Zdrada, Której Nie Zapomnisz: Wyrafinowana i Bezlitosna Zemsta

polregion.pl 5 godzin temu

Zdrada na Wszelki Wypadek: Zimna i Wyrafinowana Zemsta

Żyli razem trzydzieści pięć lat. Prawie pół życia. Jerzy i Irena. Wszystko zaczęło się jak w starych romansach tańce w deszczu, rozmowy do świtu, wspólne marzenia o domu z ogrodem. Irena była drobna, delikatna, cicha, ale miała w sobie siłę stali. Jerzy ambitny, z ogniem w oczach, zawsze pragnący więcej.

Przebrnęli przez biedę, długi, przeprowadzki, żałobę. Gdy Jerzy budował firmę od zera, to Irena dźwigała wszystko na swoich barkach dom, dzieci, rachunki, choroby. Gdy wreszcie nadszedł sukces, przynosząc wygodę i stabilizację, Jerzy zakochał się. W nowej sekretarce, wysokiej, śmiejącej się z jego żartów i dotykającej jego ramiona o ułamek sekundy dłużej, niż trzeba.

Podjął decyzję szybko. Wynajął drogich prawników, by przejąć dom ten budowany cegła po cegle, remontowany wspólnymi siłami, gdzie Irena posadziła róże i wyszyła poduszki. Dom, który kiedyś był ich wspólnym marzeniem.

Sąd przyznał dom Jerzemu. Irena miała dwa miesiące, by się wyprowadzić. Ale wyjechała w dwa dni. Bez łez, bez dramatu. W milczeniu. Spakowała walizki, zamówiła firmę transportową. A na pożegnanie rozsypała po domu okruchy gotowanego dorsza za firanki, pod parapetami, w kanałach wentylacyjnych. Resztki pożegnalnej kolacji, którą przygotowała dla siebie, przy pustym stole.

Nowa miłość Jerzego wprowadziła się do domu marzeń kilka dni później. Wszystko wydawało się idealne: światło, przestrzeń, kominek, balkon. Ale w ciągu 24 godzin ściany wypełnił ohydny smród. Nic nie pomagało ani sprzątanie, ani kadzidełka, ani remonty.

Odór się nasilał. Myli podłogi, wymieniali dywany, otwierali okna na oścież. Kupili oczyszczacze powietrza. Na próżno. Przyjaciele przestali przychodzić. Nikt nie mógł wytrzymać tego zapachu.

Jerzy próbował sprzedać dom. Ale plotki w miasteczku rozeszły się szybko. Kupcy uciekali po dziesięciu minutach. Agenci nieruchomości odmawiali współpracy. Dom stał się przekleństwem.

Para zaciągnęła wysoką pożyczkę na nowe mieszkanie. Pieniądze się skończyły. Aż pewnego dnia zadzwoniła Irena:
Jak tam życie, Jerzy?
Okropnie przyznał, załamany. Dom nie chce się sprzedać. Jesteśmy na skraju bankructwa.
Dziwne odparła spokojnie. Wiesz co? Tęsknię za tym domem. Sprzedałbyś go mnie? Za powiedzmy, 10% wartości?

Jerzy omal nie zapłakał z ulgi. Zgodził się natychmiast. Dziesięć procent? Wszystko, byle tylko uwolnić się od koszmaru.

Następnego dnia Irena przyjechała z notariuszem. Dokumenty podpisano w kilka minut. Para wyprowadziła się do nowego domu. Ona weszła do pustego wnętrza, wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się po raz pierwszy od lat.

Ale historia miała ciąg dalszy.

Para postanowiła zabrać ze sobą wszystko ze starego domu: meble, firany, choćby karnisze! Zwłaszcza karnisze. Jerzy nie zostawiłby byłej żonie niczego. Sam je zdemontował. I wraz z nimi zabrał źródło smrodu.

W nowym domu zapach pojawił się następnego ranka.

Irena wiedziała, iż tak będzie. I nigdy więcej nie zadzwoniła.

Teraz, w swoim domu, cieszy się ciszą, czystymi ścianami i kwitnącymi różami. A Jerzy mieszka w przekleństwie, które sam na siebie sprowadził. Za zdradę. Za dumę. Za to, iż zapomniał, kto stał u jego boku, gdy nie miał nic.

Idź do oryginalnego materiału