Co robić z zielenią? Warszawa otwiera nowy park. Miasta są w Polsce miejscem napięć | Gra w zielone

1 tydzień temu
Zdjęcie: Urząd M.St. Warszawy


Wkrótce otwarty zostanie w stolicy nowy park – Żerański. A wraz z nim odżyją pytania o zieleń w urbanistycznej tkance miast: jaka adekwatnie ma być i czemu służyć? Miasta są w Polsce miejscem wielu napięć. Pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami grodzenia osiedli mieszkaniowych. Pomiędzy fanami własnych czterech kółek a miłośnikami komunikacji miejskiej itd. Ale bodaj najciekawsza i dziś najważniejsza jest batalia, w której po jednej stronie barykady stoją inwestorzy i deweloperzy wojujący betonem, a po drugiej – tzw. opinia publiczna i część samorządów, mając na sztandarach krzewy, drzewa, kwiaty.

Przez wiele dekad najpierw peerelowski modernizm, a później interesy hulającego kapitalizmu zdecydowanie przechylały szalę zwycięstwa na stronę tezy, iż z naturą możemy zaprzyjaźniać się w lesie i na wsi, a miasta są po to, by je zabudowywać, czym tylko się da. Dziś jednak wahadło przemieszcza się w drugą stronę.

Czytaj też: „Ajnfart”, czyli brama do sąsiadów

Walka o zielone miasta

Wraz z narastającymi problemami klimatycznymi walka o zielone miasta przybrała na sile. Dziś już dziecko w pierwszej klasie potrafi wymienić zalety miejskiego bratania się z naturą: redukcja tzw. wysp ciepła, naturalne filtrowanie powietrza (pochłanianie szkodliwych gazów i pyłów zawieszonych), zmniejszanie ryzyka powodzi, ale też sprzyjanie aktywności fizycznej mieszkańców, oddziaływanie relaksacyjne czy wręcz terapeutyczne itd. Jest więc o co walczyć. A poza tym zieleń dodaje miastu uroku.

Zasadnicze pytanie brzmi jednak: jaka to ma być zieleń?

Idź do oryginalnego materiału