Zdrada Niepokonana: Wymyślna i Bezwzględna Zemsta

2 dni temu

Zdrada, Której Nie Da Się Zmyć: Wymyślna Zimna Zemsta

Przeżyli razem trzydzieści pięć lat. Prawie pół życia. Marek i Weronika. Wszystko zaczęło się jak z dawnych romansów tańce w deszczu, rozmowy do białego rana, wspólne marzenia o domu z ogrodem. Weronika była drobna, delikatna, cicha, ale o sile charakteru zahartowanej jak stal. Marek ambitny, z oczami pełnymi ognia, zawsze pragnący więcej.

Przeszli przez biedę, długi, przeprowadzki, żałobę. Gdy Marek budował firmę od zera, to Weronika dźwigała wszystko dom, dzieci, rachunki, choroby. Gdy wreszcie nadszedł sukces, przynosząc wygodę i stabilność, Marek zakochał się. W nowej sekretarce, długonogiej, która śmiała się z jego żartów i dotykała jego ramienia o sekundę dłużej.

Postanowił szybko. Wynajął drogich prawników, by przejąć dom ten zbudowany cegła po cegle, remontowany wspólnymi siłami, gdzie Weronika zasadziła róże i wyszywała poduszki. Dom, który był niegdyś ich wspólnym marzeniem.

Sąd przyznał dom Markowi. Weronika miała dwa miesiące na wyprowadzkę. Ale wyszła w dwa dni. Bez łez, bez dramatu. W milczeniu. Spakowała walizki, wezwała firmę przeprowadzkową. Na pożegnanie rozsypała po domu resztki gotowanego dorsza za firankami, pod parapetami, w wentylacji. Pozostałości po pożegnalnej kolacji, którą przygotowała dla siebie przy pustym stole.

Nowa miłość Marka wprowadziła się do „domu marzeń” kilka dni później. Wszystko wydawało się idealne: światło, przestrzeń, kominek, balkon. Ale w ciągu doby ohydny smród przeniknął ściany. Nic go nie usuwało ani sprzątanie, ani kadzidła, ani remonty.

Fetor nasilał się. Myli podłogi, wymieniali dywany, otwierali okna na oścież. Kupowali oczyszczacze powietrza. Na próżno. Przyjaciele przestali przychodzić. Nikt nie mógł znieść tego zapachu.

Marek próbował sprzedać dom. Ale plotki w okolicy rozniosły się szybko. Kupujący uciekali po dziesięciu minutach. Agenci nieruchomości odmawiali współpracy. Dom stał się przekleństwem.

Para zaciągnęła wysoką pożyczkę na nowe mieszkanie. Pieniądze się skończyły. Aż pewnego dnia zadzwoniła Weronika:
Jak się mają sprawy, Marku?
Okropnie przyznał złamany. Dom nie sprzedaje się. Jesteśmy na skraju bankructwa.
Dziwne odparła spokojnie. Wiesz, tęsknię za tym domem. Sprzedałbyś mi go za powiedzmy, 10% wartości?

Marek omal nie rozpłakał się z ulgi. Zgodził się natychmiast. Dziesięć procent? Wszystko, byle uwolnić się od koszmaru.

Następnego dnia Weronika przyjechała z notariuszem. Dokumenty podpisano w kilka minut. Para wyprowadziła się do nowego mieszkania. Ona weszła do pustego domu, wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się po raz pierwszy od lat.

Ale historia miała ciąg dalszy.

Para postanowiła zabrać wszystko ze starego domu: meble, firanki, choćby karnisze! Zwłaszcza karnisze. Marek nie zostawiłby byłej żonie niczego. Sam je zdemontował. I wraz z nimi zabrał źródło smrodu.

W nowym mieszkaniu woń pojawiła się już następnego ranka.

Weronika wiedziała, iż tak się stanie. I nigdy więcej nie zadzwoniła.

Teraz, w swoim domu, cieszy się ciszą, czystymi ścianami i kwitnącymi różami. Tymczasem Marek mieszka w przekleństwie, które sam na siebie sprowadził. Za zdradę. Za dumę. Za zapomnienie, kto stał u jego boku, gdy nie miał nic.

Idź do oryginalnego materiału