Zaporoska Elektrownia Jądrowa pod ostrzałem – jest się czego bać?

2 lat temu

Elektrownia jądrowa na Zaporożu została odłączona od zewnętrznego źródła zasilania. Docierają do nas sygnały, iż Rosjanie gromadzą tam zapasy paliwa, a strona ukraińska twierdzi, iż planują wysadzenie albo podpalenie elektrowni. Czy to dla nas niebezpieczne?

Rosja znowu gra atomem

…i piecze kilka pieczeni na jednym ogniu. Terroryzuje Ukrainę, ale wysyła także jasny sygnał do państw zachodniej Europy, głównie do Niemców, który mówi, iż technologia jądrowa w energetyce to źródło zagrożeń, lepiej pozostańcie przy gazie. Rosyjskim gazie – rzecz jasna. My do prowokacji czy gróźb Rosji podchodzimy inaczej, ale w Niemczech – wierzcie mi, mieszkałem tam kilka lat – to robi ogromne wrażenie.

W Niemczech przez przynajmniej kilkanaście ostatnich lat panowała w zasadzie międzypartyjna zgoda co do tego, by gospodarkę kraju oprzeć na źródłach odnawialnych, a brakującą część energii wyprodukować spalając gaz. Rosji z wielu powodów zależy na tym, by społeczeństwa zachodnie, ale głównie niemieckie, naciskały na swoich polityków, by ci nie inwestowali w atom i pokazywać tę technologię jako niebezpieczną i ryzykowną.

Zaporoska Elektrownia Jądrowa – jest się czego bać?

Na początku napaści na Ukrainę, strona rosyjska szantażowała Europę Czarnobylem. Od kilku tygodni to samo robi z Zaporoską Elektrownią Jądrową. To największa siłownia jądrowa w Europie. W jej skład wchodzi 6 reaktorów typu PWR (choć w Rosji noszą one nazwę WWER). Reaktory tego typu są najbezpieczniejszymi reaktorami jakie funkcjonują w światowej energetyce. Nie zmienia to jednak faktu, iż próba zbombardowania obiektu, podpalenia go czy wysadzenia jest niebezpieczna.

Rosja twierdzi, iż zabezpiecza elektrownię przed wojskami Ukrainy, które chcą ją wysadzić, a winę zrzucić na Moskwę. Ale to Rosja w przeszłości ostrzeliwała te instalacje. Żadna z rakiet nie uderzyła wtedy w budynek reaktora, ale zniszczyła budynki administracji oraz budynek zakładowej straży pożarnej. Rosja z terenów elektrowni ostrzeliwuje też pozycje Ukraińskie, a Ukraińcom trudno jest wyrzutnie rakiet niszczyć, skoro znajdują się obok reaktorów. Na terenie elektrowni znajduje się ukraińska załoga, ale teren elektrowni jest pod kontrolą Rosjan. Z nielicznych zdjęć jakie docierają do świata zewnętrznego wynika, iż Rosjanie gromadzą na terenie zakładu duże ilości paliwa samochodowego, a to może sugerować, iż Rosjanie chcą podpalić elektrownię.

Zobacz też: Zakazana broń fosforowa

Gdy robię ten materiał, elektrownia jest odłączona od zewnętrznego zasilania, bo w okolicy siłowni wybuchł pożar, który zniszczył linie zasilające. Odłączenie od zasilania wprowadza niepotrzebne ryzyka, ale samo w sobie nie stanowi niebezpieczeństwa.

Co na wypadek wyłączenia reaktora?

Reaktor podczas pracy wymaga chłodzenia. Ale choćby gdy zostanie wyłączony, chłodzenie rdzenia reaktora przez jakiś czas trzeba kontynuować. Gdy wybucha pożar albo gdy ma miejsce trzęsienie ziemi, powódź, cokolwiek, co zagraża bezpieczeństwu, reaktory wyłączają się automatycznie. Wtedy prąd do systemów chłodzenia pobiera się z sieci zewnętrznej.

Jeżeli ta ulega zniszczeniu, włącza się agregaty prądotwórcze. Gdy wszystkie agregaty ulegną awarii, systemy chłodzenia powinny być zasilane ze znajdujących się na terenie elektrowni akumulatorów. Gdy i te przestają funkcjonować, korzysta się z tzw. systemów pasywnych, które co prawda są najmniej wydajne, ale za to nie wymagają żadnego zasilania.

Czy istnieje możliwość, iż wszystkie te systemy zepsują się w jednym momencie? Nie, nie ma takiej możliwości. Jest za to możliwe, iż ktoś je zepsuje albo wyłączy. Wtedy temperatura we wnętrzu choćby wyłączonego reaktora będzie wzrastała i może dojść do takich wartości, iż reaktor rozszczelni się. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia oraz jego konsekwencje są o wiele mniejsze niż w przypadku reaktorów z japońskiej elektrowni Fukushima. o ile jednak do takiego zdarzenia by doszło, skażenie radioaktywne będzie lokalne. Woda, w przeciwieństwie do grafitu (jaki był we wnętrzu reaktora w Czarnobylu) nie pali się. Nie może więc być mowy o chmurze radioaktywnego dymu.

Co w przypadku ostrzału? Najgorszy scenariusz

A co, gdyby Rosjanie zamiast podpalać, po prostu ostrzelali albo zbombardowali reaktory Konsekwencje takich działań zależą od tego, jakich rakiet by użyli. Budynki reaktorów i same reaktory powstały w takiej technologii, by wytrzymywać konwencjonalne ataki. Testy wskazywały, iż choćby uderzenie samolotu pasażerskiego nie naruszy ich konstrukcji, o ile spełnia standardy Międzynarodowej Agencji Atomistyki.

Gdyby jednak Rosja użyła specjalnych ładunków, które służą do burzenia bunkrów, nie można wykluczyć, iż do uszkodzenia reaktora rzeczywiście by doszło. Gdyby tak się stało, nie oznacza to jednak eksplozji takiej, jaka ma miejsce podczas wybuchu jądrowego. Nie oznacza to też pożaru, który „produkuje” radioaktywny pył rozwiewany przez wiatr na ogromnym obszarze. W najgorszym z możliwych scenariuszy doszłoby do skażenia lokalnego obejmującego obszar porównywalny z obszarem, na jaki z miejsca eksplozji wyleciałyby szczątki budynku.

Idź do oryginalnego materiału