Morza i oceany fascynują wiele osób, ale musimy pamiętać, iż wiążą się z nimi pewne zagrożenia. Przykładem tego są wysokie fale, które mogą być bardzo niebezpieczne, przy czym w przypadku Morza Bałtyckiego dotyczy to przede wszystkim statków i osób przebywających w danym momencie na lub w wodzie. Mimo to historia pokazuje, iż przyroda bywa nieprzewidywalna. Dziś odkrywamy to dzięki starym zapiskom, a także badaniom.
REKLAMA
Zobacz wideo Prąd rozrywający wciąga w głąb morza. Bądź uważny, gdy jesteś na plaży
Jaka była największa fala w Bałtyku? Ponad 500 lat temu polskie wybrzeże poniosło ogromne straty
Zgodnie z informacjami udostępnionymi przez TVN24 16 września 1497 roku na Bałtyku pojawiły się fale sięgające od trzech do choćby 20 metrów.
Ósmego dnia po Narodzinach Maryi, roku 1497, w piątek w południe, zerwał się sztorm z północnego-zachodu i trwał do późnego wieczora wywołując powódź
- pisał w kronikach mnich, który mieszkał wówczas w klasztorze w Darłowie. Z zapisów kronikarzy dowiadujemy się, iż w wyniku powodzi całkowicie zniszczone zostały nabrzeża portowe w Darłówku, co doprowadziło do paraliżu handlu. Uszkodzone zostały domy, a zwierzęta domowe utonęły. Niestety nie obyło się bez kilku ofiar w ludziach. Dzisiaj eksperci stwierdzają, iż nie był to zwykły sztorm.
W trakcie typowego sztormu fale utraciłyby energię, uderzając już o brzeg. W tym przypadku mamy do czynienia z falą, która z wielkim impetem wdarła się wgłąb lądu i wniosła piasek z rozmytej wydmy nadmorskiej. Potwierdzają to nie tylko zapisy z kronik, ale też badania geologiczne
- tłumaczy, cytowany przez TVN24, Andrzej Piotrowski z Państwowego Instytutu Geologicznego w Szczecinie. Piotrowski dokonał również odkrycia piaszczystych osadów naniesionych przez morze w głąb lądu. Najwięcej takich śladów było w okolicach jeziora Kopań, gdzie znalazły się niemal 1,5 km w głąb lądu. Polskie Radio zaznacza natomiast o podobnych przekazach z 1757 roku, które dotyczą Kołobrzegu i Mrzeżyna, oraz z 1779 roku, gdy wielka fala pojawiła się w Łebie i Trzebiatowie. Kronikarze używali w odniesieniu do tych wydarzeń określenia "morski niedźwiedź", ze względu na głośny "pomruk" towarzyszący pojawieniu się fali.
Nie do końca jest jasne, co spowodowano takie zjawiska. Według jednej z hipotez miało to związek z silnymi trzęsieniami ziemi w okolicach Skandynawii, które doprowadziły do gwałtownego osuwania się dna Bałtyku. Efektem tego miała być eksplozja metanu uwięzionego w warstwach tworzących dno, która następnie przyczyniła się do powstania fal. Na szczęście w tej chwili Bałtyk jest znacznie spokojniejszy.
Kiedy na Bałtyku występują największe fale? Typowa wysokość fal na Morzu Bałtyckim jest dużo mniej niszczycielska
Jak podaje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW), sztormy na Morzu Bałtyckim występują stosunkowo często. Średnio jest to 40 dni w roku. Warto zaznaczyć, iż sztorm trwa zwykle przez 4-7 dni. Mianem tym określa się silny, porywisty oraz długotrwały wiatr wiejący nad morzami i oceanami, którego siła musi wynieść co najmniej osiem stopni w skali Beauforta, czyli 17,1 m/s. Zjawisko to jest ściśle związane z aktywnością cyklonalną w rejonie Europy i zwykle towarzyszą mu niże przemieszczające się znad Atlantyku nad kontynent europejski. Kluczowa jest jednak przy tym różnica ciśnienia pomiędzy ośrodkiem a obrzeżem układu niżowego, czyli tzw. gradient baryczny. Im niż jest głębszy, czyli im niższą wartość ciśnienia obserwujemy w jego centrum, tym silniejszy wiatr wieje. To z kolei sprzyja formowaniu się wysokich fal.
Zobacz też: "Szachownica" na morzu to zły znak. Takie fale są zapowiedzią poważnych kłopotów
Większość bałtyckich sztormów przypada na chłodniejsze miesiące, od września do marca, a najgorsze warunki do rejsu z reguły panują w styczniu. To właśnie wtedy można zaobserwować największe fale na Bałtyku, które sięgają choćby 6-7 metrów.
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.