Wspólnota jest bardziej ekologiczna niż jednostka

nn6t.pl 7 godzin temu

To nie 100 wykładów na temat zmian klimatu spowoduje zmianę, tylko 10 dobrych projektów lokalnych – z Dominiką Dzieniszewską i Marcinem Jasińskim ze Staromiejskiego Domu Kultury o efektach Funduszu Edukacji Ekologicznej, Inspiratorni i o rozbijaniu miejskich silosów rozmawia Bogna Świątkowska.

W 2021 r. na łamach NN6T opublikowaliśmy rozmowę z wami o śmiałych planach dwóch warszawskich domów kultury – Staromiejskiego i Służewskiego – dotyczących uruchomienia projektów ekologizacji instytucji kultury. Brzmiało to wtedy bardzo nowatorsko i bardzo eksperymentalnie. Jaki jest dzisiejszy stan pracy z tymi tematami? Jaka zaszła zmiana?

Marcin Jasiński: Kiedy startowaliśmy z tym pomysłem, rzeczywiście mieliśmy plan – choć wtedy nie wydawał na tyle realny, żebyśmy mogli o nim mówić w kategoriach czegoś, co na pewno się wydarzy. Dziś mogę powiedzieć, iż zakładane rezultaty tego procesu faktycznie się zmaterializowały. Zaczynaliśmy od spotkań, szkoleń, spacerów, od działań o charakterze inspiracyjnym i sieciującym, które miały otworzyć nam głowy i poszerzyć wyobraźnię.
Ale wypracowaliśmy bardzo konkretne narzędzie, które nazywamy Funduszem Edukacji Ekologicznej. Pomysł polegał na tym, by z jednej strony wspierać proces transformacji w instytucjach kultury, a z drugiej – jako iż wywodzimy się ze środowiska animatorów kultury i najbliższe są nam małe, dzielnicowe instytucje – żeby to te instytucje zyskały możliwość ubiegania się o środki na projekty, które przyczyniają się do tego, iż mieszkanki i mieszkańcy staną się coraz bardziej świadomi swojego otoczenia.

Dominika Dzieniszewska: Zależało nam, żeby te działania nie były rozdzielone – osobno dla organizacji pozarządowych, osobno dla instytucji kultury, bez połączenia z wyspecjalizowanymi agendami ratusza – jak to często bywa. Chcieliśmy od początku budować synergię. Dlatego w pilotażu połączyliśmy konkretne, lokalne instytucje, które już działały w obszarze ekologii, z organizacjami pozarządowymi. I tak samo zestawialiśmy instytucje kultury – i to jest coś, co mnie najbardziej kręci – z jednostkami miejskimi. To znaczy, iż powstawały projekty realizowane równocześnie przez dom kultury, Zarząd Zieleni, MPWiK czy Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. Bo wychodzimy z założenia, iż miasto to organizm: sieć połączeń, przepływów, kompetencji i zasobów. A naszym zadaniem jest tę sieć wzmacniać – przede wszystkim poprzez wymianę zasobów i doświadczeń.

MJ: Jako animatorzy kultury pracujemy na zasobach. To znaczy: bardziej interesuje nas to, co już istnieje – i jak to wzmocnić, połączyć, rozwinąć – niż to, czego nie ma. Nie wychodzimy od problemu, tylko od potencjału. A lokalne instytucje i organizacje są ogromnym zasobem, z którego po prostu trzeba nauczyć się czerpać.

DD: W pilotażu wyszło nam, iż jednostki miejskie są gotowe do współpracy z instytucjami i organizacjami – chcą dzielić się zasobami, wiedzą ekspercką, infrastrukturą. To zadziałało fantastycznie. Dlatego w ocenie wniosków do Funduszu mocno stawiamy na lokalne synergie i partnerstwa. To jest dla nas kluczowe.

Spacer przyrodniczy z Karolem Szurdakiem, Stowarzyszenie Plan B, fot. archiwum Stowarzyszenia Plan B

Skoro o partnerstwach i synergiach mowa, to trzeba powiedzieć, iż wasz program jest realizowany we współpracy z Biurem Ochrony Powietrza i Polityki Klimatycznej. W czasie ostatnich paru lat sporo się zmieniło w kwestiach podejścia samego miasta i urzędu do kwestii klimatycznej. Jest Zielona Wizja Warszawy[1], jest strategia rozwoju miasta do roku 2030. Czy te zmiany podejmowane na poziomie urzędu wam pomogły?

DD: Bardzo. To adekwatnie był punkt wyjścia, bo nie działamy w próżni ani na podstawie wydumanych celów. Warto wspomnieć, iż Zielona Wizja Warszawy ma zarówno krótkofalową, jak i długofalową mapę drogową – i z tych dokumentów bardzo jasno wynika, iż edukacja i działania z mieszkańcami są absolutnie kluczowe. W ramach Zielonej Wizji Warszawy Biuro Ochrony Powietrza zleciło szczegółowe badania: wiemy, ile emisji generuje transport, a ile odpady. Mamy więc bardzo precyzyjną wiedzę, jakie działania są naprawdę potrzebne.
Z tej analizy wyszło, iż kampanie edukacyjne są ważne, spełniają swoją funkcję, ale jeżeli chcemy realnie działać na rzecz klimatu, to potrzebujemy formatów lokalnych: animacyjnych, sąsiedzkich, partycypacyjnych, odbywających się blisko ludzi i ich codzienności.

MJ: Trzeba podkreślić, iż nasz najważniejszy partner, czyli Biuro Ochrony Powietrza i Polityki Klimatycznej, okazał się partnerem idealnym. Wszystkie działania, które prowadzimy – od pilotażu przez Inspiratornię po Fundusz Edukacji Ekologicznej – są finansowane spoza paragrafu dotyczącego kultury. Te pieniądze pozyskujemy wyłącznie z Biura Polityki Klimatycznej, a w tym roku także z Centrum Komunikacji Społecznej. I trzeba powiedzieć wyraźnie: otwartość całej dyrekcji Biura Ochrony Powietrza oraz dyrektorki koordynatorki Magdaleny Młochowskiej była i jest kluczowa. Bez ich zaangażowania, gotowości do współpracy i partnerskiego podejścia do instytucji kultury – to wszystko by się nie udało.

DD: To, co jest dla mnie naprawdę ważne, to tworzenie synergii wewnątrz urzędu. Bardzo często mamy podobne cele, podobne strategie, ale osobno wytwarzamy narzędzia, które się nie „widzą”, dublują albo nie pracują tak efektywnie, jak mogłyby. I właśnie dlatego po pierwszej edycji funduszu spotkaliśmy się z dyrektorką Centrum Komunikacji Społecznej, która zadeklarowała, iż chce się dołożyć finansowo. Bo z diagnoz w ramach polityki młodzieżowej wynika, iż działania ekologiczne znakomicie angażują młodzież. Dlatego CKS nie tylko wspiera fundusz, ale chce go współtworzyć – tak, abyśmy wspierali także projekty młodzieżowe, a co więcej: włączali młodych ludzi i oddawali im pole do działania.

MJ: jeżeli wymagamy partnerstw od instytucji w regulaminie funduszu, to musimy je też tworzyć na poziomie miasta. Nie możemy działać silosowo, każdy w swoim sektorze, tylko wspólnie – dla wspólnego celu.

Odbetonowanie i sadzenie z mieszkańcami drzew owocowych w centrum Warszawy, Teatr Komuna Warszawa, fot. Grzegorz Laszuk

Wytworzyliście wir, do którego udało wam się wkręcić bardzo dużo różnych, instytucji i podmiotów. Na bazie energii jakich środowisk, nie tylko stworzyliście, ale teraz też realizujecie ten projekt?

MJ: Przede wszystkim są to lokalne instytucje – domy kultury, biblioteki, organizacje pozarządowe. jeżeli spojrzeć na listę beneficjentów funduszu, to znajdziemy tam zarówno organizacje, takie jak Fundacja Kraina – dziś najbardziej znana z działań w obszarze migracji, mody i designu – jak i te, które są mocno wyspecjalizowane w edukacji ekologicznej. W zeszłym roku naszymi beneficjentami były zarówno domy kultury, biblioteki dzielnicowe, jak i Komuna Warszawa. Okazuje się więc, iż środowisko ludzi kultury, które na co dzień zajmuje się zupełnie innymi rzeczami, też jest zainteresowane realizacją działań kluczowych dla funduszu.

DD: Sprawczość jest najważniejsza. Z badań wiemy, iż społeczeństwo nie jest obojętne, tylko często bezradne. Dlatego działania realizowane przez instytucje i organizacje w ramach funduszu bardzo często zakładają fizyczne działanie ze społecznością, wspólne wytwarzanie czegoś w terenie. Potrzebujemy widzieć efekty naszej pracy – a zobaczymy je najszybciej na poziomie lokalnym. Małe instytucje bardzo dobrze znają swoje społeczności. To jest ogromna przewaga nad dużymi. I to jest też zupełnie inny rodzaj działania niż prowadzenie dyskursywnych debat, w których wchodzimy na metapoziom. Tu po prostu pracujemy z mieszkańcami. Często zapominamy, iż lokalne instytucje kultury wzmacniają i budują wspólnoty. A wspólnota – to jest wartość ekologiczna sama w sobie.

MJ: Wspólnota jest bardziej ekologiczna niż jednostka. Albo raczej pojedyncze jednostki. To jedno z naszych podstawowych założeń.

Warsztaty edukacyjne dla młodzieży na temat cyrkularności w branży tekstylnej, Punkt Zwrotny, fot. archiwum Punktu Zwrotnego

Edukacja, także edukacja ekologiczna to ciągła praca. Wasza formuła aktywizowania inicjatyw lokalnych dobrze chwyta tę cechę nieustającej pracy. Ale to co dla jednych jest naturalne, dla innych jest męczące – jak sobie z tym radzicie? Co u was przeważa: proces czy realizacja?

MJ: Projekt, który nie ma ciągłości, w moim przekonaniu nie jest w stanie osiągnąć takich efektów jak proces. Widzimy, iż choćby jeżeli finansujemy jakiś projekt tylko w jednym roku, a w kolejnym już nie, to i tak coś „zostaje” w tych instytucjach. Sam udział w funduszu, sam fakt przeprowadzenia projektu, uruchamia realną zmianę.

DD: Jesteśmy świeżo po Inspiratorni poświęconej gospodarce obiegu zamkniętego i projektowaniu inicjatyw edukacyjnych w sposób ekologiczny. To istotny przykład, bo instytucje – ale też kadry kultury szerzej – chcą działać, tylko nie są pewne jak i co ma sens . Inspiratornia właśnie temu służy: podajemy fakty, obalamy mity, pokazujemy dane, mówimy, jakie działania mają rzeczywisty wpływ na środowisko i nasze nawyki. Jednocześnie staramy się, żeby to spotkanie sieciowało. Zapraszamy nie tylko instytucje kultury i NGO-sy, ale też grupy nieformalne i osoby fizyczne, które po prostu działają w tym temacie. To bardzo ważne: żeby te spotkania nie tworzyły kolejnych baniek. Wprost zachęcamy, żeby po Inspiratorni od razu iść do konkretnych instytucji, organizacji, jednostek miejskich i współtworzyć działania.

MJ: W SDK-u od lat stosujemy „diagnozę w działaniu”. Pierwsza edycja funduszu, a tak naprawdę już sam pilotaż, pokazały nam i zdiagnozowały, jakie obszary związane z edukacją ekologiczną praktycznie nie pojawiają się w składanych projektach. To dla nas czytelny sygnał, iż musimy budować brakujące kompetencje.
I temu służy Inspiratornia – kiedy opisywaliśmy jej formułę, jasno wskazaliśmy kierunki, których oczekujemy w kolejnych latach: na przykład transport czy budownictwo ekologiczne. To są tematy, które trudniej „wpisać” w lokalne projekty realizowane na co dzień, ale jednocześnie są zbyt ważne z perspektywy neutralności klimatycznej miasta, żeby je pomijać. Nie możemy tkwić w tej naszej silosowej narracji, która sprawia, iż będziemy w nieskończoność tworzyć „biżuterię z odpadów” – choć to sympatyczne działania, jednak niewystarczające wobec realnych wyzwań.

DD: Ostatnie spotkanie Inspiratorni było dokładnie o tym: ekologia zaczyna się już na etapie pomysłu na projekt, planowania, logistyki, zasobów. Zależy nam, żeby ten fundusz był progresywny i naprawdę wolimy zobaczyć w kosztorysie wynagrodzenie dla osoby zbierackiej, niż zakupy.

MJ: Bo producenci, sklepy, etc. generują. odpady, a te odpady można we wspaniały sposób wykorzystać do projektu.

DD: Czyli może nie kupujemy materiałów, a raczej zatrudniamy osobę, która je znajdzie…

MJ: …na przykład w śmieciach.

Inspiratornia Edukacji Ekologicznej – obieg zamknięty i projektowanie odpowiedzialnych inicjatyw edukacyjnych. Wizyta studyjna w warszawskiej firmie zajmującej się od ponad 30 lat gospodarką odpadami, fot. Jakub Wasilewski

Wasze działanie ma charakter wyprzedzający – realizujecie pomysły, które na razie są małoskalowe i czekają na to, żeby być wdrożone w sposób systemowy. Czy możecie na ich podstawie diagnozować przyszłe potrzeby mieszkańców? Czego szukacie wśród tych projektów?

MJ: Mój pomysł na SDK od początku był taki, iż będzie to instytucja tworząca innowacje, które będzie można przekształcić w coś większego, wdrożyć systemowo. I mam poczucie, iż w obszarze edukacji ekologicznej dokładnie to robimy.
Czego szukamy w projektach? Przede wszystkim dobrego pomysłu. Ten fundusz ma charakter wydobywczy – szukamy ludzi, podmiotów, połączeń, które generują interesujący koncept. Taki, który może mieć efekt oddziaływania albo który w przyszłości da się multiplikować. To jest jedno z naszych kluczowych kryteriów.
Drugie: współpraca. Każde partnerstwo jest dodatkowo punktowane, bo im więcej podmiotów zaangażuje się w projekt, im większą wspólnotę – także wspólnotę instytucji – uda się wytworzyć, tym lepiej. Wtedy możemy się wymieniać zasobami, korzystać z tego, co już istnieje, zamiast tworzyć od zera lub kupować.

DD: W ramach Inspiratorni pojechaliśmy ostatnio do zakładu przetwarzania odpadów BYŚ, zobaczyliśmy na własne oczy nasze zmieszane śmieci. I tam usłyszeliśmy, iż jednym z największych problemów MPO przy frakcji zielonej jest to, iż trafia do zakładu w plastikowych workach. Nie ma w tej chwili technologii, która pozwalałaby je skutecznie oddzielić. Worki są mielone razem z bioodpadami i kompost, który powstaje, po prostu zawiera plastik.
To są „małe rzeczy”, ale jednocześnie ogromnie ważne. Bo jeżeli ktoś projektuje kompostownik w taki sposób, iż mówi: „zostaw worek tutaj, nie wrzucaj go do środka”, to jednocześnie projektuje nowy nawyk. I dla mnie to jest właśnie sedno: projektować sytuacje – choćby altany śmietnikowe – tak, by sprzyjały zmianie zachowań, promowały nowy, lepszy nawyk.

MJ: Inspiratornia przyciąga tyle osób, iż zwykle mamy więcej chętnych niż miejsc. Widzimy też wyraźnie, iż rosną kompetencje osób, które zajmują się projektami ekologicznymi w Warszawie.

DD: Często tłumaczymy, jak działa miasto, jak działa wywóz odpadów, jak działa Zarząd Zieleni. Mało osób wie, iż oprócz dzielnicowych wydziałów zieleni każdy rejon ma swojego ogrodnika. I choć istnieją spójne polityki zarządzania zielenią, to ogrodnicy w wielu kwestiach mają sporą decyzyjność. Więc czasem wystarczy skontaktować się z tym ogrodnikiem – i pod jego wpływem zmienić praktykę.

Społeczny kompostownik stworzony z materiałów z drugiego obiegu, Biblioteka publiczna w Dzielnicy Ochota, fot. Urszula Wloka

W jaki sposób dzielicie się waszym doświadczeniem z innymi instytucjami kultury?

MJ: Mamy rozbudowaną sieć powiązań. Obserwujemy też, iż zarówno na poziomie instytucji regionalnych, jak i podmiotów zajmujących się podobnymi tematami w innych częściach Polski, to nasze doświadczenie realnie pracuje. Przykładem jest gdańskie Hevelianum – jedna z pierwszych instytucji, w której opowiadaliśmy o planowanym pilotażu funduszu. Utrzymujemy kontakt z instytucjami i praktykami, wymieniamy się informacjami, uczestniczymy w rozmowach i konferencjach dotyczących zielonej transformacji instytucji.
Widzimy też, iż w środowisku bardzo dużo się o tych działaniach mówi. I choć działamy w stosunkowo niewielkiej skali, to mamy poczucie, iż inspirujemy – nie tylko samą Inspiratornią, ale całą, komplementarną strukturą naszych działań.

Źródło: https://sdk.pl/projekty/fundusz-edukacji-ekologicznej/

Co jest na waszej liście kwestii, na które czeka Warszawa, czekają mieszkańcy, które bez waszej inicjatywy nie wyświetlą się na urzędowej liście potrzeb?

MJ: Ponieważ pracujemy metodą diagnozy w działaniu, każdą edycję funduszu bardzo szczegółowo ewaluujemy wspólnie z Biurem Ochrony Powietrza i Polityki Klimatycznej. I faktycznie – każda edycja różni się od poprzedniej. Ulepszamy warunki, zmieniamy je, jeżeli widzimy jakiś deficyt. W tym roku jesteśmy jeszcze przed rozmową z Biurem Ochrony Powietrza, ale mamy tam znakomitych partnerów, którzy sami szukają innowacji i odpowiedzi na trudne pytania. A te odpowiedzi nie są proste. Tu potrzeba głębszej refleksji i zaplanowania kolejnych kroków. Biuro Ochrony Powietrza i Polityki Klimatycznej w tym roku zaczęło ogłaszać własne konkursy dotacyjne. Wcześniej robiło to tylko Biuro Ochrony Środowiska. To pokazuje, iż mając równolegle działające, różne narzędzia możemy wzajemnie się inspirować i być skuteczniejsi.

DD: Działamy w jednym z niewielu obszarów, w których naprawdę nie chodzi o to, ile produkujemy, tylko jak żyjemy. Zależy mi, żebyśmy stale pokazywali osobom pracującym w kulturze, iż mamy przywilej działać w sektorze, który – być może jako jeden z ostatnich – nie musi skupiać się na produkcji. Bo nie od tego jest kultura. Projektując działania edukacyjne, naprawdę nie chodzi o ilość. Od lat mówimy w Warszawie o nadprodukcji: iż nie potrzebujemy dziesiątek nowych spacerów, setek warsztatów, kolejnych „formatów”, które powielają to, co już istnieje, konkurując ze sobą. Często podczas warsztatów powtarzam, iż biblioteka jest jedną z najmniej emisyjnych instytucji kultury, zwłaszcza gdy zostaje przy swojej podstawowej funkcji.
O sobie też warto myśleć jako o zasobie. Mamy przecież ograniczoną energię. To ważne, żeby dbać o siebie. Częścią naszego programu wzmacniania kadr są działania antywypaleniowe Nasze energia jest surowcem, który trzeba chronić.

Tworzenie ogrodu deszczowego ze społecznością lokalną, Dom Kultury Świt, fot. Szymon Gębski

MJ: Obcowanie z naturą, praca z przyrodą, to jest wspaniała terapia dla nas wszystkich. Tu chodzi o relację, o bliskość, o jakość doświadczenia. Nie o mnożenie treści.

DD: Sami poddajemy się presji, iż kultura powinna odpowiadać na wszystkie polikryzysy i wszystkie wyzwania. A przecież jako sektor, nie jesteśmy jedynymi odpowiedzialnymi za osiągnięcie neutralności klimatycznej Warszawy. To nie jest rola, którą kultura ma sama dźwigać. Dlatego pracujemy z kadrami pamiętając też o własnej odporności i wyporności

MJ: Jednocześnie kultura, a szczególnie animacja kultury ma unikalne narzędzia dotarcia do ludzi w zupełnie inny sposób. Bo nie sto wykładów o zmianach klimatu spowoduje zmianę. Bardziej prawdopodobne jest to, iż dziesięć naprawdę dobrych, sensownie zaprojektowanych projektów lokalnych przyniesie większy efekt i większą trwałość.

DD: Mamy też tendencję do ciągłego produkowania innowacji – iż wszystko musi być nowe, przełomowe, inne niż wcześniej. A może właśnie spokojna kontynuacja działań lokalnych, gdzie w centrum uwagi jest człowiek, jest równie ważna. Może warto po prostu kontynuować działania, które tworzą relacje, bliskość i sprawczość mieszkańców i mieszkanek. Bo z tych relacji rodzi się realna zmiana. Nie tylko w ekologii.

Dominika Dzieniszewska – animatorka kultury, edukatorka ekologiczna. Prowadzi szkolenia, realizuje projekty edukacyjne w zakresie edukacji ekologicznej i partycypacji społecznej. Trzykrotna laureatka Warszawskiej Nagrody Edukacji Kulturalnej. Członkini zarządu Wolnego Jazdowa. W Staromiejskim Domu Kultury rozwija i koordynuje Fundusz Edukacji Ekologicznej oraz działania edukacyjne dla kadr kultury.

Marcin Jasiński – animator i menadżer kultury, innowator w zakresie polityk publicznych i projektów międzysektorowych. Od roku 2019 dyrektor Staromiejskiego Domu Kultury. Pracował jako ekspert ds. zaangażowania społecznego w Banku Gospodarstwa Krajowego, współpracował z Miastem Lublin przy staraniach o tytuł ESK 2029, laureat nagrody Marszałka woj. mazowieckiego – Innowacyjny Menedżer Kultury 2017.

Staromiejski Dom Kultury (SDK) – interdyscyplinarna instytucja kultury m.st. Warszawy, działająca od 1953 roku na Rynku Starego Miasta. Odpowiada na aktualne wyzwania społeczne, wspierając rozwój kompetencji przyszłości, współpracy międzysektorowej i wielokulturowej. SDK to również centrum innowacji w zakresie polityk miejskich i edukacji kulturowej – prowadzi programy rozwojowe i wspierające dla warszawskich kadr kultury, koordynując m.in. Warszawską Nagrodę Edukacji Kulturalnej czy Fundusz Edukacji Ekologicznej. Instytucja prowadzi działalność wystawienniczą (Galeria Promocyjna), wydawniczą i edukacyjną, wspiera środowiska artystyczne oraz migranckie. Działa w oparciu o wartości empatii, różnorodności i wspólnotowości.

[1] Dokument wskazujący w jaki sposób Warszawa może osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r., https://eko.um.warszawa.pl/-/zielona-wizja-warszawy

*Materiał powstał jako kontynuacja wsp.łpracy z 2021 r. ze Staromiejskim Domem Kultury, czytaj #135 NN6T maj-czerwiec 2021, www.nn6t.pl/2021/05/12/nn6t-135-maj-czerwiec-2021

Idź do oryginalnego materiału