Na polach w całej Polsce ruszyły kontrole, które zadecydują o losie tegorocznych zbiorów. Inspektorzy sprawdzają ziemniaki i glebę pod kątem groźnych patogenów, a rolnicy drżą, bo jedna decyzja urzędników może oznaczać milionowe straty i choćby zniszczenie plonów.

Fot. Warszawa w Pigułce
Już się zaczęło. Kontrole na polach ruszyły w całą Polskę
Na polach w całym kraju obok rolników pojawili się inspektorzy. Rozpoczął się sezon jesiennych wykopków, a wraz z nim obowiązkowe kontrole, które przesądzą o przyszłości tegorocznych zbiorów. Rolnicy wiedzą, iż jeden podpis urzędnika może zadecydować, czy ich plony trafią na rynek, czy zostaną objęte zakazem sprzedaży.
Do akcji wkroczyły Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Roślin i Nasiennictwa. To właśnie teraz bulwy są najbardziej narażone na ujawnienie chorób i szkodników. Kontrole obejmują zarówno duże plantacje, jak i mniejsze gospodarstwa. Inspektorzy pobierają próbki ziemniaków oraz gleby i przesyłają je do laboratoriów. Badania mają wykryć bakterie, takie jak Clavibacter sepedonicus czy Ralstonia solanacearum, które w ukryciu potrafią zniszczyć całe plony.
Samo zdrowe wyglądanie bulw nie wystarczy. jeżeli w próbkach zostaną wykryte niebezpieczne patogeny, gospodarstwo może zostać objęte kwarantanną. To oznacza ograniczenia w sprzedaży, a w najgorszym przypadku choćby zniszczenie całego zbioru. Rolnicy przyznają, iż to scenariusz, którego boją się najbardziej – bo jeden patogen może przekreślić miesiące ciężkiej pracy.
Kontrole są niezbędne do wydania paszportu roślin, dokumentu potwierdzającego zdrowotność ziemniaków. Bez niego plony nie trafią ani na rynek krajowy, ani za granicę. W 2025 roku polscy rolnicy wyeksportowali już ponad 97 tys. ton ziemniaków o wartości 140 mln zł. Najwięcej trafiło na Ukrainę, do Rumunii i Mołdawii.
To pokazuje, iż stawką kontroli jest nie tylko los pojedynczych gospodarstw, ale także wynik całej branży rolnej. Każda próbka, każdy podpis inspektora decyduje o tym, czy Polska utrzyma swoją pozycję jednego z czołowych dostawców ziemniaków w Europie.
Jesienne kontrole to dla rolników nerwowy czas. Wiedzą jednak, iż bez nich ich plony nigdy nie trafiłyby na sklepowe półki ani na eksport. To moment, w którym ważą się losy całorocznej pracy tysięcy gospodarstw.