Wychowujemy Was z myślą o przyszłości

15 godzin temu

— Wychowujemy was przecież po to, żebyście nam pomagali! — Mama podniosła głos w telefonie, brzmiał twardo, jakby walcem przejechał się po nerwach. Lilka przycisnęła słuchawkę ramieniem, jedną ręką trzymając garnek, drugą mieszając owsiankę.

— Mamo, ale już się umówiliśmy. W sobotę jedziemy do rodziców Krzysia — Lilka starała się ukryć drżenie w głosie. — Obiecaliśmy pomóc w ogródku. Tam roboty po pas.

— A u mnie to się samo przeniesie? — warknęła Inga, prychając. — Znowu ten sp**syn magazynier się zal**ł. Trzeba pudła przenieść. Pomagajcie. Przyjedźcie rano, do obiadu ogarniemy. Potem pojedziecie na ten wasz ogródek.

Lilka opadła na krzesło, czując, jak przyspiesza jej puls. Te rozmowy zawsze wyglądały tak samo. Mama nie prosiła. Żądała. A jej argumenty były ciężkie, jak kamienie, z posmakiem moralnego długu. Albo wręcz długu wprost.

— Mamo, już obiecaliśmy. Oni i tak rzadko nas widzą. Nie mogę tak po prostu odwołać — powtórzyła Lilka, choć wiedziała, iż to bez sensu.

— Aha, tak? — Inga podniosła ton. — Więc tyle dałam swojej córce, a ona i tak patrzy gdzie indziej?

Lilka zamknęła oczy. No i zaczęło się…

— Ślub pamiętasz? Kto wam dał na mieszkanie? Teściowie? Oni sobie remontu nie mogą zrobić, w rozsypce żyją. Gdyby nie ja, to byś po wynajemkach skakała.

KrW końcu Lilka wzięła głęboki oddech i powiedziała cicho, ale stanowczo: „Mamo, kocham cię, ale nie jestem twoją inwestycją – pomogłaś nam z dobroci serca, a nie po to, żebyśmy spłacali wieczny dług,” po czym odłożyła telefon, czując ulgę, jakby zdjęła z pleców niewidzialny ciężar.

Idź do oryginalnego materiału