OPERACJA NIGDY NIE BYŁA PROSTA
W dwunastu lat jej planowano operację. Prosta, zaplanowana. Godzina znieczulenia, niewielkie zabiegi i wypis tego samego dnia. Powinienem był pojechać z nią, ale nie nalegała wiedziała, iż mam dużo roboty. Otóż otwarcie nowego oddziału w Warszawie już wisi w powietrzu.
Wszystko będzie dobrze powiedziała, całując mnie w policzek, wkładając do torby kilka woreczków karmy dla kotów zamieszkałych w piwnicach, i rzucając się do drzwi.
Poprawiłem krawat, raz jeszcze dokładnie przyjrzałem się w lustrze, chwyciłem teczkę z projektem i ruszyłem do biura.
Jako prezes firmy, którą w kilka lat wyprowadziłem na pozycję lidera rynku, miałem pełne zaangażowanie. Oddawałem każdą wolną chwilę, tłumacząc sobie, iż robię to dla nas, dla niej i choćby dla podziemnych kotów, które codziennie karmiła. Nie iż nie lubię kotów po prostu jej hobby wydawało mi się bezużyteczne, nic nie wnoszące. To był taki drobiazg, z którym trzeba się pogodzić, jak z niedoskonałościami ukochanego człowieka.
Dlatego na wszystkie próby przywiezienia bezdomnych, pełnych pcheł, futrzaków do domu odpowiadałem zdecydowanym nie. Nie widziałem w tym sensu ani korzyści. Gdy już proponowałem orientalne rasy jako kompromis choćby po to, by podnieść nasz status podziemne koty wydawały się bezużyteczne. Nie rozumiałem tego, a ona już była zmęczona wyjaśnianiami.
—
Operacja prosta zaplanowana nic specjalnego powinienem był pojechać z nią!!!
Ile razy powtarzałem to w ciągu tygodnia? Tysiąc? Dziesięć tysięcy? Gdy pędziłem do szpitala, zostawiając wszystko za sobą Gdy trzymałem się za biały krawat, drżąc, patrzyłem w oczy lekarza Gdy drapałem w niebyt projekt, który nie pozwalał mi być przy niej, klęcąc przy jej łóżku i przyciskając czoło do jej dłoni, błagałem ją, by nie zostawiała mnie samego, by wróciła do życia i wypowiedziała choć jedno słowo.
Jednak ona milczała. Nikt z nas nie przewidział, iż prosta operacja i godzinna narkozą mogą zamienić się w śmierć
Robimy wszystko, co w naszej mocy tłumaczył lekarz.
Nie robicie nic! wykrzykiwałem z bezsilności, płacąc za jej przeniesienie do izby przyjmującej.
Szansa istnieje, trzeba poczekać uspokajała mnie pielęgniarka.
Gdzie ta szansa?! krzyczałem w korytarzu, gdy po tygodniu nie odzyskała przytomności.
Próbowałem wszystkiego. Konsultacje najlepszych specjalistów, muzykę, rozmowy, zasypywałem jej pokój kwiatami. W praktyce przestałem przychodzić do pracy, by być przy niej każdą wolną chwilą. Prosiłem, namawiałem, obiecywałem, szantażowałem. Poddany chwili słabości całowałem ją, przywołując absurdalną bajkę o śpiącej królewnie, a z każdą dniem popadałem w rozpaczy.
Rozszalała się we mnie bestia, gotowa zniszczyć wszystko. Przewrócony krzesło, rozbita waza, torba wystrzeliła w powietrze, a rozrzucone po podłodze kolorowe woreczki karmy nigdy nie dotarły do podziemnych kotów. Te same bezużyteczne futrzaki budziły we mnie jedynie niechęć, starannie ukrytą pod pozorną obojętnością.
Boże! Co ja uczyniłem!
Gdybym mógł cofnąć czas, wymazałby to gest dłoni. Byłbym gotów czołgać się na kolanach, zabierać koty do domu i kochać je, choćby po to
Nagle adrenalina opadła, a ja, drżąc, podniosłem z podłogi kolorowe worki z karmą, by za dziesięć minut stać przy drzwiach tej samej piwnicy.
—
To nazywa się felinoterapia, choć nie ma zarejestrowanych przypadków pomocy w sytuacjach podobnych do naszej poważnie spojrzał na mnie lekarz, obserwując, jak wprowadzam szóstą kolejno przechowywaną klatkę.
Więc będziemy pierwsi wymamrotałem, wypuszczając zwierzęta z klatek.
To jej koty. Rozumie pan? Jej! I oddałbym wszystko, by jej o tym powiedzieć. Po prostu
Poinformuję personel.
Dziękuję, powinienem był zrobić to wcześniej Rozumie pan? Ja
Nigdy nie trać nadziei. Każdy uczy się na własnych błędach, nie zapominajcie o tym.
Nie zapomnę Nigdy więcej nie zapomnę.
—
W dwunastu lat jej operacja. Prosta, zaplanowana, godzina narkozy, szybki wypis. Nie nalegała, bym był przy niej, ale nie mogła ukryć szerokiego uśmiechu, widząc, jak po odrzuceniu rozwianego krawata zakłada szóstą smyczkę po kolei na niechętne i uciekające koty.
Jej koty. Te podziemne, pełne pcheł, które podniosły ją rok temu, gdy ledwo mogła wziąć oddech i nie pojęła, co się dzieje.
Siedem par oczu przeszywających ją. Sześć wydechów na granicy słyszalności i jeden triumfalny okrzyk radości, którego nigdy nie zapomni.
Może dlatego, gdy znów musi przejść przez to samo, nie odczuwa strachu. Widząc męża, którego koszula jest przyczepiona do kolorowych włókien sierści, patrzącego na nią z dezaprobatą, ona uśmiecha się jeszcze szerzej.
A potem szczerze śmieje się z przechodniów, którzy się odwracają. Mężczyzna w eleganckim garniturze, otoczony sześcioma bezrasowymi, ale zadbanymi kotami, każdy z nich ciągnie cienką linewkę w inną stronę, rozbrzmiewając ulicą niezadowolonymy Miau?!. Widok nie dla słabych nerwów.
Operacja. Prosta. Zaplanowana. Godzina narkozy, szybki wypis. A jeżeli nie przestanie pan wszystkiego gryźć, następnym razem zostanie pan w domu! mruknął mężczyzna siedzący na dziedzińcu szpitala, otoczony kotami, trzymający na kolanach lekko podgryzioną, ale wciąż piękną wiązkę róż.
Spojrzał na zegarek, wygodnie chwycił sześć kolorowych linewek, gwałtownie sprawdzając, czy smycze nie odpadły, po czym rzucił okiem na okna sali, w której po operacji budzi się jego żona. Niedługo będą mogli ją odwiedzić. Wreszcie będzie mógł narzekać na sześciu ogonastych bezrobotnych, którzy bez niej nie chcą go słuchać.
I wyznać, jak bardzo ją kocha i będzie kochał zawsze. choćby gdy dniami zniknie w schronisku dla kotów, którego budowę sfinansowała jego firma kilka miesięcy temu.
Głupi, tak Ale kiedy przywołuje ten dzień, w którym otworzyła oczy, przekonuje się, iż dopóki jest przy niej, nic w jego życiu nie jest ważniejsze niż ta jej głupota. Dlatego będzie dalej realizował te pozorne bzdury, które tak jakby czynią ją niesamowicie szczęśliwą.
Zawsze, póki nie jest za późno.
Lekcja? choćby najprostsza operacja może zmienić losy, a prawdziwa miłość przejawia się nie w wielkich gestach, ale w codziennych, choć dziwnych, poświęceniach bo kiedy serce jest gotowe przyjąć drugą osobę i jej świat, żadna przeszkoda nie jest nie do pokonania.

2 dni temu



![Oczyszczenie zbiornika czy zagrożenie dla ekosystemu? Kontrowersje w Ruszajnach. Gmina Barczewo reaguje [WIDEO]](https://static.olsztyn.com.pl/static/articles_photos/45/45578/d4f05caba021608cb4030f0625c9c49a.jpg)



