Około 50 hipopotamów zdechło w Parku Narodowym Wirunga w Demokratycznej Republice Konga. Zdjęcia martwych zwierząt unoszących się na rzece obiegły internet. Przyczyną ich śmierci jest wąglik.

Park, w którym znaleziono martwe hipopotamy, jest najstarszym tego typu miejscem w Afryce. Znajduje się we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga, która od 30 lat targana jest konfliktami zbrojnymi.

AFP, powołując się na dyrektora parku Emmanuela de Merode, poinformowała, że przyczyną śmierci zwierząt jest wąglik. Wszystko przez bakterię - laseczkę wąglika (Bacillus anthracis). Przetrwała ona przez dziesięciolecia w glebie, w której pochowano zwierzęta, nosicieli wąglika.

Dyrektor przekazał, że hipopotamy znaleziono na rzece znajdującej się na południe od Jeziora Edwarda, oddzielającego Demokratyczną Republikę Konga od Ugandy.

Czy wąglik może się rozprzestrzenić? Zalecono ostrożność

W obawie przed przenoszeniem się wąglika, biuro Kongijskiego Instytutu Ochrony Przyrody (ICCN) w prowincji Kiwu Północne zaleca unikanie jedzenia dziczyzny.

"Chociaż ta choroba głównie dotyka dzikiej fauny, stanowi potencjalne ryzyko przeniesienia na ludzi oraz zwierzęta domowe" - przekazała instytucja, która zarządza parkami narodowymi w DRC.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Wąglik i martwe hipopotamy. To nie pierwszy taki przypadek

Hipopotamy i inne ssaki już wielokrotnie padały ofiarą wąglika w Parku Narodowym Wirunga i innych chronionych obszarach w Afryce.

Ze strony internetowej parku wynika, że był on domem dla największej populacji hipopotamów na świecie w latach 70. XX wieku. Wówczas żyło tam 29 tys. zwierząt, ale "od tego czasu niestabilność w regionie doprowadziła do wzrostu kłusownictwa i spadku liczebności populacji na poziomie 95 proc.".

WWF, czyli Światowy Fundusz na rzecz Przyrody, klasyfikuje hipopotamy jako gatunek narażony na wyginięcie, z szacunkową liczbą 115 000-130 000 osobników żyjących na wolności na całym świecie.