Znajdziesz tam, gdzie choćby nie szukasz

polregion.pl 1 tydzień temu

Po pięćdziesięciu latach życia Agata postanowiła wziąć urlop na początku maja, by bez pośpiechu zająć się sprawami na działce. Antek też nalegał.

– Oczywiście, przenosimy się na działkę. Będziesz sobie grzebać w ziemi, a ja po pracy będę przyjeżdżać na weekendy.

– Masz rację, i tak nie jedziemy nad morze, już tyle wydaliśmy na jubileusz w restauracji. A przyjęcie było wspaniałe, prawda, Antku? Dzięki tobie… – mówiła Agata.

Gdy nadszedł urlop, pakowała na działkę różne rzeczy, rozsady, czekała na męża. Wreszcie przyjechał:

– No, jestem gotowa. Wynoś wszystko do samochodu i ładuj. Zjemy tam kolację, mam ze sobą jedzenie w pojemnikach.

W drodze Antek nagle oznajmił:

– Dobrze, iż wymyśliliśmy tę działkę, ale nie będę mógł ci pomóc w pełni. Szef wysyła mnie niespodziewanie w delegację.

– Na długo, Antku?

– Na dwa tygodnie, ale obiecuję, iż przy pierwszej okazji wpadnę i pomogę. Jadę do sąsiedniego miasta.

Agata w swoich pięćdziesięciu latach osiągnęła wszystko, co potrzebne do dostatniego życia. Dobry mąż, stabilny związek, dorosłe i samodzielne dzieci. Wszystko jak u ludzi duże mieszkanie, porządny samochód, działka, dobra praca z przyzwoitą pensją.

A do tego zawsze przy boku miała serdeczną przyjaciółkę Ritę, z którą dzieliła się absolutnie wszystkim. Razem się uczyły, potem poszły na te same studia, a teraz od lat pracowały w tym samym biurze. Rita była żywiołowa i przebojowa, często zmieniała mężczyzn, ale w życiu osobistym nie miała szczęścia. Zawsze gwałtownie przychodziło rozczarowanie.

Już po szkole trafił jej się pech zaszła w ciążę z kolegą z klasy.

– Rito, jedziemy do szpitala stanowczo powiedziała matka, widząc stan córki, i ledwo powstrzymała się przed histerią. Natychmiast się tym zajmiemy. Masz iść na studia, a nie wiązać się z kimś w młodym wieku.

Matka załatwiła wszystko dyskretnie, przez znajomości, żeby nikt się nie dowiedział. Rita po maturze dostała się na studia. Ale konsekwencje tamtej decyzji dały o sobie znać już nigdy nie miała dzieci.

Rita była dwa razy zamężna. Z pierwszym mężem żyła spokojnie, ale ta cisza ją męczyła. Nie znosiła rodzinnej rutyny. Jako atrakcyjna kobieta nie potrafiła się powstrzymać i zdradziła męża parę razy. Sama mu się przyznała, a on od razu wniosł o rozwód.

– Rito, no nie rozumiem cię. Co ci nie pasowało w Igorze? Inteligentny, wykształcony. No dobrze, dużo pracował, ale przecież dla ciebie dziwiła się Agata.

– Och, nudny był. Nie martw się, przyjaciółko, jeszcze będzie i na mojej ulicy słońce.

Później wyszła za mąż za przystojniaka, poznała Tomka na koncercie. On śpiewał, ona go zauważyła i zaczęła krążyć wokół niego. W końcu i on zwrócił uwagę na efektowną kobietę. Zafascynował ją swoim głosem.

– Ritusiu, jesteś moją muzą, śpiewam tylko dla ciebie.

Podobało jej się jego rozrywkowe życie ciągłe bankiety, na których bywała, alkohol, kobiety i mężczyźni. Ale potem Tomek zaczął spędzać weekendy poza domem bez niej. Wracał pijany, ona znosiła to, trzymała się. Aż pewnego dnia doszło do rękoczynów uderzył ją. Rita gwałtownie spakowała swoje rzeczy i odeszła. Wpadła w depresję.

Agata ją pocieszała:

– Rito, szukasz mężczyzn nie tam, gdzie trzeba. Trzeba wybierać spokojnych, porządnych, a ty…

Agata czuła wobec przyjaciółki pewną winę za swoje rodzinne szczęście. choćby próbowała ją umawiać z mężczyznami, ale Rity gwałtownie nudzili. I tak oto w wieku pięćdziesięciu lat żyła sama, ale była pogodna, nie narzekała. Miewała oczywiście krótkie romanse, ale to zawsze było chwilowe.

Antek i Agata rozładowali rzeczy, trochę posprzątali w domu. Rano mężczyzna wyjechał, by przygotować się do delegacji. Agata zabrała się za generalne porządki miała tu spędzić miesiąc, cały urlop na łonie natury, i cieszyła się na to. Koło południa skończyła, wyglądała przez okno, ale nie widziała sąsiadki Marii. Choć wiedziała, iż ta zwykle wprowadza się na działkę, gdy tylko stopnieje śnieg.

Ale gdy poszła za róg domu, by posprzątać w altanie, zauważyła w ogrodzie Marii jakiegoś mężczyznę. Krzątał się powoli, coś robił, nie rozglądając się na boki. Był barczysty, średniego wzrostu, ale miał sportową sylwetkę. Postanowiła podejść i przywitać się przez płot.

– Dzień dobry, nie widziałam Marii, czyżby zachorowała? Jestem Agata, sąsiadka.

– Właśnie tak, leży w domu, a ja przyjechałem na urlop i postanowiłem pomóc. Trzeba pomagać siostrze, syn jest daleko. A ja jestem Olek, młodszy brat Marii. No to będziemy się dogadywać i wspierać zaśmiał się.

Praca u sąsiadów szła sprawnie. Agacie spodobał się Olek nie powiedziałaby, iż przystojny, ale miał miły głos. Wyglądał na około pięćdziesiąt lat, może trochę więcej.

– Dobrze, pójdę teraz odwiedzić sąsiadkę, dawno się nie widziałyśmy obiecała Agata i poszła do Marii.

– Witaj, sąsiadeczko, co cię tak rozłożyło? powiedziała, kładąc na stole pudełko czekoladek i paczkę ciastek.

– Ojej, Agatko, witaj! Czekałam na ciebie, myślałam, iż przyjedziesz na weekend.

– A ja nie tylko na weekend, ale na cały urlop. Tylko iż Antek pojechał w delegację, ale będzie wpadał, pomagał… No ale nic, dam sobie radę sama. Poznałam twojego brata.

– O, i nie mów, Agatko, jaka ja szczęściara. Jak grom z jasnego nieba pojawił się Olek, i to akurat w samą porę. Tak mnie złapało w krzyżu, a tu sezon ogrodowy… Ale mój braciszek pułkownik, a pracuje jak rasowy chłop na roli mówiła sąsiadka z uśmiechem.

Praca u sąsiadów szła gwałtownie i sprawnie. Olek zdążył pomóc i Agacie. Antek wprawdzie przyjechał w sobotni wieczór, ale w niedzielę już wyjechał, więc nic nie zdążył zrobić. Tylko posiedzieli z sąsiadami w altanie

Idź do oryginalnego materiału