Jesienne przygody

notatnikemigrantkihome.wordpress.com 2 godzin temu

Przezylismy drugi huragan, tym razem jeszcze wieksze szkody. Zachodnia czesc Karoliny Polnocnej jest zdewastowana, nadrzeczna czesc Ashville i pobliskie turystyczne wioski prawie zrownane z ziemia. Do nas dotarl niby z oslabieniem, ale deszcz i wiatr byl straszny. Siedzielismy sobie w domu, az nagle przyszedl tekst od sasiada, ze mamy problem z drzewem. Okazalo sie, ze kolejna galaz wielkiego drzewa odlamala sie I spadla na myrtle lamiac prawie wszystkie jej galezie. Zawsze to lepsze niz spadek na dach czy samochod sasiada. Czekalismy na ustanie deszczu i wyszlismy ciac, bo galaz blokowala chodnikowe przejscie. Okazalo sie, ze wysoka tuja przed drzwiami wejsciowymi, ktora swietnie zacieniala przedpokojowe okno strasznie ucierpiala I musielismy ja takze sciac. Uzbieralismy niesamowita ilosc pocietych galezi, ale tylko mala czesc zmiescila sie na trawniku przy szosie. Miejski serwis coraz wymysla nowe zasady, ostatnim razem nie zabrali, musialam przekladac w male kupki tak aby mogli przezucac to widlami do samochodu. Zastanawialam sie ile miesiecy zajmie nam wystawianie reszty galezi I zajecie sie w koncu trawnikiem, bo z koleji administracja przysyla listy straszac 100 dolarowymi karami na dzien za zaniedbany trawnik.

okazalo sie, ze drzewo ma dziure w srodku i przestraszylismy sie, ze cale sie zawali przy kolejnych wiatrach. Zaczelismy wydzwaniac po firmach, aby przyjechali sciac, ale oczywiscie mieli czas dopiero za tydzien lub dwa, a my mielismy zaplanowana wyprawe do Washingtonu. Jedna firma za cene ekspresowej uslugi obiecala przyjechac na drugi dzien. Trzeba przyznac, ze robili to sprawnie, za dodatkowa oplata zabrali wszystkie galezie i zagrabil/oczyscili trawnik co mnie bardzo ucieszylo, bo moglam zabrac sie za zasianie trawy. Moglismy wyjezdzac bez wiekszych obaw. Mielismy tylko dwa czasowe bilety do muzeow wiec podroz zapowiadala sie bezsresowo.

Idź do oryginalnego materiału