
Wiosna to czas, gdy do ośrodków rehabilitacji zwierząt trafiają ptaki odnalezione przez ludzi. Czasem są to zwierzęta, które uległy wypadkom, ale bardzo często są to młode, w pełni zdrowe osobniki. Większość z nas widząc gdzieś w trawie pisklę, instynktownie chce się nim zaopiekować. Taka „pomoc” może jednak bardziej zaszkodzić niż pomóc ptasiemu podlotowi. Dlaczego tak jest? Leśnicy odpowiadają.
Warto zawsze pamiętać, iż to, iż pisklę siedzi pod drzewem, lub choćby w pewnej od niego odległości nie oznacza, iż koniecznie wymaga naszej pomocy. U wielu gatunków ptaków mamy do czynienia z sytuacją, w której młode ptaki, będąc jeszcze pod opieką rodziców, wychodzą z gniazda i rozpraszają się w najbliższej jego okolicy. Jest to typowe zachowanie antydrapieżnicze. Wówczas najczęściej siedzą skryte na gałęziach, pod drzewem, wśród krzewinek lub wysokich traw i tam są karmione przez rodziców. W tym okresie młode uczą się również latać, zdarza się, iż dolecą w bezpieczne miejsce, innym razem spadną pod drzewo, wylądują przy chodniku, czy krawężniku. Stąd później „znajdujemy” je w nietypowych lokalizacjach.

Podlot, jak sama nazwa wskazuje, to osobnik jeszcze słabo latający. Choć ten etap rozwoju młodych dotyczy większości gniazdowników, w powszechnej świadomości są to głównie sowy, drozdy, krukowate i kilka innych gatunków ptaków wróblowych, czyli gatunki żyjące blisko ludzi, dobrze widoczne i relatywnie często spotykane na ziemi. Czasem na widok człowieka zastygają w bezruchu, przez co są łatwe do schwytania – wyjaśnia Mateusz Grzębkowski, starszy specjalista Służby Leśnej z Wydziału Ochrony Przyrody Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych. Oczywiście postępowanie z podlotami nie jest zero-jedynkowe. Dla laika ocena sytuacji jest dość prosta, choć nie zawsze trafna. Dla przeciętnego Kowalskiego, młody osobnik bez matki to zagubiona sierotka, która prawdopodobnie jest w niebezpieczeństwie i trzeba ją ratować. Umiejętność odróżnienia sytuacji nieuzasadnionej ingerencji człowieka od przypadków, gdzie jest to akceptowalne, bywa jednak trudne – dodaje ekspert

Jakie mogą być zatem powody, w wyniku których pisklę znalazło się na ziemi? I jakie okoliczności powodują realne zagrożenie dla życia młodego ptaka?
podlot „zagapił się”, a jego „rodzinka” się oddaliła (wówczas mamy realne zagrożenie śmierci młodego osobnika
pisklę wyglądające jak „podlot” w rzeczywistości nim nie jest, po prostu wypadło przedwcześnie z gniazda (wówczas ponownie mamy realne zagrożenie śmiercią pisklęcia, w przypadku braku możliwości włożenia ptaka ponownie do gniazda). W tej sytuacji zachodzi także ryzyko, iż choćby ponowne włożenie pisklęcia do gniazda nic nie da, bo uszkodzone gniazdo stało się zbyt ciasne, dla wszystkich piskląt i „nasz” pisklak ponownie z niego wypadnie); osobnik wyglądający jak „podlot” w rzeczywistości nim nie jest i został wyrzucony z gniazda przez rodziców, którzy nie są w stanie wykarmić wszystkich piskląt (tu również mamy realne zagrożenie śmiercią, a włożenie ptaka z powrotem do gniazda może zakończyć się jego ponownym wyrzuceniem);
osobnik wyglądający jak „podlot” w rzeczywistości nim nie jest, a samo gniazdo zostało zrabowane (zaatakowane przez drapieżnika), a „nasz” młody pisklak z niego wypadł, pozostając przy życiu (zachodzi tu realne zagrożenie, gdyż rodzice pisklęcia, po zrabowaniu gniazda, prawdopodobnie nie będą go już karmić);
podlot jest pod opieką rodziców, ale czai się na niego drapieżnik np. pies, kot, wrona siwa, sroka (realne zagrożenie śmiercią pisklęcia);
podlot jest pod opieką rodziców, ale na tyle blisko ruchliwej ulicy, czy ścieżki rowerowej, iż zaraz może dojść do jego śmierci w przypadku kolizji (realne zagrożenie śmiercią pisklęcia);
podlot jest pod opieką rodziców, ale presja otoczenia jest tak silna, iż rodzice boją się podlecieć do młodego (realne zagrożenie śmiercią pisklęcia z wycięczenia);
podlot jest bardzo osłabiony lub ranny (realne zagrożenie śmiercią pisklęcia).

Z jednej strony śmiertelność młodych ptaków, jak również innych młodych zwierząt jest ewolucyjnie wkalkulowana w życie każdej populacji. Z drugiej zaś strony, rozumiemy wrażliwość człowieka, w której chęć niesienia pomocy jest silniejsza od akceptacji praw natury. Stąd też jednoznaczne określenie sposobu postępowania na temat tego kiedy ptaka zostawić, a kiedy się nim zaopiekować jest zwyczajnie bardzo trudna. Idealnego klucza do podejmowania takich decyzji nie ma, ale edukacja i doświadczenia płynące z obserwacji przyrody mogą pomóc w takich dylematach – dodaje Jolanta Błasiak, Naczelnik Wydziału Ochrony Przyrody Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych.
Zabieranie młodych zwierząt z ich naturalnego środowiska, to niestety dość częste zjawisko, nie tylko wiosną. Młody osobnik może potrzebować pomocy fachowców jeżeli zauważymy, iż gniazdo zostało uszkodzone lub spadło z drzewa, albo iż pisklę jest ranne, wyraźnie osłabione lub znajduje się w miejscu, gdzie ewidentnie coś mu zagraża. Dopiero wtedy zabierzmy je i przekażmy pod opiekę profesjonalistów.
Należy również pamiętać, iż ptaki niektórych gatunków same opuszczają gniazdo bardzo wcześnie, np. ledwo obrośnięte puchem puszczyki. Ptaki te opuszczają gniazdo już ok. cztery tygodnie po wykluciu. Dla młodych jest to swego rodzaju sposób na przetrwanie. Dlaczego? Ponieważ przebywanie poza gniazdem, do którego z łatwością może dostać się drapieżnik, zwiększa szanse przeżycia. Młode wędrują po gałęziach drzew lub po ziemi, a rodzice cały czas są w pobliżu i dokarmiają swoje potomstwo.
Wiosną i latem w lasach i na łąkach często napotykamy na młode zwierzęta, takie jak wspomniane już pisklęta czy młode ssaki, które sprawiają wrażenie porzuconych. Często są one jedynie chwilowo oddzielone od rodziców, którzy czuwają w pobliżu. Leśnicy każdego roku apelują, by nie działać pochopnie pod wpływem emocji i nie zabierać takich zwierząt z ich naturalnego środowiska, ponieważ może to wyrządzić im więcej szkody niż pożytku. Największym zagrożeniem dla podlotów są zwierzęta domowe, zwłaszcza psy i koty. Dlatego, na terenach leśnych, nie powinniśmy wypuszczać ich luzem. Zanim jednak podejmiemy jakiekolwiek działania, warto skonsultować się ze specjalistami lub odpowiednimi służbami. Zabieranie podlotów z ich naturalnego środowiska bez uzasadnionej potrzeby uniemożliwia im zdobycie umiejętności, dzięki którym będą są w stanie przetrwać – podsumowuje Anna Choszcz-Sendrowska – rzecznika prasowa Lasów Państwowych.
Anna Choszcz-Sendrowska rzeczniczka prasowa Lasów Państwowych
fot. pixabay