Gniezno: totalna kompromitacja urzędników przy jednym małym skwerze

9 godzin temu

Mały skrawek ziemi przy Szkole Podstawowej nr 6 w Gnieźnie okazał się być nie tylko problematyczny, ale także dowodem na brak koordynacji i wiedzy wśród urzędników i samorządowców. Sprawa rozpoczęła się od inicjatywy radnego Arkadiusza Masłowskiego, który zwrócił uwagę na kierowców nagminnie wjeżdżających na zielony skwer, często manewrując dosłownie kilka centymetrów od dzieci idących do szkoły.

Masłowski zaproponował proste i niedrogie rozwiązanie: nasadzenie krzewów i kwiatów, które uniemożliwiłyby parkowanie, a jednocześnie poprawiły estetykę tego miejsca. Wniosek trafił do Prezydenta Miasta Gniezna. Odpowiedź? Brak środków.

Trudno mi zaakceptować fakt, iż sprawa dotycząca bezpieczeństwa dzieci trafia do kosza tylko dlatego, iż pochodzi od radnego opozycji. Chodzi o zdrowy rozsądek i realne działania – komentował wówczas Masłowski.

Radny nie poddał się i zaproponował nową inicjatywę: zwrócenie się do lokalnych przedsiębiorców o wsparcie nasadzeń. Jednak do akcji wkroczył radny Tomasz Dzionek, który skierował wniosek do Powiatowego Zarządu Dróg o posadzenie drzew. Pomysł nie tylko nie rozwiązał problemu, ale w praktyce okazał się zupełnie nietrafiony.

Kilka młodych drzewek zostało posadzonych, jednak kierowcy wciąż parkują między nimi, a problem bezpieczeństwa dzieci pozostał nierozwiązany.

Od początku chodziło o niską zieleń – rośliny ozdobne, które nie ograniczają widoczności, a jednocześnie porządkują teren – mówi Masłowski. Lawenda, szałwia czy ozdobne trawy mogłyby połączyć bezpieczeństwo, funkcjonalność i estetykę.

Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Gnieźnie potwierdza.

Drzewa nie rozwiązują problemu, a w niektórych sytuacjach mogą wręcz pogarszać widoczność pieszych. Tutaj – jak widać – okazały się zupełnie nietrafionym pomysłem.

W międzyczasie okazało się, iż nieporozumienie między urzędnikami i radnymi komplikuje możliwość realizacji pierwotnej koncepcji. Nasza Redakcja, chcąc pomóc, zgłosiła chęć sfinansowania nasadzeń niskiej zieleni. Znaleźliśmy środki, „ręce do pracy” i zaczęliśmy szukać prawidłowej drogi urzędowej do uzyskania zgody. Jako, iż zapewnienia radnego Dzionka bierzemy z dużym dystansem, postanowiliśmy upewnić się, iż za skwer odpowiada Powiatowy Zarząd Dróg. Otrzymaliśmy zapewnienie, iż tak – jako zarządca wyższego rzędu w przypadku skrzyżowania drogi miejskiej z powiatową. Wysłaliśmy się prośbę o zgodę na nasadzenia do PZD. Ku naszemu zdziwieniu, PZD odsyła nas do miasta jako właściciela terenu. To klasyczny przykład urzędniczej biurokracji i dezorientacji. Zamiast prostego rozwiązania, mamy wymianę pism między instytucjami, a dzieci wciąż przechodzą wśród samochodów. Mała zmiana mogłaby realnie poprawić bezpieczeństwo, jednak bezradność i niewiedza urzędników wprowadziła zamieszanie jakbyśmy mieli do czynienia z rewitalizacją Rynku a nie kilkudziesięciu metrów kwadratowych ugoru.

Problem skweru przy SP6 pokazuje, iż brak współpracy i niezrozumienie inicjatyw mogą prowadzić do sytuacji, w której symboliczne działania zastępują realne rozwiązania. jeżeli nic się nie zmieni, w miejscu zieleni mogą pojawić się metalowe bariery, które co prawda rozwiążą problem, ale także pogorszą estetykę miejsca.

Mały skwer, a tak wiele pokazuje: bezpieczeństwo dzieci wymaga zdecydowanych działań, a nie politycznych przepychanek i biurokratycznych gier.

Ponadto kiedy radny Masłowski kilka miesięcy temu zgłaszał wniosek o nasadzenie niskiej zieleni, mającej poprawić bezpieczeństwo dzieci, Miasto Gniezna odmówiło, powołując się na… brak środków. Nagle, gdy Powiatowy Zarząd Dróg zaproponował posadzenie zaledwie trzech drzewek, zgoda pojawiła się natychmiast. Czy Miasto Gniezno jest aż tak biedne, iż nie stać go na kilka krzewów i kwiatów? jeżeli tak, to dla mieszkańców może to być sygnał ostrzegawczy: lepiej stąd uciekać, niż liczyć na racjonalne działania samorządu. Przypomnijmy w tym miejscu, iż istnieje instytucja Zakładu Zieleni Miejskiej.

Idź do oryginalnego materiału