Białystok. Policja wyjaśnia, czy doszło do znęcania się nad psami w hodowli bullmastiffów

8 godzin temu

Białostocka policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia, czy doszło do znęcania się nad zwierzętami w hodowli psów rasy bullmastiff w jednej z podbiałostockich miejscowości

Wszystkie zwierzęta, które były w miejscu prowadzenia tej hodowli, zostały po interwencji odebrane właścicielce.

Od razu po wejściu na posesję policjanci stwierdzili, iż wszystkie psy utrzymywane były w skrajnie złych warunkach – powiedziała w piątek PAP Katarzyna Molska-Zarzecka, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. Było to dziesięć psów; wszystkie zostały odebrane i trafiły pod opiekę jednej z fundacji zajmujących się tą rasą.

Policja zbiera dowody w postępowaniu, którego kierunek to znęcanie się nad zwierzętami. Na razie toczy się ono w sprawie, czyli nikomu nie postawiono zarzutów. Z dotychczasowych ustaleń wynika, iż psy przebywały w złych warunkach sanitarnych, nie miały dostatecznego dostępu do wody i pożywienia, były wychudzone, chorowały.

W miejscu interwencji była prezes białostockiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Anna Jaroszewicz, która wspiera działania fundacji i była obecna podczas interwencji. Jak powiedziała PAP, do fundacji wpłynęło anonimowe zgłoszenie.

„Po przyjeździe na miejsce nikt nie spodziewał się, iż skala zaniedbań jest tak ogromna” – podkreśliła.

Dodała, iż fundacja sądziła, iż interwencja zakończy się tylko zalecaniami do poprawy warunków, a nie koniecznością odebrania psów. W jej ocenie, to, co zastano w środku było „drastycznym widokiem”.

Jaroszewicz opisała w rozmowie z PAP, iż choć psy trzymano w budynku mieszkalnym, to w części, która nie była ogrzewana. Prąd był do niej prowizorycznie doprowadzony. „W tych pomieszczeniach – przeznaczonych dla psów – ilość odchodów zalegające na podłodze wskazywała, iż te psy stamtąd nie wychodzą – tam żyją, tam się załatwiają” – powiedziała.

Odnosząc się do wyglądu zwierząt oceniła, iż były one bardzo zaniedbane.

„Jeśli w jednym miejscu znajdujemy taką liczbę psów wychudzonych, z niedowagą, to nie jest to na pewno choroba. Psy są jeszcze w trakcie diagnostyki, natomiast wszystko wskazuje na to, iż jest to zagłodzenie” – dodała Jaroszewicz.

Według jej wiedzy, hodowla przez wiele lat była legalna i zarejestrowana w Związku Kynologicznym w Polsce, ale – jak dodała – z informacji uzyskanych w związku wynika, iż właścicielka nie płaciła składek w ostatnim czasie, co jest jednoznaczne z tym, iż do związku hodowla nie należała.

Odebrane psy są w wieku od dwóch do jedenastu lat; część jest już w domach tymczasowych. Jaroszewicz poinformowała, iż jedna z suk zmarła; ze wstępnej oceny weterynarza wynika, iż spowodowane to było wyniszczeniem organizmu przez zagłodzenie.(PAP)

Idź do oryginalnego materiału