- Zgłosił się do nas właściciel psa, który wydał na jego ratowanie prawie 7 tysięcy złotych. Zwierzak musiał mieć przetaczaną krew. Na szczęście udało się go uratować - mówi Renata Ropska ze stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców. Przez weekend na mapie miejsc z trutkami dla psów pojawiły się nowe, czerwone punkty. Policja informuje też o dużej liczbie fałszywych zgłoszeń.