„Dla ciebie kot jest ważniejszy niż siostrzeniec!” — wrzeszczała matka.
Od dziecka marzyłam o własnym kocie. W końcu, gdy miałam dwadzieścia lat, kupiłam kociaka od sprawdzonej hodowczyni w małym miasteczku pod Poznaniem. Nazwałam go Puszek i stał się moim najwierniejszym przyjacielem. Poświęcałam mu każdą wolną chwilę: pielęgnowałam, bawiłam się z nim, dbałam. Nie był zwykłym zwierzakiem — stał się częścią mojej duszy, pocieszeniem w najcięższych chwilach. Rodzice nie protestowali, ale nigdy nie zrozumieli, dlaczego tak bardzo mi na nim zależy. „Lepiej byś dziecko urodziła, niż z kotem się babrała!” — rzucała zirytowana mama, Barbara Nowak. Jej słowa bolały, ale milczałam, by uniknąć kłótni.
Moja starsza siostra, Kinga, urodziła syna, Kubę, i od tamtej pory często musiałam się nim zajmować. ale szczerze mówiąc, nie czułam do siostrzeńca szczególnej więzi. Pomagałam Kingu: gotowałam, prałam, sprzątałam, ale opieka nad dzieckiem była dla mnie tylko ciężkim obowiązkiem. Nie dawała radości, tylko wyczerpywała. Gdy Kinga była zmęczona, z Kubą zostawała mama. Ja zaś, wracając do domu, biegłam do Puszka. Jego mruczenie i oddanie napełniały mnie ciepłem. Pewnego dnia mama nie wytrzymała i wybuchła: „Co, dla ciebie zwierzak ważniejszy niż dziecko własnej siostry?!”
Odpowiedziałam szczerze: „Tak”. To była prawda. Puszek był moim światłem, a Kuba, choć rodziną, pozostawał mi obcy. Mama wpadła w szał, zasypując mnie gradem wyrzutów: „Jak możesz tak mówić? To przecież twoja krew!” Kinga tylko się zaśmiała, nazywając mnie wariatką. Ale trwałam przy swoim. Dlaczego miałabym zmuszać się do miłości, której nie czułam? Ich reakcja tylko wzmocniła mój bunt. Nie zamierzałam udawać dla ich aprobaty.
Mama postanowiła się zemścić. Pewnej nocy zatrzymałam się u przyjaciółki. Gdy wróciłam rano, Puszka nie było. Mama obojętnie oznajmiła: „Przestraszył się czegoś, drzwi do klatki były otwarte, więc uciekł”. Serce mi się rozpadło. Płakałam, dzwoniłam do sąsiadów, rozklejałam ogłoszenia — ale Puszek zniknął. Ta strata stała się moją tragedią. Był moim przyjacielem, ratunkiem w samotności. niedługo wyprowadziłam się do narzeczonego, Tomasza, do Warszawy. Wzięliśmy nowego kociaka, ale ból po stracie Puszka nie mijał.
Po kilku miesiącach odwiedziłam rodziców. Mój młodszy brat, Kacper, nie wytrzymał i wyjawił prawdę. Okazało się, iż podczas mojej nieobecności mama z Kingą postanowiły mnie „nauczyć rozumu”. Wyrzuciły Puszka, bo ośmieliłam się powiedzieć, iż jest dla mnie ważniejszy niż Kuba. Kacper początkowo im pomagał, ale potem zrozumiał, iż posunęły się za daleko. Gdy to usłyszałam, wszystko we mnie zamarzło. Moja własna matka i siostra zdradziły mnie, zabrały to, co było mi drogie, tylko by udowodnić swoją rację. Dla nich Puszek był tylko zwierzęciem — dla mnie częścią życia.
Jak mogły nie zrozumieć? Puszek był przy mnie w najciemniejszych chwilach, jego ciepło dawało mi siłę, by wstać rano, iść do pracy, żyć. Kuba, choć rodziną, był mi obcy. Pomagałam Kingu z poczucia obowiązku, bo to moja siostra. Ale ona widocznie mnie nie szanowała, skoro zgodziła się na taką okrucieństwo. Chciały „naprawić” mnie, zmusić, bym kochała siostrzeńca tak jak kochałam kociaka. A gdy się nie poddałam, ukarały mnie, wyrzucając Puszka. To nie była tylko zdrada — to było zniszczenie części mnie.
Nie wiem, co stało się z Puszkiem. Chcę wierzyć, iż znalazł nowy dom. Ale ból po tej stracie zostanie ze mną na zawsze. Mama i Kinga zniszczyły moje zaufanie. Ich czyn pokazał, jak mało szanują moje uczucia. Nie chcę już być częścią ich świata, gdzie miłość mierzy się obowiązkiem, nie sercem. Puszek był moim wyborem, moim szczęściem — i nikt nie miał prawa mi go odebrać. Teraz buduję życie z Tomaszem i nowym kociakiem, i przysięgam: nigdy więcej nie dam się zmusić do wstydu za to, kogo kocham.