Amen. Chociaż osobiście już przestalam liczyć na tego choćby jednego człowieka i zdecydowanie wolę patrzeć, jak Zbudzasz zwierzaki i rośliny. Oraz przeróżne te protisty, grzyby, priony choćby i co tam jeszcze w nieograniczonej kreatywności Twej Raczyłeś wymyślić.
Dziś młode mazurki wyleciały z gniazda na jodle przed moim balkonem. Wytęż wzrok i znajdź żółtodzióbka. :)
Znajome kapturki odchowały już swój żłobek i zostawiły puste gniazdko. Nie wahałam się więc podejść zupełnie blisko.
Mama-łabędzica wodzi swoje pisklaki, jednego straciła. Chwilowo zostało osiem.
Nie jestem pewna czy widać, iż są o tydzień starsze niż tydzień temu. No ok, może schudły trochę.
Tymczasem tata-łabędź z widoczną rozkoszą brał kąpiel.
Zadając jednocześnie kłam jakiejś teorii, którą wyczytałam, iż jakoby tylko młodziutkie łabędzie umieją nurkować jak kaczki-krzyżówki, z zadkiem w górze. Może ten czuje się młodo po prostu.
Spotkałam też parkę makolągw objadających nasionka wiązu. Samiczka jak to baba z zadatkami na modelkę - wdzięczyła się do aparatu.
A samczyk zaszył się w gęstwinę gałązek i powiedział, iż oblicza nie pokaże do kamery, a po zadku nikt go i tak nie rozpozna.
Poza tym łeb mi pęka, ma się chyba na burzę, ale jak znam życie, to wszystkie burze (i deszcze) nas ominą. Susza niesamowita jest.
944.