Zlekceważył ją, ale rok później ona miała ostatnie słowo…

4 tygodni temu

Mąż nazwał ją nikim przed kochanką, ale po roku żona znalazła sposób, by mu odpłacić

Kobieto, wszystko w porządku? troskliwy męski głos wyrwał ją z odrętwienia. Podniosła na nieznajomego załzawione, niewidzące nic oczy i wybuchnęła płaczem! Głośno, nie zważając na przechodniów, którzy zdziwieni rozstępowali się na boki.

Magda już nie pamiętała, kiedy ostatnio spała dłużej niż pięć godzin. Jej dzień zaczynał się przed świtem, a kończył długo po północy. Sprzątanie ogromnego mieszkania, gotowanie dla trzech mężczyzn (mąż, syn, leżący teść), pranie, prasowanie A wieczorem druga zmiana: mycie podłóg w biurowcu. Na siebie nie zostawało czasu wcale.

Tak się stało nie od razu, ale jakby niezauważalnie. Najpierw teściowa, która mieszkała piętro niżej, zaczęła częściej wpadać na herbatkę, zostawiając po sobie stos brudnych naczyń i bezcenne wskazówki. Potem mąż uznał, iż domowe obowiązki to wyłącznie kobieca sprawa.

Syn, który od dawna był dorosły, gwałtownie przyswoił sobie te zasady. choćby w pracy szef nie wahał się obarczać ją dodatkowymi zadaniami chorych koleżanek, wyraźnie sugerując: Nie podoba się za drzwiami kolejka. Magda milkła i wykonywała swoją robotę.

Kiedyś, jeszcze przed ślubem, była utalentowaną cukierniczką. Jej torty wzbudzały zachwyt. Ale niekończące się rodzinne problemy, choroba teścia, ciągły brak pieniędzy sprawiły, iż zapomniała o ukochanej pasji i poszła tam, gdzie płacili choć trochę za ciężką, niewdzięczną pracę.

Córka dawno wyjechała za granicę, wyszła za mąż pomocy od niej nie oczekiwała, a Magda nie narzekała, ciesząc się cicho jej szczęściem z daleka.

Zmęczenie stało się jej drugim imieniem. Co wieczór dosłownie waliła się na łóżko, zapadając w ciężki sen bez marzeń, by za kilka godzin znów zacząć to szaleństwo. Lata takiego życia nie minęły bez śladu.

Dawno przestała dbać o siebie. Nadwaga, którą mąż złośliwie nazywał niedźwiedzią, matowe włosy spięte w warkocz, stary szlafrok i wiecznie zmęczona, przygnębiona twarz.

Magda machnęła na siebie ręką, nie pamiętając, kiedy ostatnio kupiła coś ładnego, a nie tylko praktycznego. Mąż, Marek, nie tylko stracił zainteresowanie patrzył na nią z ledwo ukrywaną odrazą.

Jego uwagi stawały się coraz bardziej obraźliwe, a ostatni żart o olimpijskim niedźwiedziu był tylko jednym z wielu. Coraz częściej znikał wieczorami, wracając nad ranem z pustym wzrokiem i zdradzieckim zapachem obcych perfum.

Dopełnieniem obrazu była teściowa. Jej jadowite szepty i skargi na nieudolną synową stały się codziennością. Przechodząc obok ławki, Magda fizycznie czuła na sobie jej czepiające, osądzające spojrzenie i słyszała fragmenty plotek z sąsiadkami.

Było nudno i paskudnie, ale nie miała już siły walczyć. Z każdym dniem czuła się coraz mniej kobietą, człowiekiem, a tylko niewidzialną funkcją niemą maszyną do zaspokajania cudzych potrzeb.

Magda, spod

Idź do oryginalnego materiału