wolontariuszy, lekarzy weterynarii oraz właścicieli zwierząt – w schronisku od lat mają miejsce rażące naruszenia dobrostanu zwierząt, mogące stanowić naruszenia art. 35 ust. 1a i 1b ustawy o ochronie zwierząt. O sprawie pisze w petycji Edyta Haduch, jedna z organizatorek protestów i przedstawicielka grupy „Sobolew – Pseudo schronisko Happy Dog PROTEST”.
Właściciel schroniska, Marian Drewnik, ma postawione zarzuty prokuratorskie o znęcanie się nad zwierzętami. Toczy się przeciwko niemu proces sądowy, a w sprawie złożono kolejne zawiadomienia.
W obliczu tych okoliczności przedstawiciele DIOZ pytają: kiedy śmierć i cierpienie zwierząt staną się przedmiotem realnego zainteresowania opinii publicznej, władz i sądów? Jakie zmiany systemowe są potrzebne, aby skutecznie powstrzymywać takie patologie? Te pytania kierowane są do Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii w Warszawie, sądów oraz polityków.
Łukasz Litewka – polityk znany z działań na rzecz ochrony zwierząt – powiedział w rozmowie z Do Rzeczy (21.11.2025 r.): „W Sobolewie od dawna nie dzieje się dobrze – źle to napisałem: dzieje się tragicznie. Zwierzęta, które tam trafiają, są praktycznie skazane na pewną śmierć. (…) Niestety, to prawda – tam nigdy nie ma happy endów i nic oprócz nazwy nie jest tam ‘happy’.”
Jakie będą dalsze losy schroniska w Sobolewie? Na odpowiedź czekamy z biura Powiatowego Lekarza Weterynarii w Garwolinie, biura Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii w Warszawie oraz od rzecznika prokuratury

2 tygodni temu


![Twój organizm daje te 3 subtelne sygnały, zanim dojdzie do najgorszego. Reaguj natychmiast [PORADNIK]](https://warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2025/12/Mezczyzna-zaworty-czad.webp)



