Trwa słoneczny weekend, na szczęście mimo dobrej pogody Szpagutkowska odpuściła jęczenie na temat wyjścia. Pewnie dlatego iż mła opchała kotę do wypęku. Mrutek z Okularią pilnują żeby Szpagetka nadmiernie nie korzystała na dobrutkach z okazji choroby, Sztaflik lata po dworze razem z Lucasem a mła usiłuje sprzątać, mając jednocześnie oko na tych w domu i tych co łażą po ogrodzie. Mła postanowiła iż jeszcze dzisiaj popilnuje rekonwalescentki w chałupie, jutro może na troszeczkę zabiorę ją do ogrodu. Będę musiała mieć oczy z tyłu głowy żeby nie było sprucia i łażenia z raną gdzie nie trzeba. Porządkując kuchenny stół mła dojrzała iż jej mała dynia piżmowa chyba nie doczeka święta dyni. Ponieważ mła nie przepada za potrawami z dyni postanowiła upichcić z niej dżem. Na razie dynia się rozgotowuje a mła zaczyna przy herbatce z kubka grzybowego popijanej, szukać przepisów. Na wszelki wypadek kubek z liskiem naszykowany jako miara do dyniowej pulpy, cukier trzcinowy i goździk tyż w pogotowiu. Mła myśli jeszcze o kandyzowanych orzechach włoskich i cytrynie. Teraz tylko ile czego dodać żeby to się dało jeść.
Fotki domowe, zdziśki znaczy. W Muzyczniku nastrojowo Kalina i "Zmierzch".
Cdn.