W sobotę udałem się wgłąb zielonych płuc miasta. Promienie słońca próbowały przedrzeć się przez gąszcz drzew. Wszędzie dookoła powalone konary, głębokie doły. Na skraju znajduje się bagno i mała rzeczułka. Wczoraj w nocy przyjechałem do Łęcznej. Przywitałem się z moją księżniczką - Dolores. Nie widzieliśmy się pięć miesięcy. Słodko piszczała i zaczęła się tarzać po dywanie, gdy tylko mnie zobaczyła. Dziś natomiast pojechałem z mamą do Lubartowa, odebrać prace taty z lokalnego muzeum po zakończonej wystawie poświęconej jego twórczości. Czuję się lepiej w swoich rodzinnych stronach.
Witaj Lublinie i Łęczno
W sobotę udałem się wgłąb zielonych płuc miasta. Promienie słońca próbowały przedrzeć się przez gąszcz drzew. Wszędzie dookoła powalone konary, głębokie doły. Na skraju znajduje się bagno i mała rzeczułka. Wczoraj w nocy przyjechałem do Łęcznej. Przywitałem się z moją księżniczką - Dolores. Nie widzieliśmy się pięć miesięcy. Słodko piszczała i zaczęła się tarzać po dywanie, gdy tylko mnie zobaczyła. Dziś natomiast pojechałem z mamą do Lubartowa, odebrać prace taty z lokalnego muzeum po zakończonej wystawie poświęconej jego twórczości. Czuję się lepiej w swoich rodzinnych stronach.