Nie było karnetu, nie było trenera personalnego, nie było selfie w lustrze. Za to był ogród, sterta gałęzi, parę worków kory i… łopata. Efekt? Minus 10 kilogramów i nowa sylwetka – bez siłowni i bez liczenia kalorii. Nie trzeba biegać maratonów ani robić 100 brzuszków dziennie. Wystarczy wyjść do ogrodu.