„Dla ciebie kot jest ważniejszy niż siostrzeńca!“ — krzyczała matka.
Od dzieciństwa marzyłam o własnym kocie. W końcu, gdy miałam 20 lat, kupiłam kociaka od sprawdzonego hodowcy w małym miasteczku pod Poznaniem. Nazwałam go Puszkiem i stał się moim najlepszym przyjacielem. Poświęcałam mu każdą wolną chwilę: dbałam, bawiłam się i troszczyłam. Nie był zwykłym zwierzakiem — stał się częścią mojej duszy, pocieszeniem w trudnych dniach. Rodzice nie protestowali, ale nigdy nie rozumieli, dlaczego jest dla mnie tak ważny. „Lepiej byś dziecko urodziła niż z kotem się pieściła!“ — mówiła z irytacją mama, Małgorzata Nowak. Jej słowa bolały, ale milczałam, unikając kłótni.
Moja starsza siostra, Ewa, urodziła syna, Kacpra, i odtąd często spadała na mnie opieka nad nim. Przyznaję jednak, iż nie czułam do siostrzeńca ciepłych uczuć. Pomagałam Ewie: gotowałam, prałam, sprzątałam, ale zabawy z dzieckiem były dla mnie męczącym obowiązkiem. To nie dawało radości, tylko wyczerpywało. Gdy Ewa była zmęczona, Kacprem zajmowała się mama. Ja zaś, wracając do domu, biegłam do Puszka. Jego mruczenie i oddanie napełniały mnie ciepłem. Pewnego dnia mama nie wytrzymała i wybuchnęła: „Co, dla ciebie zwierzę jest ważniejsze niż dziecko własnej siostry?!“
Odpowiedziałam szczerze: „Tak“. To była prawda. Puszek był moim światłem, a Kacper, choć siostrzeniec, pozostawał obcy. Mama wpadła w furię, zasypując mnie oskarżeniami: „Jak możesz tak mówić? To przecież twoja krew!“ Ewa tylko się zaśmiała, nazywając mnie wariatką. ale ja trwałam przy swoim. Dlaczego musiałabym zmuszać się do miłości do dziecka, jeżeli nie czuję więzi? Ich reakcja tylko wzmocniła mój bunt. Nie chciałam udawać dla ich akceptacji.
Mama postanowiła się zemścić. Pewnego dnia zanocowałam u przyjaciółki, a gdy rano wróciłam, Puszka nie było. Mama obojętnie oznajmiła: „Przestraszył się czegoś, drzwi do klatki były otwarte, pewnie uciekł“. Serce mi zamarło. Płakałam, dzwoniłam do sąsiadów, rozwieszałam ogłoszenia, ale Puszek zniknął. Ta strata stała się tragedią. Był przyjacielem, ratunkiem w samotności. niedługo wyprowadziłam się do narzeczonego, Jakuba, do Wrocławia. Wzięliśmy nowego kociaka, ale ból po stracie Puszka nie mijał.
Po kilku miesiącach odwiedziłam rodziców. Młodszy brat, Szymon, nie wytrzymał i wyjawił prawdę. Okazało się, iż mama z Ewą postanowiły mnie „nauczyć rozumu“. Wyrzuciły Puszka, bo ośmieliłam się powiedzieć, iż ważniejszy jest dla mnie niż Kacper. Szymon początkowo im przytakiwał, ale uznał, iż posunęły się za daleko. Gdy to usłyszałam, zrobiło mi się zimno. Własna matka i siostra zdradziły mnie, zabrały to, co kochałam, tylko by udowodnić swoją rację. Dla nich Puszek był tylko zwierzęciem — dla mnie częścią życia.
Jak mogły nie zrozumieć? Puszek był przy mnie w najcięższych chwilach, jego ciepło dawało mi siłę, by wstać, iść do pracy, żyć dalej. Kacper, z całym szacunkiem, pozostawał obcy. Pomagałam Ewie z poczucia obowiązku, bo to moja siostra. Ale ona widocznie mnie nie ceniła, skoro zgodziła się na tak okrutny czyn. Razem z mamą chciały mnie „przebudować“, bym kochała siostrzeńca jak kociaka. Gdy się nie podporządkowałam, ukarały mnie, wyrzucając Puszka. To nie była zdrada — to było zniszczenie części mnie.
Nie wiem, co stało się z Puszkiem. Chcę wierzyć, iż znalazł dobry dom. ale ból po tej stracie zostanie ze mną na zawsze. Mama i Ewa zniszczyły moje zaufanie. Ich czyn pokazał, jak mało mnie szanują, jak lekceważą moje uczucia. Nie chcę już być częścią ich świata, gdzie miłość mierzy się obowiązkiem, nie sercem. Puszek był moim wyborem, moim szczęściem, i nikt nie miał prawa mi go odebrać. Teraz buduję życie z Jakubem i nowym kociakiem — i przysięgam: nikt nie zmusi mnie już do wstydu za to, iż kocham.