Twórca – odbiorca
„Zbiory, atlasy, lapidaria, gliptoteki – wszelkie kolekcje tworzone przez odbiorców (nawet gdy zdarza się być im jednocześnie twórcami) to dzieła sztuki zbudowane z innych dzieł, lub ich fragmentów.”
Gliptoteka: z greckiego gliptos – rżnięty, theke – schowek, zbiór. Potocznie – zbiór obrabianych kamieni szlachetnych, zbiór rzeźb. Jak pokazuje historia mały kryształ budzić może emocje większe niż całe muzeum. Jednak to do zbiorów rzeźb pielgrzymujemy ponieważ ich milczenie rezonuje pobudzająco, mimo ich bezruchu – ożywczo.
Co odróżnia widza od twórcy? Wszystko i nic. Tworząc jesteśmy też odbiorcami, będąc odbiorcami tworzymy. Już samo skupienie się na odbiorze jest twórczością. Oglądanie, badanie, porównywanie, szukanie, odnajdywanie, zadawanie pytań, widzenie odpowiedzi – to wszystko są procesy ekscytujące, pozwalające zobaczyć czym jest względność czasu, jego sztafetowy bieg z przeszkodami do pokonania. Wystawa Gliptoteka dla wszystkich to opowieść o tej sztafecie, mały przewodnik po jej subiektywnie wyodrębnionym odcinku. Gdy oglądam jako twórczyni dzieła sztuki, dawnej i współczesnej, prowadzę z niektórymi dialog. Ich zaszyfrowane przekazy niekoniecznie ukrywają konkretną treść, lub treść ta zgubiła się, zatarła, pozostała wymowna forma, czasem jej fragment, który potrafi oddziaływać w imieniu całości, stanowi rodzaj otuchy ponieważ pokazuje ciągłość, mimo iż przerwaną. Branie do ręki i do głowy dzieła, by zestawić je z innym to emocjonujący moment. To zestawienie – tworzenie zbioru generuje synergiczną energię. Podejmuję wizualny dialog z wybranymi dziełami, często dopiero po zrealizowaniu pracy odnajduję w niej odpowiedzi na pytania zadane przez kogoś innego, a nie przeze mnie samą. Zestawiając w pary czy zbiory własne prace, które dzieli kilka lub więcej lat również znajduję klucze do drzwi, które były dotychczas niewidzialne, uczę się od własnego, osobistego czasu tego, co może przekazać czas obiektywny, o ile taki w ogóle istnieje poza zegarem, w życiu. Nie wykluczone, iż każdy z nas żyje w swojej czasowej bańce, i tylko czasem można skrzyżować ścieżki i na moment zaciekawienia przyjrzeć się zbiorom jakie inny ma do zaoferowania, choćby gdy tym innym jestem ja z przeszłości. Rzeźby (z)czasem ulegają destrukcji, jest ona procesem niezależnym od twórcy, uczącym pokory. Ta destrukcja może być odwracalna, wystarczy decyzja o naprawie.*
A jednak gdy można uszanować czas widoczny na pracy (kurz, mech, grzyby, przebarwienia, pęknięcia, dewastacje) – jest on drugim towarzyszem tworzenia i to z tym wizualnym czasem też warto wszcząć dyskusję.”
*Wystawa nie powstałaby bez nieocenionej pomocy Marka Krygiera, doświadczonego konserwatora zabytków, który przywrócił zniszczonym rzeźbom (Cerber i Baletnica) ich pierwotny kształt, a jego wiedza na temat dawnych technik sztukatorskch i pozłotniczych okazała się inspirująca do tego by stworzyć nowe prace
Małgorzata Kopczyńska
Przewodnik po Gliptotece
Przyzwyczailiśmy się, iż współczesna rzeźba, choćby jeżeli jest formą abstrakcyjną, posiada jakąś często spisaną eksplikację, lub też jej sens, znaczenie, a nie raz i funkcja – są czytelne. Przez całe wieki powstawały dzieła, które mimo iż były prezentowane masom, zachowywały swoje symboliczne znaczenie tylko dla wybranych, albo ich zakodowane znaczenie pozostaje znane tylko twórcy. Sztuką jest tak sztukę tworzyć, by pomimo takiej sytuacji była ona dalej DLA KAŻDEGO. Artystka jest przekonana, iż prezentowanie celowo zestawionych ze sobą dzieł sztuki uruchamia w odbiorcy pewne procesy myślowe, które okazać się mogą inspirujące i dydaktyczne. Odbiór sztuki pozwala bowiem na czytanie świata, lekturę spoza modelu czysto językowego, jak opisywał to Walter Beniamin. Wieloznaczność dzieł sztuki pozwala na wiązanie ich znaczeń, błyskawiczne zauważanie podobieństw, analogii – „ukrytych i tajemnych związków”. Wystawa, dla wszystkich kto wkroczy do Gliptoteki, okaże się polem do ćwiczenia wyobraźni.
„Wyobraźnia to nie fantazja; to także nie wrażliwość, choć trudno byłoby sobie przedstawić człowieka z wyobraźnią, który by nie był wrażliwy. Wyobraźnia jest uzdolnieniem adekwatnie boskim, które od razu, niezależnie od metody filozoficznej, przenika wewnętrzne, ukryte i tajemne związki, odpowiedniki i analogie”
Charles Baudelaire
Prezentowane na wystawie rzeźby są współczesne, ale wyraźnie czerpią z rzeźby klasycznej, nie imitując jej. Według Henry Moore, „papieża” rzeźby modernistycznej, rzeźba nowoczesna to rzeźba antyklasyczna w tym sensie, iż antycypuje osiągnięcia rzeźbiarskie z innych kultur i okresów niż tylko rzymski i grecki antyk.
Zdjęcie okularów greckich z oczu nowoczesnego rzeźbiarza […] pomogło mu z kolei zdać sobie sprawę z wewnętrznego, emocjonalnego znaczenia form, zamiast dostrzegać w nich główne wartości przedstawieniowe i pozwoliło znów uświadomić sobie znaczenie materiału, w którym pracuje, myśleć i tworzyć w tym materiale, rzeźbiąc w nim wprost…
Znaczenie emocji, jaka osadzona jest w formie plastycznej jest istotnym, silnym aspektem w twórczości Kopczyńskiej. Kwestię znaczenia tworzywa, postulowaną szczerość materiału, artystka rozumie inaczej niż modernista Moore. Kopczyńska z eksploatacji rzadkich dziś metod, nieoczywistych technik i materiałów uczyniła wręcz temat, przedmiot rozważań w przypadku części dzieł (seria Scagliola). Poszukując Materiału-techniki-tematu artystka eksploruje obszar dziś trochę zapomnianych, dawnych technik. Odkrywa dzięki temu przed odbiorcami fragment dawnej różnorodności technik rzeźby i rzemiosła z europejskiego dorobku kulturowego, dodając wystawie walor dydaktyczny.
Przed współczesnym rzeźbiarzem/rzeźbiarką otwiera się nieograniczone pole działania. Może to być paraliżujące. Na co się zdecydować? Małgorzata Kopczyńska tworzy rzeźbę erudycyjną, (analogicznie do poezji erudycyjnej), wskazującą na badawcze spojrzenie, historyczno-artystyczne obeznanie.
Twórczość taka bywa enigmatyczna. Czasem tajemnicza forma stanowi rebus, zagadkę dla widza. Nie raz sztuka potrafi ukryć prawdę i emocję w formie tak głęboko, iż choćby syn autorki nie jest w stanie rozszyfrować enigmy ładunku emocjonalnego. Pozostaje więc intertekstualność odniesień kulturowych. Proces twórczy, strumień myślowy złożony z konstelacji kolejnych skojarzeń i odniesień artystka porównuje do „zupy”, w której kolejne treści mieszają się, dopełniają i tworzą dzieło. W gotowej pracy odbiorcy widzą kolejne treści i odniesienia. Gdy to się dzieje, artystka ma wrażenie, iż rzeźba wraca do niej, odmieniona.
Strefy Gliptoteki – konstelacje
Pronaos z Psem
Wystawa zgodnie z koncepcją rzeźbiarki podzielona jest na dwa zbiory, w których zgromadzone prace, niczym konstelacje tworzą wspólnie sensy i odniesienia. Na jednym z końców ekspozycji znajduje się Pies (1), który niczym Cerber pilnuje całej wystawy. Jest strażnikiem, strzegącym wstępu przez pronaos, przedsionek sanktuarium Gliptoteki. Pies spogląda na Damę – przyjrzymy się jej z bliska.
Konstelacja A – kobiety
Kobiety stanowią centralny punkt wystawy. Portret Damy (2) to jedyne przedstawienie na wystawie nie pochodzące z wyobraźni artystki. Rzeźba powstała akademicką metodą studium modela, jej przyjaciółki Agnieszki, na żywo. Etola wokół ramion Damy jest wykonana z usztywnionego płótna, a ukryte za portretem bryły są utworzone również na szkielecie z tkaniny. Te abstrakcyjne rzeźby symbolizują wewnętrzny świat emocji, a ich kształt zainspirowany jest anatomicznymi formami kości i organów wewnętrznych. „Soma i Psyche przenikają się i wpływają na siebie”.
W centrum sali znajduje się Baletnica (3). Background, który warto tu przytoczyć jako istotny: praca jest o zachwycie nad Czternastoletnią Tancerką Edgara Degasa, i efektem zaskoczenia krytyką artystyczną, która w czasach powstania dzieła interpretowała tę rzeźbę nie jako portret ale karykaturę, przedstawiającą „dość bezczelną dziewczynę”. Kopczyńska stworzyła więc swoją Baletnicę, niewinną i autentyczną, jednocześnie nieironicznie na wystawie zmonumentalizowaną. „Pomnikowe” ujęcie przez ustawienie rzeźby na cokole i upuszczenie tiulowej sukni w pudrowym kolorze do podłogi odczytuję jako moment, w którym dziewczęctwo odkrywa swoją przyszłość – kobiecość i nieuchronną samoświadomość. Kolorowe hula hop leży symbolicznie porzucone. Zniekształcenie skali – sugestia bardzo długich nóg i kolorowej przeskalowanej różowej spódnicy kojarzą się też z rysunkami dzieci, które w ten sposób – poprzez długie nogi – różnicują na rysunku postaci dorosłych od dzieci.
Od Afirmacji kobiecości przechodzimy do podkreślenia jej siły, jej postawy wobec świata. Atlanta (4) z wyciągniętą w górę dłonią jest na wystawie ucieleśnieniem tragedii rozgrywającej się, jak mawiał Aby Warburg – między astra tego, co nas wznosi ku niebiosom ducha a monstra tego, co wpędza nas w otchłanie ciała. Ale żadna z rzeźb nie jest jednopłaszczyznowa, podobnie w każdym z dzieł drzemie wiele potencjalnych znaczeń. Atlanta to triumfujący pancerz. Mowa ciała, niezwykle istotna w sztukach przedstawiających jest możliwa do zrozumienia bez nauki tego języka. KAŻDY może odczytywać gesty. Fundamentalne gesty walki, triumfu, trudu, zniewolenia są przekazywane i przekształcane od starożytności przez cały okres trwania cywilizacji. To, co tu współcześnie nowe to zmiana płci aktora symbolicznej rzeźby. Zamiast Atlasa, mamy Atlantę – jego odpowiednik żeński. Kobieca Atlanta nie dźwiga globu, dopiero po ten glob sięga. Rzeźba ma dwie strony – awers to odlew pleców autorki. Rewers to opracowane płaszczyzny odlewu, które wraz z konstrukcją przypominają anatomiczny model, ograniczony tutaj do kilku ścięgien i płaszczyzny powięziowej.
W narożniku tej konstelacji znajduje się instalacja Selene (4). Przedstawia fragment postaci spoczywający na łóżku na którym znajdują się bluszcze. Niedaleko leży obrośnięty mchem meteor, nad którym Selene gestem ręki sprawuje pieczę. Instalacja artystyczna Selene zawiera w sobie dwa najważniejsze wątki. Bluszcze i mchy odwołują się do sytuacji rzeźby w krajobrazie – w parkach i na cmentarzach. Rzeźby te mają swoje cechy użytkowe, które artystka pragnie przywołać i docenić. Drugą kwestia to symboliczne znaczenie Selene, która jest mitologiczną personifikacją księżyca. W mitologii greckiej każdej nocy odbywa ona podróż po niebie na rydwanie. Świat nocy i księżyca rzeźbiarka łączy ze światem snu. Motyw snu był zaś powszechnie wykorzystywany w rzeźbie sepulkralnej. Na ten typ skojarzeń nakierowuje nas dodatkowo bluszcz, który wraz z barwinkiem jest tradycyjnie od wieków sadzony na cmentarzach Europy Środkowej.
Konstelacja B – Tezaurus
W greckiej świątyni funkcję tezaurusa (skarbca) pełniło opistodomos, pomieszczenie na tyłach świątyni. Większość prac składających się na wystawiony cykl w Tezaurusie jest wykonana w technice stiuku i scaglioli, czyli zanurzaniu w stiuku fragmentów materiału w kontrastującym kolorze. Artystce zawsze była bliska praca wymagająca rzetelnego warsztatu. Dla niej forma ma ogromne znaczenie – figuracja czy też abstrakcja są drugorzędne wobec formy, artystka czuje się swobodnie w obu kategoriach. Tradycja rzeźbiarska nie stanowi zamknięcia, tylko rozwinięcie własnej wypowiedzi. Bardzo ważne w jej twórczej praktyce jest długie kształtowanie, doprecyzowanie, cyzelowanie owej formy (wykańczanie, szlifowanie czy zmiana kształtu odlewu to czasochłonne zajęcie). Śledzenie genezy formowania się obiektów wskazuje na sublimacyjną, terapeutyczną rolę rzeźbienia. „Czuję ulgę gdy pracuję nad pracami o których myślę – gdy wizja zaczyna się materializować; Chcę takie wytchnienie przekazać przez formę. Im bardziej absorbująca forma, zastygła, skupiona, tym większa ulga w gonitwie”. W myśl łacińskich sentencji, Ars Auro Prior (sztuka cenniejsza niż złoto) czy Materiam superabat opus (dzieło przewyższyło materię), rzeźby są cenniejsze niż sam materiał. Z czasów antycznych zachowały się liczne małe figurki, które służyły celom kultowym ale i zabawie. Prace Małgorzaty Kopczyńskiej są często małych rozmiarów, taka skala sprzyja intymności doświadczenia rzeźby. Artystka umożliwiła „oglądanie form przestrzennych nie tylko okiem, ale i ręką”. Kolorowe dzieła z serii Scagliole (5) są dostępne do dotykania, przestawiania i tworzenia własnych konstelacji na stole, aby każdy mógł poczuć sens tworzenia zbiorów, ale i doświadczyć namiastki użytkowości precjozów antyku.
Obok znalazły się małe formy z brązu i stiuku (7), o kształtach zainspirowanych detalem architektonicznym. Kulminację strefy Tezaurusa stanowią złocone prace, płaskorzeźba OMMMM (Złota Tarcza) (9) wisząca na ścianie, dwuczęściowa rzeźba Złotowłosa (10) i Złota Dłoń (11). Złotowłosa, rzeźba złożona z dwóch elementów, wygląda jak górna część egipskiego sarkofagu z maską. Przywołuje na myśl hermę, tajemniczy pęknięty relikwiarz. Rzeźba Złota Dłoń również nawiązuje do złotych średniowiecznych relikwiarzy lub wotów ofiarnych za uleczenie. Kilka nadprogramowych paluszków wyrasta z naturalnych pięciu, które obrastają błony przywodzące na myśl motywy rocaille. Wiąże się ze wspomnieniem z młodości autorki:
Obraz sprzed czterdziestu lat: idę korytarzem pociągu i spotykam dziewczynkę w moim wieku. Patrząc na uciekający świat przez szybę, obie trzymamy się poziomej metalowej poręczy na dole okna. Jej drobne dłonie mają dodatkowe palce, wyrastające jak gałązki z palców głównych. Patrzę… O nic nie pytam. Są straszne, bardzo. Są piękne, bardzo. Ona jest z nich wyraźnie dumna. Chyba jedzie na operację, ale pewnie nie wie jeszcze co straci, a co zyska.
Tekst: Jan Matusewicz