Od 6 lat prowadzi Fundację Projekt Kosma, której celem jest opieka nad starymi psami. Najstarsze z nich mają 18 lat – są schorowane i po przejściach. Wszystkimi zwierzakami zajmuje się emerytowana pielęgniarka anestezjologiczna, Barbara Makurat z Redy. Swoim podopiecznym poświęca każdą wolną chwilę i oddaje serce. Niestety opieka nad zwierzętami kosztuje, a w kasie fundacji brakuje pieniędzy. Postarajmy się im pomóc!
Fundacja Projekt Kosma
Od kiedy pamięta uwielbia psy i każdemu z nich niesie pomoc. Zwierzęta to mniejsi bracia, których przecież nie można pozostawić samych sobie. Stare, schorowane i opuszczone psy potrzebują naszej pomocy. Jednak nie każdy ma tyle odwagi, siły i determinacji, by przygarnąć je pod swój dach i bezinteresownie pomóc. 6 lat temu, Barbara Makurat razem z koleżanką założyła Fundację Projekt Kosma. Aktualnie wszystkim zajmuje się sama. Zwierzętom poświęca każdą wolną chwilę, niesie im pomoc 24 godziny na dobę. W tej chwili pod opieką fundacji jest 38 starych i chorych psów.
Pani Barbara to emerytowana pielęgniarka anestezjologiczna, pracująca wcześniej na oddziałach onkologicznym i urologicznym w szpitalu w gdyńskim Redłowie. Niezwykle silna i dzielna kobieta, która nie robi nic na pokaz. Gdyby życie jej do tego nie zmusiło, nigdy nie prosiłaby o pomoc. Choć stara się zapewnić psom wszystko czego potrzebują, bez dodatkowych funduszy nie jest w stanie zdziałać zbyt wiele.
Niewyobrażalnie trudna sytuacja
38 starych, schorowanych, proszących o pomoc psów. Większość z nich, ze względu na stan zdrowia, może jeść tylko specjalną karmę weterynaryjną. Psy z chorą trzustką wymagają jeszcze większej opieki i troski. Zwierzęta mieszkają w warunkach domowych, nie mają bud, kojców, nie są przypięte do grubego łańcucha. Pani Barbara daje im ciepło, poczucie bezpieczeństwa i co najważniejsze – opiekę przez cały dzień i noc. To właśnie do niej trafiają psy z różnych krańców Polski. To ona przygarnia zwierzęta porzucone przez właścicieli czy ze złych schronisk, w których nie miały godnych warunków do życia. Opiekuje się psem, którego ktoś w kilkunastostopniowy mróz zostawił w polu, psem, którego ktoś chciał utopić w morzu i mnóstwem innych w złym stanie zdrowia. Wielu podopiecznych ma problem ze wzrokiem, słuchem lub walczy z problemami z sercem, niedoczynnością tarczycy, problemami jelitowymi, niewydolnością wątroby a choćby z nowotworem. Chore psy wymagają codziennego podawania leków, suplementów, witamin i drogiej karmy weterynaryjnej. Wszystko kosztuje. A co zrobić, gdy pieniędzy w kasie fundacji brak? Zawalczyć!
Nie szuka im domów
Pani Barbara nie szuka domów dla swoich podopiecznych, nie chce ich oddać, porzucić, wywieść. Zwierzęta są jedną wielką rodziną. Żyją ze sobą w harmonii, nawiązują przyjaźnie, czują się bezpiecznie. Wszystkie psy są ze sobą bardzo związane. Kiedy któryś z nich odejdzie, pani Barbara bierze pod opiekę kolejnego, który potrzebuje pomocy. Niestety nie wszystkie zwierzęta utrzymują w domu czystość. Nie jedzą też typowych dla psów smaczków, bo dostają po nich biegunki. By sprawić przyjemność swoim podopiecznym, pani Barbara gotuje chude mięso z piersi kurczaka. Jak mówi „Fundacja to moje dziecko. To moja pasja. Działalność jest oczywiście charytatywna, za to co robię nie pobieram żadnego wynagrodzenia.”
Choć właścicielka stara się zapewnić psom wszystko czego potrzebują, nieustannie czegoś brakuje – karmy, leków, podkładów czy środków czystości. Nie możemy pozwolić by zwierzęta odeszły, nie możemy przejść obojętnie. Pomóżmy, na tyle, na ile możemy. Bezinteresownie, tak po prostu.