Zniknęła morwa z ulicy Warszawskiej. Mieszkanka: „To było moje dzieciństwo”

4 tygodni temu

Do naszej redakcji zgłosiła się mieszkanka Przasnysza, poruszona zniknięciem drzewa morwy, które przez lata rosło przy ulicy Warszawskiej. Zapytała o powód jego wycięcia, podkreślając, iż drzewo to było częścią jej młodzieńczych wspomnień.

– Ta morwa była darem natury, miejscem, które łączyło dzieci i młodzież. Jako dziecko mieszkałam w bloku przy ulicy Sienkiewicza. Wraz z kolegami i koleżankami biegaliśmy tam, żeby zrywać owoce. To była nasza letnia tradycja, znak rozpoznawczy tego miejsca – wspomina ze smutkiem mieszkanka.

Zwróciliśmy się z pytaniem o powód wycinki do burmistrza Przasnysza. Otrzymaliśmy odpowiedź, iż teren, na którym rosła morwa, nie należy do miasta.

– Ani działka, ani drzewo nie były własnością Miasta Przasnysz. To teren prywatny, a decyzja o usunięciu drzewa nie leżała w kompetencji władz miejskich – poinformował burmistrz, Łukasz Chrostowski.

Jak udało nam się ustalić, drzewo znajdowało się w strefie objętej nadzorem konserwatorskim. Oznacza to, iż zgoda na jego wycięcie musiała zostać wydana przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Ostrołęce.

Choć drzewa już nie ma, w sercach mieszkańców przez cały czas pozostają wspomnienia. Wielu z nich pamięta morwę jako symbol tamtych lat, cichego świadka dziecięcych zabaw i pierwszych przyjaźni.

– Latem, kiedy owoce dojrzewały, to miejsce tętniło życiem. Każde dziecko w okolicy wiedziało, iż można tam przyjść i poczęstować się prosto z drzewa. Nie było wtedy tylu atrakcji, więc choćby coś tak prostego jak morwa sprawiało nam radość. To był nasz mały skarb. Teraz, gdy jej nie ma, czuję, jakby kawałek mojego dzieciństwa nagle zniknął – wspomina kolejna z mieszkanek.

Jedno jest pewne, morwa przestała istnieć fizycznie, ale wciąż żyje w pamięci mieszkańców, którzy w jej cieniu spędzili najpiękniejsze chwile swojego dzieciństwa.

Idź do oryginalnego materiału