albo na okno narobił mi pterodaktyl. W każdym razie musiałam zrobić z tym porządek, a - niestety - było z czym porządek robić, oj było. Tak czy inaczej, okno umyte.
Potem wzięłam się za konfiturę z róży.

Okazało się, iż po złożeniu konfitury do słoiczków na makutrze zostało sporo róży z cukrem. Więc zaimprowizowałam ciasto.
3 jajka, pół szklanki cukru (na ściankach makutry jest cukier), półtorej szklanki mąki, półtorej łyżeczki proszku, stopiona margaryna.
Na koniec pobiegłam na ogród i nakryłam kapturkę w kąpieli.
W tym roku mam poziomek jak nigdy - objadłam się jak bąk. Ścięłam też zioła do suszenia, jak przystało czarownicy na wieczór przed najkrótszą nocą roku :P. Ale o tym jutro.
1239.