Blisko setka wolontariuszy i kilka tysięcy darczyńców na apel Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt ruszyło na pomoc zwierzakom, dotkniętym powodzią. Wczoraj do Świdnicy dotarł maleńki kot, wygrzebany z siana i błota w zalanej stodole w Kotlinie Kłodzkiej. – Szykujemy się na kolejne miesiące i kolejne zwierzęta, które będą docierać z terenów po powodzi, bo przecież w Kłodzku schronisko zostało kompletnie zniszczone – mówi Adrianna Kaszuba, szefowa placówki w Świdnicy. I mówi ze wzruszeniem o ogromnej liczbie darów, pomocy osobistej i wpłatach, które już przekroczyły 175 tysięcy złotych.
Świdnickie schronisko, które ma pod swoją opieką około 150 zwierząt, wraz z nadejściem wrześniowej powodzi natychmiast uruchomiło działania pomocowe dla obszarów znacznie mocniej dotkniętych niż Świdnica, choć samo po wiatrach i ulewach musi naprawić zewnętrzne boksy i kojce. Na Pogodną zaczęły trafiać psy i koty z okolic Kłodzka i Lądka. – W tej chwili jest u nas 5 psów z Kłodzka i jeden kotek z miejscowości kolo Lądka Zdroju. Miało dojechać jeszcze 6 psów i koty, ale na bieżąco znajdowały się domy tymczasowe i w Świdnicy, i bliżej Kotliny Kłodzkiej, i z Wrocławia. Sytuacja jest wciąż bardzo dynamiczna, są zgłoszenia, ale zanim dojadą, znajdują opiekunów, co mnie bardzo cieszy, bo to zawsze lepsze dla nich niż schronisko, zwłaszcza po tak dramatycznych przeżyciach – mówi Adrianna Kaszuba.
Dzięki ogromnemu zaangażowaniu mieszkańców powiatu świdnickiego, szkół i firm do schroniska trafiło tyle karmy i środków czystości, iż w ciągu tygodnia udało się zorganizować 29 transportów z pomocą dla zwierząt na zalane tereny. – I to nie tylko do Kotliny Kłodzkiej, ale też na nasz teren, m.in. do miejscowości Strzelce, do Mościska, do wsi w gminie Świdnica. Wysłaliśmy również transport ponad 20 klatek do Głogowa, bo tam też organizacje szykują się na zalania.
Schronisko szykuje się do remontu. – U nas uszkodzenia spowodował wiatr i deszcz, oczywiście wszystko zostało zabezpieczone, ale ze względu na bardzo duże nasączenie terenu woda nie może jeszcze wjechać ciężki sprzęt. Priorytetem są dla nas kojce zewnętrzne. Tu bardzo nam pomogli zwykli ludzie i Fundacja Judyta, dzięki którym udało się znaleźć wiele domów tymczasowych dla naszych zwierząt. Możemy pozwalniać kojce i rozpocząć remont. Mamy też miejsce na zwierzęta, które jeszcze mogą do nas trafiać z terenów powodziowych. Skala jest przerażająca, a wiem o tym, bo jestem oznaczana w wielu grupach niosących pomoc. Zaczyna się sprzątanie, ludzie zaczynają docierać do wcześniej zalanych budynków. Tak właśnie wolontariusz Marek w błocie i słomie znalazł malutkiego kota, który do nas trafił – mówi szefowa schroniska.
Dzięki darom do schroniska trafiło dużo karmy. – Sytuacja jest teraz stabilna, ale właśnie otrzymaliśmy prośbę o pomoc z Opolszczyzny, gdzie wyciągają koty z zalanych działek i tam jest duże zapotrzebowanie. My zabezpieczyliśmy własne potrzeby, ale cały czas dzielimy się. Akcja teraz już w zasadzie przekracza choćby granice województwa.
– Już nie jestem w stanie policzyć, ile osób się zaangażowało, jest ich tak dużo! – rozkłada ręce Adrianna Kaszuba. – To są wolontariusze, którzy opiekują się psami, ci, którzy organizują wyjazdy, kolejni, którzy odbierają dary i je segregują, pakują. I jeszcze te osoby, które koordynują wyjazdy.
Czasem na pomoc już nie ma szans. – Było mnóstwo apeli organizacji prozwierzęcych, by jeżeli nie ma już czasu w ucieczkę, to otwierać kojce, odpinać zwierzęta z uwięzi. jeżeli te apele nie dotarły, to są ofiary. Wiem o kilku przypadkach, gdy zostały znalezione martwe psy.
Ci, którzy nie mogli osobiście włączyć w akcje pomocową, hojnie wsparli zbiórkę, utworzoną na ratujemyzwierzaki.pl. O godz. 14.00 na liczniku było ponad 177 tysięcy złotych. – Wykorzystamy to mądrze. Dużo osób nam zaufało, dwa mamy szansę pomóc większej liczbie zwierząt i trzy – za chwilę nadejdzie zima. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się może wydarzyć. Ludzie dopiero wracają do domów. Obawiam się, iż będzie jeszcze wiele próśb o pomoc. Na pewno będziemy finansować zakup bud dla psów na wsiach. Spodziewamy się też wielu zwierząt bezdomnych z okolic dotkniętych powodzią podczas nadchodzącej zimy, bo w Kłodzku schronisko nie istnieje. Można sobie wyobrazić, co by było, gdyby np. nasze schronisko zniknęło z mapy województwa, ile bezpańskich zwierząt zostałoby bez opieki. Dla mnie to jest zapaść systemowa i ta perspektywa jest przerażająca i musimy się zabezpieczyć – podkreśla kierowniczka Pogodnej 3.
Zbiórka cały czas trwa. Datki można wpłacać na ratujemyzwierzaki.pl.
/asz/
Zdjęcia Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Świdnicy