Zdrada Nie do Pokonania: Wyrafinowana i Zimna Zemsta

4 godzin temu

Zdrada, Która Nie Przebacza: Wymyślna i Zimna Zemsta

Przeżyli razem trzydzieści pięć lat. Prawie pół życia. Krzysztof i Halina. Wszystko zaczęło się jak w starych romansach tańce w deszczu, rozmowy do świtu, wspólne marzenia o domu z ogrodem. Halina była drobna, krucha, cicha, ale o sile wewnętrznej ze stali. Krzysztof ambitny, z ogniem w oczach, zawsze pragnący więcej.

Przeszli przez biedę, długi, przeprowadzki, żałobę. Gdy Krzysztof budował firmę od zera, to Halina dźwigała wszystko dom, dzieci, rachunki, choroby. Gdy wreszcie nadszedł sukces, a z nim dostatek i stabilizacja, Krzysztof zakochał się. W nowej asystentce, wysokiej, długonogiej, która śmiała się z jego żartów i dotykała jego ramienia odrobinę za długo.

Postanowił szybko. Wynajął drogich prawników, by przejąć dom ten budowany cegła po cegle, remontowany wspólnie, gdzie Halina posadziła róże i wyszywała poduszki. Dom, który był kiedyś ich wspólnym marzeniem.

Sąd przyznał dom Krzysztofowi. Halina miała dwa miesiące, by się wyprowadzić. Ale zrobiła to w dwa dni. Bez łez, bez dramatu. W milczeniu. Spakowała walizki, wezwała firmę transportową. A na pożegnanie rozsypała po domu okruchy gotowanego dorsza za firanki, pod parapetami, w wentylacji. Resztki pożegnalnej kolacji, którą przygotowała dla siebie, przy pustym stole.

Nowa miłość Krzysztofa wprowadziła się do domu marzeń kilka dni później. Wszystko wydawało się idealne: światło, przestrzeń, kominek, balkon. Ale w ciągu doby ściany wypełnił cuchnący odór. Nic go nie usuwało ani sprzątanie, ani kadzidła, ani remonty.

Smród narastał. Myli podłogi, wymieniali dywany, otwierali okna. Kupowali oczyszczacze. Bezskutecznie. Przyjaciele przestali odwiedzać. Nikt nie mógł znieść tego zapachu.

Krzysztof próbował sprzedać dom. Ale plotki w mieście rozeszły się szybko. Kupujący uciekali po dziesięciu minutach. Agenci nieruchomości odmawiali pomocy. Dom stał się przekleństwem.

Para zaciągnęła ogromny kredyt na nowe mieszkanie. Pieniądze się skończyły. Aż pewnego dnia zadzwoniła Halina:
Jak tam życie, Krzysztofie?
Tragicznie wyznał złamany. Dom nie sprzedaje się. Jesteśmy na skraju bankructwa.
Dziwne odparła spokojnie. Wiesz, tęsknię za tym domem. Sprzedałbyś mi go za powiedzmy, 10% wartości?

Krzysztof omal nie zapłakał z ulgą. Natychmiast się zgodził. Dziesięć procent? Wszystko, by pozbyć się koszmaru.

Następnego dnia Halina przyjechała z notariuszem. Dokumenty podpisano w kilka minut. Para wyprowadziła się do nowego mieszkania. Halina weszła do pustego domu, wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się po raz pierwszy od lat.

Ale historia nie skończyła się tam.

Para zabrała ze sobą wszystko ze starego domu: meble, firanki, choćby karnisze! Zwłaszcza karnisze. Krzysztof nie zostawiłby byłej żonie niczego. Rozmontował je osobiście. I razem z nimi zabrał źródło smrodu.

W nowym mieszkaniu odór pojawił się już następnego ranka.

Halina wiedziała, iż tak się stanie. I nigdy więcej nie zadzwoniła.

Teraz, w swoim domu, cieszy się ciszą, czystymi ścianami i kwitnącymi różami. A Krzysztof mieszka w przekleństwie, które sam na siebie sprowadził. Za zdradę. Za dumę. Za to, iż zapomniał, kto stał przy nim, gdy nie miał nic.

Morał? Zemsta bywa cicha, ale nieubłagana a prawdziwa siła tkwi w cierpliwości i godności.

Idź do oryginalnego materiału