ASF znów niszczy hodowle świń. Rolnicy żądają działań

slowopodlasia.pl 2 godzin temu
Zaczęło się w lipcu, gdy czwarte ognisko ASF w tym roku, w hodowli świń Główny Inspektorat Weterynarii ujawnił na terenie gminy Czemierniki. Ognisko ASF wyznaczono w gospodarstwie, w którym utrzymywano 9 świń, położonym w miejscowości Stoczek – informował GIW. 22 lipca 2025 r. na podstawie danych otrzymanych z Krajowego Laboratorium Referencyjnego ds. ASF, tj. Państwowego Instytutu Weterynaryjnego - Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach, rozpoznano ognisko wtórne do ogniska nr 4 , wykrytego w Stoczku. „Ognisko ASF nr 2025/6 wyznaczono w gospodarstwie, w którym utrzymywano 116 świń, położonym w miejscowości Stoczek” – czytamy w komunikacie weterynaryjnym.Natomiast 28 lipca 2025 r. wykryto ASF w gospodarstwie, w którym trzymano 1 świnię. Chorobę wykryto również w Stoczku. Natomiast ognisko ASF nr 9 wyznaczono 1 sierpnia w gospodarstwie, w którym utrzymywano 165 świń, położonym w miejscowości Czemierniki.We wszystkich tych przypadkach inspekcja weterynaryjna wdrożyła wszystkie środki związane z likwidacją choroby, zgodnie z procedurami, w tym m.in. zabicie i utylizację świń, oczyszczanie i dezynfekcję, prowadzenie dochodzenia epidemiologicznego, wyznaczanie obszarów objętych ograniczeniami, tj. zapowietrzonego i zagrożonego.Rolnicy chcą działańHodowcy trzody chlewnej w gminie Czemierniki zażądali wyjaśnień od weterynarii i kół łowieckich działających na terenie gminy. Chcą wiedzieć, kiedy otrzymają odszkodowania, kiedy znów założą hodowle i kiedy źródło ASF, które upatrują w dzikach, zostanie zlikwidowane. Temat rozgorzał na wrześniowej sesji rady miejskiej w Czemiernikach, na której pojawił się powiatowy lekarz weterynarii, myśliwi i poseł Dariusz Stefaniuk. - w tej chwili wypłacane są zwroty za zabite lub zabrane sztuki, a nie całkowita rekompensata strat. Nie ma informacji, co do powrotu do hodowli. Potrzebny jest konkretny plan działania w kwestii redukcji dzików na naszym terenie, bo stada są zbyt liczne. Musimy doprowadzić do realnych zmian i skutecznej walki z ASF – stwierdził radny Bartosz Luty. - Mam wrażenie, iż u nas chyba dzik ważniejszy od rolnika. U nas było 4 przypadki ASF u dzika, gdy 8 w Polsce. Rolnicy stracili hodowle, możliwość zarobku. My słuchamy tu o jakichś problemach, ale nie skupiamy się na rolnikach.Wypowiedzi radnego wtórowali rolnicy. - Dziki pod lasem całymi watahami chodzą. Mam pole pod lasem i widzę je nagminnie – informował jeden z mieszkańców gminy. Rolnik, który stracił stado przez ASF obrazował przybyłym wagę strat jakie hodowcy ponoszą: - Mnie maciorę ubili, która w dniu uboju miała dwa dni do terminu porodu.Niedoszacowane dzikiJak informował powiatowy lekarz weterynarii, trzy ostatnie dziki z dodatnim wynikiem ASF znaleziono w dolinie Tyśmienicy, w okolicach miejscowości Świerży, Kuraszewa i na drodze z Radzynia do Czemiernik.- W tym roku zarejestrowaliśmy już 90 padłych dzików. Z czego 62 dziki, to są dziki dodatnie – sprawozdawał na początku września podczas sesji w Czemiernikach Leszek Golecki, PLW. - Do września pozyskaliśmy 322 sztuki dzika, w tym 117 w ramach odstrzału sanitarnego. Nakaz odstrzału sanitarnego wydany przeze mnie to 178 dzików. To co koła łowieckie mają zrealizować w ramach planów łowieckich to 380 dzików.Lekarz powiatowy przyznaje jednak, iż statystyki nie odzwierciedlają faktycznego obrazu omawianego problemu. - Problem jest w szacowaniu zwierząt, jest to wysoce ułomny sposób. Mam wrażenie, iż populacja dzików jest niedoszacowana. W gminie Czemierniki mieliśmy do września 7 dodatnich dzików. Przeszukania organizowałem na terenie powiatu od lutego, po pierwszym odstrzelonym dodatnim dziku w gminie Borki. Z mojej inicjatywy i na koszt państwa tych przeszukań było już 7 z psami. Jeden taki cykl to koszt 45 tys. zł. Metoda skuteczna ale droga – mówi Leszek Golecki i przyznaje: - Mamy ASF w Polsce od 11 lat i ewidentnie coś nie funkcjonuje. Niepokojące jest to, iż mimo podjętych działań mamy trzy kolejne dodatnie dziki,. To bardzo zły sygnał i apeluję do hodowców trzody chlewnej, by przestrzegać zasad bioasekuracji.Myśliwi w centrum uwagiSamorząd twierdzi, iż na wcześniejsze monity o wsparcie w walce z populacją dzików,w której upatrują problemów z ASF w hodowlach świń. - Kilkukrotnie próbowaliśmy skontaktować się z kołami łowieckimi na naszym terenie. Wiemy bowiem, iż populacja dzików jest u nas duża i nie wiemy, czy limity, które macie, są wystarczające. Czy są możliwości, żeby te limity zwiększyć. Nie mamy od was informacji i nie wiemy tak naprawdę jak to wygląda – przyznał Arkadiusz Filipek, burmistrz Czemiernik zwracając się do przedstawicieli kół myśliwskich i łowczego okręgowego Sebastiana Santusa.- Nie ma czegoś takiego jak limit. Mamy plan minimum, który został wprowadzony w momencie, gdy zaczęły się problemy z ASF. Zniesiono wówczas limity i jest plan minimum dla wszystkich koła. Możemy strzelić do dzików bez ograniczeń – wyjaśnia łowczy okręgowy. Zapewnia, iż jak dzik jest, to myśliwi będą do niego strzelać, bo to leży również w ich interesie. Jak mamy liczbę minimalną, to jak nie ma dzika to chcemy wykonać plan, żeby nie mieć później kary nałożonej, ale jak będzie tych dzików 100, to odstrzelimy i 100 – zapewnia natomiast łowczy Sebastian Santus.O tym samym zapewniał mieszkańców gminy przedstawiciel koła łowieckiego nr 9 – LTM. - Mamy największą ilość wyjść w łowisko wśród kół na tym terenie, bo mieliśmy ich prawie 440. W 2024 pozyskaliśmy 49 sztuk dzika. Na dzień dzisiejszy mamy 26 sztuk, a jesteśmy przed otwarciem polowań zbiorowych. Większość rozpoczynających się teraz polowań zbiorowych zaplanowaliśmy w obwodzie 80 i większość z psami, by te psy przy okazji znajdowały choćby truchła dzików. Planując nasze działania w tym obwodzie zdecydowaliśmy, iż przejdziemy teren wzdłuż Tyśmienicy, czyli tam, gdzie te dziki zalegają. Liczymy, iż tyle ile będzie możliwe, tych dzików wystrzelamy – zapewniał 5 września podczas posiedzenia rady przedstawiciel koła.Poseł z interwencjąNa sesji pojawił się również Dariusz Stefaniuk, poseł PiS. Stwierdził, iż samorząd powinien przede wszystkim stworzyć zespół interdyscyplinarny, który wypracowałby konkluzje i przedstawił je wyższym organom władzy. - jeżeli z tego posiedzenia, lub od zespołów jakie ewentualnie powołacie, będą konkluzje, które skierujcie do mojego biura, to ja chętnie prośby wasze przekażę do ministerstwa rolnictwa, gdzie wiceministrem jest Jacek Czerniak z woj, lubelskiego, więc powinien się identyfikować z terenem – stwierdził poseł. Dodał, iż jego zdaniem błędem było wycofanie się z płacenia za znalezienie padłego dzika. - W 2023 roku zawieszono wypłaty dla osób, które znajdowały martwe dziki. Myślę, iż jako gmina powinniście wnioskować do wojewody, by taki program otworzył, by za znalezienie dzika otrzymywać pieniądze – mówił poseł Stefaniuk.W odniesieniu do uwag kierowanych pod adresem pracy myśliwych, poseł stwierdza: - jeżeli jesteście państwo niezadowoleni z tego, jak państwo wypełnia swoja politykę leśną i łowczą. To jest możliwość wymiany koła łowieckiego, tego dokonuje starosta – wskazuje poseł, który podkreśla, iż jego zdaniem, rozmowy w zespołach interdyscyplinarnych pozwolą wypracować wspólny plan działania.W podobnym tonie deklaracje składał w Czemiernikach łowczy okręgowy: - jeżeli macie państwo uwagi co do kół czy myśliwych, którzy tu działają, proszę się bezpośrednio kontaktować. Będziemy konsekwencje wyciągać – zapewniał Sebastian Santus, prosi jednak rolników, by zrozumieli też naturę rzeczy. - Nie ma pojedynczych sztuk dzików, pojawiają się na danym terenie w watahach po 20, 50 sztuk. A kolejnego dnia są już 10 km dalej. jeżeli rolnik jest trzy, cztery razy w tygodniu na polu, to tą zwierzynę widzi,. A jeżeli myśliwi mają kilka miejsc do sprawdzenia, to nie upilnuje się wszystkiego, ale co się da, to strzelamy – zapewnia łowczy.
Idź do oryginalnego materiału