Groby między grzybami. Sosnowiecki las zamienił się w nielegalny cmentarz

10 godzin temu
W sosnowieckim lesie powstał nielegalny cmentarz dla zwierząt. Mieszkańcy sami wybrali to miejsce, przy okazji narażając się na wysokie kary finansowe. Na drzewie powieszono choćby instrukcję, w jaki sposób należy grzebać złoki. Twierdzą, iż po prostu "nie mają wyjścia".
Temat nieoficjalnego cmentarza dla zwierząt w Sosnowcu poruszył serwis Sosnowiec.Wyborcza.pl. Z relacji dziennika wynika, iż groby w lokalnym lesie pojawiają się od lat. Nie wiadomo, czyj pupil spoczął tam jako pierwszy, ale pewne jest to, iż wcale nie powinien się tam pojawić. Mimo to symbolicznych nagrobków, zabawek i zniczy wciąż przybywa. Dlaczego tak się dzieje? Podstawowym problemem są koszty.


REKLAMA


Zobacz wideo Na cmentarzach miejsca nie przebywa. Jak zaoszczędzić miejsce? [Next Station]


Nielegalny cmentarz dla zwierząt w Sosnowcu. "Na kremację nie było mnie stać"
Sosnowiecki las stał się na tyle popularny wśród osób, które straciły swoje zwierzęta, iż na drzewie pojawiła się choćby kartka z instrukcją. Widnieje na niej informacja o tym, iż doły należy kopać na głębokość jednego metra, ponieważ dzika zwierzyna potrafi wykopywać zwłoki. W trakcie dnia można tam spotkać również osoby, które odwiedzają swoich dawnych przyjaciół.
Nie zmienia to jednak faktu, iż takie działania są w Polsce nielegalne. Zgodnie z prawem ciała zwierząt domowych zaliczane są do produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego kategorii 1. To oznacza, iż muszą zostać zutylizowane w drodze spalania, współspalania lub poprzez grzebanie w miejscach do tego przeznaczonych, zatwierdzonych przez adekwatny organ. Sosnowiecki las takim miejscem nie jest. Problem polega jednak na tym, iż wiele osób, między innymi te, które decydują się na eutanazję, nie chcą zostawiać zwierząt u weterynarza, ani oddać ich do ośrodków kremacyjnych. Istotną rolę w tym procesie odkrywają również ceny.
Nie chciałem zostawić zwłok psa u weterynarza, bo takie zwierzęta spalane są potem na przemysłową skalę. Słyszałem o ośrodku kremacyjnym w Rudzie Śląskiej, ale dowiedziałem się, iż to wydatek choćby 700 złotych i w urnie mieszane są prochy różnych zwierząt. Dwa razy tyle trzeba zapłacić za indywidualne spalenie. Chciałem, żeby prochy mojego przyjaciela włożono mi kiedyś do trumny. Ale na kremację nie było mnie stać
- wyjaśnia "Gazecie Wyborczej" mężczyzna, który odwiedził leśny cmentarz. Choć nieformalne groby nie przeszkadzają choćby mieszkańcom pobliskich posesji, mogą być realnym zagrożeniem biologicznym dla środowiska. Właśnie dlatego takie działanie obarczone jest karą finansową.


Chowają zmarłe zwierzęta w lesie. Walka o cmentarz trwa od dekady
Za grzebanie ciał zwierząt w niewłaściwych miejscach grozi mandat do 1 tysiąca złotych. Mieszkańcy o tym wiedzą, ale wybierają tak zwane mniejsze zło.


Wiem, iż to nielegalne. Nie miałem jednak wyjścia. Nie mam domu z ogródkiem
- dodaje rozmówca "Gazety Wyborczej". Lista miejsc, w których można dokonać pochówku, publikowana jest przez Główny Inspektorat Weterynarii. Niestety wciąż nie ma na niej Sosnowca. Czy jest zatem szansa na zmiany? Radny Jan Boska już dekadę wcześniej apelował o utworzenie cmentarza dla zwierząt. Teraz podjął kolejną próbę.
Sprawdź również: Wrocławska uczelnia w prestiżowym rankingu. Jest najlepsza w kraju. To "ogromny sukces"
Robię to już po raz drugi, bo o budowę cmentarzyska dla zwierząt upominałem się już dziesięć lat temu. Teraz znowu odezwały się do mnie osoby, które wskazują, iż takiego miejsca w Sosnowcu brakuje
- skomentował. Na ten moment jednak nie wiadomo, czy ta inicjatywa doczeka się szczęśliwego zakończenia. w tej chwili miasto "analizuje możliwości".


Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału