Małżonkowie z Gorzowa sąsiadują z działką, na której od dawna nikt nic nie robi. Drzewa rosnące na nieużytku zagrażają ich dobytkowi.
Działka obok posesji pani Beaty i pana Zbigniewa jest zarośnięta trawą, krzewami i drzewami. Dwa największe to dęby, które są samosiejkami. Teraz mają po około 20 metrów i stanowią istotny problem.
System korzeniowy jednego z drzew doprowadził do pęknięcia budynku garażu. Bliskie sąsiedztwo dębu nie pozostaje też bez wpływu na poszycie dachowe. Liście zatykają rynny. Drugie z drzew powoduje, iż małżonkowie mają w domu ciemno.
Te problemy wydają się jednak niczym w obliczu podatności drzew na wiatry i wichury. Po jednej z nich pani Beata i pan Zbyszek sprzątali ze swojej posesji konary i gałęzie zerwane przez silne podmuchy. Fragmenty dębów wylądowały też na ogrodzeniu rozdzielającym obie posesje. Gorzowianie obawiają się, co będzie przy kolejnych wichurach.
„Te drzewa zagrażają naszemu bezpieczeństwu. Przecież konary mogą uszkodzić dach czy elewację domu. Trudno zresztą wyrokować, bo przecież natura jest nieobliczalna. Najbardziej boimy się, iż któryś z tych dębów może się przewrócić” – mówi Faktom Oświęcim pan Zbigniew, pokazując pękniętą ścianę garażu.
Walka o to, by ktoś zajął się działką i porządkował ją w miarę na bieżąco trwa od 20 lat. Prosili właściciela, który jest dzisiaj około 90-letnim człowiekiem. Prosili o pomoc gminę, ale urzędnicy rozkładali ręce, okazując swoją niemoc.
„To jest własność prywatna, w którą nie możemy ingerować. Możemy natomiast, grzecznościowo, zwrócić się do właściciela i poprosić o uporządkowanie działki i to jako samorząd robiliśmy. Rozumiem bezsilność pana Zbyszka i jego żony, ale gmina ma w tym temacie związane ręce. W obecnej sytuacji jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje się droga sądowa na stopie cywilnej” – tłumaczy Andrzej Saternus, burmistrz gminy Chełmek.
Nawet jeżeli sprawa trafi do sądu, to gorzowianie muszą się liczyć z tym, iż sądowe młyny mielą bardzo wolno. Tymczasem pan Zbigniew i pani Beata śledzą prognozy pogody i z trwogą reagują na te, które mówią o wiatrach i wichurach. Pomocy bowiem nie dostali znikąd.