Wyciął drzewa ze swojej posesji. Musi zapłacić ponad 100 tysięcy złotych

6 dni temu
Zdjęcie: Photographer1773/Istock.com


Wycinka drzew znajdujących się na prywatnych posesjach podlega konkretnym ograniczeniom. W Polsce brak odpowiednich zezwoleń może skutkować gigantycznymi karami. Przekonał się o tym pewien mężczyzna, który na własną rękę pozbył się aż 43 drzew. Najpierw sprawą zajął się wójt, a później do akcji wkroczył Naczelny Sąd Administracyjny.
Zasady dotyczące wycinki drzew przeprowadzanej na własnej posesji reguluje ustawa o ochronie przyrody z dnia 16 kwietnia 2004 roku. Zgodnie z przepisami bez odpowiedniego zezwolenia oraz zgłoszenia takiej chęci do urzędu można pozbyć się wyłącznie określonej grupy roślin o konkretnych wymiarach. Ponadto drzew i krzewów nie należy wycinać w okresie lęgowym ptaków, który w Polsce trwa od 1 marca aż do 15 października. jeżeli zaś ktoś zignoruje te zasady, musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami. Przekonał się o tym boleśnie pan Michał.


REKLAMA


Zobacz wideo Czy kwintylion drzew uratuje klimat?


Jakie drzewa można wyciąć bez pozwolenia? Lista nie jest zbyt długa
Bez zezwolenia na terenie prywatnym można wycinać jedynie drzewa, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekracza:


80 cm - topola, wierzba, klon jesionolistny oraz klon srebrzysty;
65 cm - kasztanowiec zwyczajny, robinia akacjowa oraz platan klonolistny;
50 cm - w przypadku pozostałych gatunków drzew.


W przypadku pozostałych okazów właściciel posesji jest zobowiązany do złożenia wniosku o zezwolenie na wycinkę w urzędzie miasta lub gminy. Wciąż jednak wiele osób ignoruje ten przepis i woli działać na własną rękę. Z relacji serwisu Bizblog Spider's Web wynika, iż jednym z tego przykładów jest historia pana Michała, który bez zezwolenia usunął 32 brzozy oraz 11 klonów. Sprawa wyszła na jaw, gdy na jego działce pojawił się Inspektor do spraw zieleni publicznej gminy Kosakowo. Choć mężczyzna tłumaczył, iż chciał przywrócić swojej działce rolnicze użytkowanie, wójta taki argument nie przekonał. Urzędnik poinformował go, iż za wycięcie łącznie 43 drzew będzie musiał zapłacić karę w wysokości 107 tysięcy złotych. Ostatecznie sprawa trafiła do sądu.


Wycinka drzew skończyła się dla niego gigantyczną karą. Sąd stanął po stronie urzędników
Przed sądem mężczyzna zaznaczał, iż w ewidencji gruntów jego teren oznaczona jest jako użytek rolny, ale sędzia widział to inaczej. Argument został odrzucony, ponieważ na działce znajdował się dom jednorodzinny z garażem.


Brak aktywności skarżącego polegającej na całkowitym usunięciu pozostałych na działce pni drzew oraz uzyskanie decyzji o ustaleniu warunków zabudowy wskazują na zamiar przygotowania gruntu pod zabudowę jednorodzinną, a nie stworzenie warunków do rolniczego użytkowania działki gruntu


- napisano w uzasadnieniu wyroku NSA, cytowanym przez Bizblog. Mężczyzna twierdził również, iż urzędnicy weszli na jego posesję nielegalnie. Tej opinii sąd również nie poparł. Zdaniem sędziego pracownicy organu mieli prawo pojawić się na prywatnym terenie w celu dokonania niezbędnych czynności kontrolnych.


Zobacz też: Czy można pozyskiwać sok z brzozy? Wiele osób zapomina, iż grozi za to wysoki mandat


Kontrolujący, wykonując kontrolę, jest uprawniony m.in. do: wstępu wraz z rzeczoznawcami i niezbędnym sprzętem przez całą dobę na teren nieruchomości, obiektu lub ich części, na których prowadzona jest działalność gospodarcza, a w godzinach od 6 do 22 - na pozostały teren. Kontrolujący upoważniony jest także do przeprowadzania badań lub wykonywania innych niezbędnych czynności kontrolnych


- uznał Naczelny Sąd Administracyjny. W związku z tym odwołanie właściciela posesji zostało odrzucone, co oznacza konieczność zapłacenia kary przyznanej przez wójta.


Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału