Chociaż wulkany wygasły, podziemne warstwy ziemi są tu przez cały czas bardzo aktywne geotermalnie. Z głębokości choćby 3000 metrów wciąż wydobywa się gorąca, bogata w minerały woda termalna, która zasila liczne uzdrowiska. Jest w nich wszystko, aby poprawić kondycję. Już starożytni Grecy i Rzymianie twierdzili, iż gorące łaźnie oczyszczają ciało i duszę. Przesiadywali w basenach z gorącą wodą, w ciepłych tepidariach i parniach z buchającą parą. A potem brali lodowate prysznice.
Rogner Bad Blumau jak dzieło sztuki
Ze wszystkich term w Styrii najgłębsze i najcieplejsze są w Rogner Bad Blumau, gdzie temperatura wody osiąga 110 st.C. Niektórzy przyjeżdżają tu tylko po to, aby zobaczyć niezwykłe budowle austriackiego malarza i projektanta Friedensreicha Hundertwassera. Fasady domów niczym u Gaudiego gną się, zadziwiają bajeczną kolorystyką. Każde z ponad dwóch tysięcy okien jest inne. Niektóre apartamenty znajdują się pod ziemią, a na ich dachach, po których można chodzić, wyrastają krzewy i drzewa. Artysta był gorącym zwolennikiem życia w zgodzie z przyrodą. Uważał, iż człowiek powinien jej zwrócić wszystko, co zabrał.
Termy Hundertwassera w Blumau, położone na 40 hektarach, to największe na świecie mieszkalne dzieło sztuki. Słyną z alternatywnych sposobów leczenia ciała i duszy. W części zwanej Wieżą Zdrowia można lepiej poznać siebie, czemu służą sauny, masaże, akupunktura, wodna medytacja i joga. Najbardziej intrygująca wydaje się terapia dźwiękiem. To niezwykły spektakl. Rozkładamy się wygodnie pod ogromną piramidą, zbudowaną z przeróżnych dzwonków, chińskich gongów, tybetańskich misek, uderzanych delikatnie przez terapeutę. W uszach wiruje muzyka świata. Powoli organizm dostraja się do odpowiednich tonów, uzyskując wewnętrzną harmonię.
Wieża Piękności
W Blumau jest też Wieża Piękności, odwiedzana zarówno przez kobiety jak i mężczyzn. Można skorzystać w niej z głębokiego oczyszczania skóry, mini-liftingu, okładów z błota. I można opóźnić, jak mówią fachowcy, procesy starzenia. Ale potrzebna jest świadoma zmiana stylu życia, ćwiczenia fizyczne, zdrowa dieta. To ciężka praca, ale ruszamy. Kilometry ścieżek, które boso przemierzamy mogą okazać się wspaniałą kuracją dla bolących stawów i kręgosłupów. Biegi zaś w płytkiej wodzie pozwolą uwolnić się od cellulitu i wzmocnić mięśnie. adekwatnie, jak można przeczytać w ulotkach zachęcających do tych prozdrowotnych ćwiczeń, treningi czynią cuda. A źródlane wody leczą niemal wszystko: reumatyzm, astmę, alergie, schorzenia kobiece.
Hundertwasser – kolorowe wizje
Sercem kompleksu jest woda termalna, odkryta przypadkowo podczas poszukiwań ropy. Hundertwasser włączył to naturalne bogactwo w swoją wizję, tworząc baseny i jeziora o nieregularnych kształtach. Budynki, z ich mozaikami, kolumnami o fantazyjnych "czapkach" i okrągłymi oknami, wyglądają, jakby tańczyły wokół źródeł geotermalnych.
To, co uderza najbardziej, to "domy-pagórki" (Hügelhäuser), które wtapiają się w otaczający krajobraz. Ich dachy są tak zaprojektowane, by można było po nich spacerować. A pod stopami tętni życie hotelu i SPA.
Hundertwasser często mawiał, iż kolumna musi być kolorowa, błyszcząca w deszczu i podczas pełni księżyca, ponieważ "przy kolumnie człowiek czuje się jak pod drzewem". W Bad Blumau każda z kilkudziesięciu kolumn jest inna – pokryta ceramiką, szkłem lub kamieniami. Plotka głosi, iż sam artysta, który nie wziął wynagrodzenia za projekt (stwierdził, iż wystarczy mu, iż nie powstanie tam nic brzydkiego), osobiście nadzorował malowanie i zdobienie kilku z nich, traktując je jak gigantyczne płótna. Efekt? Żadna kolumna się nie powtarza.
Melodia dla …stóp
Wewnątrz kompleksu panuje ta sama radosna, organiczna anarchia. Podłogi nie są płaskie – są celowo pofalowane, by symulować spacer po naturalnym terenie, łagodnie masując stopy. Zgodnie z ideą Hundertwassera, w pofalowanej podłodze "ukrywa się melodia" dla stóp.
Podobno jeden z pierwszych gości term, przyzwyczajony do austriackiej precyzji, był lekko zaniepokojony "nierównością" podłogi w swoim pokoju. Wezwał obsługę, pytając, czy budynek... nie osiada. Pracownik z uśmiechem odpowiedział: "Panie, tu nic nie osiada, tu wszystko płynie. To jest podłoga Hundertwassera, ona pana masuje." Od tej pory obsługa często używa tego terminu, tłumacząc nowym gościom, iż faliste podłogi to element terapii antystresowej. Raz lub dwa razy w tygodniu goście mogą też obejrzeć spektakularny pokaz z udziałem światła i pary wodnej, symulujący prawdziwy wybuch wulkanu.
Termy NOVA Köflach i święta woda
Bliżej Grazu, około pół godziny jazdy samochodem, znajdziemy Termy NOVA Köflach, nowoczesny kompleks basenów i strefy wellness. Miejsce czerpie swoją moc z długiej historii regionu i lokalnych sekretów. A największym z nich jest "Święta Woda dla Ciała i Duszy", płynąca prosto z… kranów. Woda bije ze źródła św. Barbary, ujęcia położonego niedaleko słynnego zamku Piber (gdzie hodowane są ogiery lipicańskie) i jest pompowana bezpośrednio do term. Ta naturalna woda termalna, bogata w minerały, podobno ma pozytywny wpływ na ciało, umysł i duszę. Niektórzy więc żartują, iż za sprawą jej magicznego składu goście opuszczają termy w znacznie lepszym nastroju.
Köflach i podziemne skarby
Okoliczne tereny mają długą historię związaną z górnictwem węgla brunatnego. Ich budowa w tym regionie była nie tylko otwarciem się na turystykę i wellness, ale też pewnym symbolicznym przeobrażeniem. Przez wieki Köflach czerpał z ciężkiej pracy górniczej, a dziś czerpie z podziemnych skarbów, służących relaksowi i zdrowiu. To fascynujący przeskok: od dymiących kopalń do parujących, relaksujących basenów.
Czeka tu na was oaza spokoju, pozwalająca wspaniale odpocząć. Wszędzie dla gości rozstawiono wygodne leżanki. Warto spróbować podwodnych masaży, pobudzających krążenie i przemianę materii, a potem posiedzieć w saunach. Do wyboru są tureckie, rzymskie, fińskie, okrutnie gorące, w których wstydliwe zasłanianie ciała wyraźnie jest nie na miejscu. A choćby szkodzi zdrowiu, jak mówią niektórzy. Po saunach trzeba trochę odpocząć, a potem można przejść do dobrze zaopatrzonych bufetów.
Termy i słynne lipicany
Będąc w Köflach trudno odmówić sobie przyjemności zobaczenia słynnej Stadniny Ogierów Lipicańskich w Piber. Znajduje się około dwóch kilometrów od term. Często bywa, iż goście term łączą relaks w wodzie z wizytą w stadninie, by podziwiać białe, tańczące konie. Piber to „fabryka” jeździeckich gwiazd i wyłączny dostawca białych ogierów do legendarnej Hiszpańskiej Szkoły Jazdy w Wiedniu. Uderza tu jeden widok: wszystkie źrebięta lipicańskie są... ciemne! Czasem czarne, czasem kare lub gniade!
Jest to, jak mówią ich opiekunowie, genetyczny fenomen i symbol nadziei. Dopiero z każdą kolejną zmianą sierści, najczęściej między 6. a 10. rokiem życia, osiągają swój ikoniczny, śnieżnobiały kolor. Można zatem powiedzieć, iż cała arystokracja wiedeńskiej szkoły jazdy zaczyna życie jako „brzydkie kaczątka”! Tradycja zaś głosi, iż kary lipican w stadninie przynosi szczęście, dlatego czasem celowo pozostawia się jednego w rzędzie wspaniałych białych ogierów. Wprawdzie konie w Piber nie kąpią się w basenach termalnych, ale czerpią z tej samej „świętej wody”. I może dzięki niej z każdym rokiem pięknieją…

3 godzin temu





