Na pierwszy rzut oka to tylko niewielkie, plastikowe jajeczko z ekranem i trzema przyciskami. Ale wystarczy chwila, by wciągnąć się w świat, w którym troska o wirtualne zwierzątko staje się codzienną rutyną. Tamagotchi to znacznie więcej niż zabawka – to prawdziwe zjawisko kulturowe, które w latach 90. opanowało kieszenie dzieciaków na całym świecie. Dziś, po latach, znów wraca na salony – tym razem nie tylko jako sentymentalna pamiątka, ale jako nowoczesny produkt z dopracowanym designem, funkcjami i całym uniwersum postaci Tamagotchi, które można kolekcjonować, rozwijać, a czasem… niestety opłakiwać.
Jeśli ktoś nigdy wcześniej nie miał okazji bawić się takim breloczkiem, może być zaskoczony, jak angażująca potrafi być ta niepozorna forma gry. Użytkownik wciela się w opiekuna maleńkiego stworzenia, które musi regularnie karmić, kąpać, bawić, kłaść spać, a czasem choćby leczyć. To nie jest zabawa na chwilę – Tamagotchi wymaga czasu, cierpliwości i wyczulenia na potrzeby swojego cyfrowego pupila. Zaniedbanie go kończy się zwykle tragicznie. Tyle tylko, iż można zawsze zacząć od nowa – i właśnie to uzależniające “od nowa” buduje jego magię.
Nowe życie cyfrowego zwierzaka
Renesans Tamagotchi to coś więcej niż retro moda. Dzisiejsze wersje różnią się od pierwowzoru niemal wszystkim poza ideą. Mamy do dyspozycji rozbudowane wersje kolorowe, z ekranami LCD, funkcjami Bluetooth, mini-grami, a choćby opcją łączenia się z innymi Tamagotchi, by nawiązywały relacje. Tak, w 2025 roku postacie Tamagotchi mogą być przyjaciółmi, partnerami, a czasem choćby mieć potomstwo. Dla wielu to już nie tylko zabawa, ale i miniaturowa symulacja życia w kieszeni.
W sklepach internetowych coraz trudniej o niektóre modele – dostępność jest ograniczona, a najnowsze edycje znikają z koszyka równie szybko, jak się pojawiają. Oznacza to tylko jedno – sprzedaż Tamagotchi znów kwitnie, a rynek chłonie nowości jak gąbka. Cena? Zróżnicowana. Klasyczne wersje to koszt od kilkudziesięciu złotych, ale za bardziej zaawansowane edycje czy limitowane modele zapłacimy znacznie więcej. Niektórzy kolekcjonerzy traktują je jak inwestycję, licząc, iż wartość tych produktów jeszcze wzrośnie.
Małe jajeczko, wielkie emocje
Tamagotchi to nie tylko urządzenie – to także narzędzie uczące dbania o coś (lub kogoś) innego niż my sami. Dla dzieci to często pierwsze zetknięcie z odpowiedzialnością, rytuałami codzienności i świadomością konsekwencji swoich działań. Dla dorosłych? Wzruszające wspomnienie młodości. Z tego też powodu wielu dorosłych użytkowników wraca dziś do Tamagotchi z sentymentem, traktując je jak cyfrowego towarzysza w podróży, w pracy, w przerwie od spotkań.
W świecie, w którym wszystko można wyłączyć jednym kliknięciem, Tamagotchi wymusza zaangażowanie i uwagę. To doświadczenie inne niż scrollowanie Instagrama czy szybkie partyjki w mobilne gry – tutaj wszystko dzieje się w czasie rzeczywistym. jeżeli nie nakarmisz swojego pupila rano, będzie głodny cały dzień. jeżeli nie poświęcisz mu uwagi, stanie się nieszczęśliwy. To jak mikroświat, który nieustannie przypomina o sobie dźwiękiem charakterystycznego “bip”.