Ślepowrony nie miały być filmem, miały być performensem. Był rok 2020, Joanna Rajkowska chciała urzeczywistnić marzenie, które miała od dawna. Ona – córka myśliwego – chciała zgromadzić górę martwych zwierząt i stać się nimi. Rozpruć im brzuchy i wejść do środka. Spróbować przywrócić te zwierzęta do życia. Mocne. Ale wyobraźcie sobie taką scenę, iż jako mała dziewczynka wychodzicie z siostrą ze swojego pokoju w mieszkaniu w bloku i w przedpokoju musicie przejść obok wielkiej zabitej sarny. To wspomnienie (to, i wiele innych podobnych z życia córki myśliwego) zostaje już z wami na zawsze.
Performens Joanna Rajkowska chciała przygotować z przyjacielem Robertem Snidermanem, poetą, pisarzem, performerem. Miał się odbyć w Austrii, ale granice się zamknęły. Dzięki temu można było lepiej przygotować widzów na te mocne wrażenia. W końcu twórcy chcieli nie tylko wejść w te ciała, ale też wyczyścić im rany, wyczesać futro, wyjąć symbolicznie naboje, zaszyć i pochować te zwierzęta. Tak powstał pomysł filmu z marionetkami, w którym przeplatać się będą wątki dwóch rodzin, Roberta i Joanny, punkty zwrotne w ich historiach. Joanna opowiada: „Roberta zainteresowała postać mojego ojca, który z człowieka, na którego się poluje, staje się myśliwym. Kimś, kto nie umie sobie ze sobą poradzić, zostawia kolejne żony, nie kocha swojego dziecka, emocjonalnie jest zakotwiczony w miejscu, z którego nie potrafi już wyjść”.
Nie należy już bardziej spoilerować tego filmu, który warto (jak również fascynujące elementy jego scenografii, która powstawała w pandemii w domu na wsi, pośród lasów i bagien) obejrzeć w galerii lokal_30. Opowieść o tym, iż w zasadzie nie mamy relacji ze śmiercią innych istot, Joanna Rajkowska zamyka tu kolejnym rozdziałem – ludobójstwem w Palestynie.
26.09–30.11.2024
Joanna Rajkowska, Ślepowrony
lokal_30, Warszawa, ul. Wilcza 21a/12
www.lokal30.pl
Na wystawie Joanny Rajkowskiej w lokalu_30, fot. Agnieszka Kowalska