Znalazłam pretekst, żeby się oświadczyć. Dziennik
Jestem bardzo wdzięczna wszystkim za wsparcie, serduszka, komentarze, subskrypcje i OGROMNE DZIĘKI za wszelkie darowizny ode mnie i moich pięciu kocurków. Dzielcie się, proszę, opowiadaniami w mediach społecznościowych to wielka euforia dla autora!
Twoja córka kiedyś marzyła o rasowym psie? zapytał mnie pewnego razu sąsiad.
Marzyła, ale nie mamy zbędnych pieniędzy, wiesz przecież, iż same sobie radzimy odpowiedziałam. Ale sąsiad tylko się uśmiechnął. Oddam za darmo, chodźmy zobaczyć.
Jak na złość, moja Polinka już była w domu. Gdy to usłyszała, nie odpuściła ani na chwilę:
Mamo, chodźmy, przecież za darmo! Mamo, będę z nim wychodzić na spacery i obiecuję uczyć się tylko na piątki, proszę!
No weź, Piotrze, co Ty robisz, rozbudzasz dziecko, a mi potem sprzątaj zdenerwowałam się trochę.
Najpierw, Marto, mogłabyś się mi lepiej przyjrzeć, zanim się wkurzysz. Dobry ze mnie facet, pracowity, swoje w domu robię. Oszczędny i porządny, tylko samotny! Piotr próbował żartować.
Daj spokój, Piotrek, cóż ja mam Ci się przyglądać, przecież Cię znam! Przecież jestem od Ciebie starsza o siedem lat, gdy kończyłam podstawówkę, Ty dopiero zaczynałeś naukę, nie przesadzaj obruszyłam się.
Ale teraz jesteśmy już równo, zobacz, ledwo Ci do ramienia sięgam, no i jestem od Ciebie silniejszy! Piotr podszedł i lekko mnie objął.
Popatrz, Pola, jaki jestem większy i silniejszy od Twojej mamy!
Ale umysłem słabszy, przy dziecku się przytulasz wyrwałam się, lekko się śmiejąc.
No widzisz, brakuje mi takiej mądrej jak Ty i przez to się szarpię uśmiechnął się zrezygnowany Piotr.
Dajcie już spokój, jedziemy po tego pieska, czy nie? Polinka już prawie płakała.
No właśnie, gdzie takiego kupisz, a tu za darmo, milusiński w łatki. A historia z nim to cała przygoda, chodźcie, pokażę Piotr zabrzmiał tajemniczo i Polinka już ściskała moją dłoń:
No mamo, obiecaałaś!
Po oczach sąsiada widziałam, iż bije się z myślami, więc zaczęłam się wahać.
No co, odpalać samochód? To rzut beretem, nie będziecie żałować!
Westchnęłam i powiedziałam do córki:
No dobrze, mówią, iż piesek mały. Ale pamiętaj, jeżeli zbierzesz same tróje
Pola całą drogę wypytywała: A piesek jest wesoły? Jak się nazywa? Wujku Piotrze, daleko jeszcze?
W końcu dotarliśmy do starej kamienicy.
To mieszkanie po mojej świętej pamięci mamie, wynajmowałem je, ale kiepsko wyszło. Przepraszam, bałagan tam straszny, nie miałem czasu posprzątać, dopiero wczoraj odkryłem co się stało, jak przyszedłem po czynsz
Bałagan był okropny, smród nie do wytrzymania.
Wśród porozrzucanych worków z kaszą, pustych opakowań po herbatnikach i pogiętych konserw, przytulone, siedziały szara kotka z żółtymi oczami i kudłaty piesek.
Brudne, potargane, ale jak później się okazało niezłomne, bo nie poddały się losowi, jaki zgotowali im ludzie.
Patrzcie, co za historia Piotr zaczął nerwowo-śmiesznie Od miesiąca nie byłem u lokatorów, przychodzę po pieniądze, a tu taki widok!
Sąsiedzi powiedzieli mu, iż dwie dziewczyny, które wynajmowały mieszkanie, wyjechały tydzień temu po cichu, nie płacąc ani złotówki.
Kota i pieska zostawiły, bo były już im niepotrzebne.
Tak biedaki zostały zamknięte i nie wiedziały, czy w ogóle ktoś jeszcze po nie przyjdzie.
Bez jedzenia i wody, same w czterech ścianach.
Jak one przeżyły? zapytała z przerażeniem Pola.
Ślady walki o przetrwanie były wszędzie. Piesek i kotka zjadły wszystko, co można było znaleźć. Ciasteczka i cukierki jako pierwsze, potem gryzły makaron i choćby chrupały suche płatki owsiane. Jakoś poradziły sobie z konserwami z zawleczką i mlekiem skondensowanym w kartoniku, co zostawiły uciekające lokatorki. Wszystko co znalazły, zjadły!
To trzeba zobaczyć na własne oczy, jak się ratowały!
Najważniejsza jednak była woda.
Kotka chyba umiała sama odkręcić kran w łazience, albo trafiła przypadkiem. Ich szczęście, iż woda nie leciała ciurkiem, bo by wszystkich sąsiadów zalało. Chociaż wtedy może szybciej by je ktoś odnalazł…
Piotr wiedział, jak uderzyć w czułe struny Polina od razu rzuciła się karmić pieska i kotkę, miał karmę ze sobą.
Nawet mi, Marcie, oczy się zaszkliły ze wzruszenia…
Wiedziałem, iż się nie pomyliłem w Tobie, Marto, dobra jesteś kobieta mówił cicho Piotr, kiedy Polina głaskała już najedzone zwierzaki. Bierzemy oba do domu? A za mnie wyjdziesz? Ja dlatego do tej pory nie ożeniłem się, bo nie znalazłem takiej jak Ty. Zgódź się, zobaczysz, będzie nam razem dobrze, nie martw się. Mam samochód, dwa mieszkania Polinka będzie miała gdzie mieszkać, gdy się wyprowadzi. Jedno wynajmiemy, ale tylko porządnym ludziom, nie takim jak te łotry. No i może jeszcze będziemy mieli dzieci… a życie będzie piękne! A już mamy kota i psa, jak w porządnym domu, zgódź się, Marto!
Zgódź się, mamo! krzyknęła Polinka, do końca niezrozumiawszy powagi sytuacji.
Piotr aż się zaśmiał:
Proszę, wszyscy są za, decyzja należy do Ciebie!
Piotrek, chyba żartujesz? aż mi się ciepło zrobiło, a policzki zaróżowiły.
Bo to prawda sympatyczny i dobry z niego facet, nie porzucił zwierząt, dbał o nie.
Szczerze mówiąc, nie przypuszczałam, iż ktokolwiek jeszcze się mną zainteresuje. A jak Piotr mnie przytulił serce zabiło mi radośnie.
Daj mi czas do namysłu, jeżeli nie żartujesz, Ty kusicielu! rozpromieniłam się cała.
Namyślaj się, nie będziemy nadymani. Na razie biorę kotkę do siebie, a wam piesek, jak chcieliście. Jutro z Misią wrócę po odpowiedź, a ty się, Burek, przygotuj powiedział Piotr do psiaka, który aż zaszczekał z radości…
Namówił mnie ten Piotrek na ślub!
Po miesiącu całe nasze klatka schodowa świętowała wesele.
Przygotowania były u mnie, a stoły rozstawiliśmy u Piotra tam było więcej miejsca w kawalerskim mieszkaniu.
Misiek i Burek trzymały się nowych właścicieli krok w krok, bo zwierzęta zawsze wyczują, gdzie dobroć zakorzeniona głęboko w sercu.
Po roku Marta i Piotr zostali rodzicami bliźniaków: Zosi i Alka.
Misiek i Burek mieli teraz zajęcie pilnowanie maluchów. W dużej rodzinie każdy ma rolę.
A przecież największe szczęście to mieć wielką, kochającą rodzinę!
Dzieci mają radość, a zwierzątka dom.
A najlepiej jest, gdy w domu jest i kot, i pies!

23 godzin temu








