Przypadkowo trafiłem na zbiór fotografii miasta z okresu okupacji. Szczególnie zainteresowały mnie dwa ujęcia przedstawiające interesujący budynek. Miałem problem, aby go rozpoznać czy zlokalizować. Moja pierwsza (i dość nieskromna) myśl była taka, iż skoro nie kojarzę obiektu, to pewnie zniknął z miejskiego krajobrazu. Jednocześnie towarzyszyło mi spore szczęście, a mianowicie bardzo szczegółowy opis fotografii.
Zostały wykonane 28 czerwca 1943 roku. A widoczna na zdjęciu willa znajdowała się wówczas pod adresem Horst Wessel Strasse 39 (wcześniej m.in. Głogowska). Coraz bardziej wątpiąc w wizję wyburzenia, sprawdziłem plan miasta z okresu drugiej wojny światowej. I tutaj kolejna miła niespodzianka.
Była to mapa, na której budynki oznaczone są numerami. Nie miałem zatem żadnego problemu ze zlokalizowaniem intrygującego mnie domu na planie.
I towarzyszyło mi już tylko jedno pytanie. Jak mogłem wcześniej go nie rozpoznać i mieć wątpliwości co do jego istnienia. A wniosek płynie z tego taki, iż nie jestem tak dobrym i uważnym obserwatorem Leszna, jak sobie wyobrażałem.
Projektant, architekt, inwestor
Budynek wzniósł dla siebie Curt (także Kurt) Dressler. Zakres jego działalności był dość szeroki. Prowadził nie tylko firmę budowlaną, ale i biuro projektowe. W przypadku interesującej nas parceli można uznać, iż był jednocześnie inwestorem i klientem.

Willa Dresslera na projekcie, fot. Archiwum Państwowe w Lesznie
Zaprojektował przestronne wnętrza z licznymi udogodnieniami i urozmaiceniami. Na wysokim parterze zaplanował werandę, a także ogród zimowy. Odpowiednie nasłonecznienie temu drugiemu zapewniać miały imponujące, ozdobne i wpuszczające mnóstwo dziennego światła okna. Piętro z kolei zostało wzbogacone o balkon od strony ulicy.
Projekty zostały sporządzone w roku 1911 i następnie przystąpiono do prac. Szczególnie zaskakująca jest elewacja od strony podwórza. Moim zdaniem Dressler wykazał się niezłym kunsztem, talentem, kreatywnością, a może choćby odrobiną poczucia humoru. Udowodnił, jak malowniczo może wyglądać teoretycznie zwykła ściana. Układ okien (zapewniający oryginalny wygląd) może się wydawać lekko chaotyczny, jednak z całą pewnością wszystko było pod pełną kontrolą.
Trudne (?) sąsiedztwo

Plan sytuacyjny willi Dresslera, fot. Archiwum Państwowe w Lesznie
Warto zaznaczyć, iż Dressler realizując budowę, miał już kilkoro sąsiadów. Po drugiej stronie ulicy od 1886 roku stała tzw. willa Karpiński (wybudowana dla sekretarza Sądu Krajowego Juliusza Karpińskiego). W pobliżu znajdował się reprezentacyjny gmach starostwa (sąsiednia zabudowa stanie się kłopotliwa w okresie międzywojennym).
Najbliżej domu Dresslera mieszkał Ferdinand Lehmann. Zachowany plan sytuacyjny pozwolił na rozwiązanie kolejnej zagadki. Otóż pisząc o kamienicy Rynek 11 w Lesznie, powtórzyłem informacje zawarte w publikacji z 1928 roku, iż jej właściciel (Józef Danielak) nabył też willę przy ówczesnej Głogowskiej 6 od Niemca Lehmanna.
W przywołanym artykule sugerowałem, iż budynek może już nie istnieć. Okazało się, iż jest inaczej. W teorii wykreśliłem z powierzchni ziemi dwie stojące po sąsiedzku wille…
Nowi właściciele
Jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej nastąpiła zmiana właściciela willi zbudowanej przez Dresslera. Najpierw należała do kupca Ismara Biberfelda, a następnie Luisa Biberfelda, specjalizującego się w handlu tytoniem.

Projekt zmiany lokalizacji latryny, fot. Archiwum Panstwowe w Lesznie
Mimo zbycia parceli Dressler dalej pojawiał się pod tym adresem, a jego nazwisko było obecne w dokumentacji budowlanej. Latem roku 1913 zrealizował dla Luisa zmianę lokalizacji latryny.
Warto zwrócić uwagę, iż Dressler był w tamtym roku wyjątkowo zapracowany. Wcześniej wzniósł imponującą, ogromną kamienicę dla rodziny Tint mieszczącą się przy obecnej ulicy Wałowej.
Willa w międzywojniu
Kolejnym znanym z nazwiska właścicielem budynku został Józef Perek. Ambitny przedsiębiorca miał inny plan na tę parcelę. Założył w tym miejscu fabrykę farb, laku i pokostu. Jednym z głównych miejsc sprzedaży wyrobów był skład pod adresem Rynek 15.
Z zachowanej dokumentacji wynika, iż do warzenia laku używano kotłów systemu „Sommer”. Produkcja chemikaliów wymagała spełnienia pewnych warunków, związanych z kwestiami bezpieczeństwa. Dotyczyły one choćby przeglądów instalacji elektrycznych, wentylacji czy zaopatrzenia w sprzęt gaśniczy. Niosła ze sobą również sprzeciwy pobliskich mieszkańców.
Pierwszy z roszczeniem wystąpił pan Karpiński. Perek z kolei uzasadniał, iż od miejsca produkcji do lokali mieszkalnych w posiadłości Karpińskiego jest wystarczające 66 metrów. Parcela jest także odgrodzona wysokimi drzewami, przez co jest zupełnie niewidoczna.
Deklarował również, iż pytał mieszkańców budynku Karpińskiego, a ci nie zgłaszali uwag. Powołał się też na ordynację procederową, w której czytamy:
„Przy fabrykacji lakierów wchodzi tylko niebezpieczeństwo pożaru w rachubę; przy pokostach zła woń, którą z pomocą komina można zupełnie usunąć”.



Czy niebezpieczeństwo „tylko” pożaru uspokoiło mieszkańców?
Sprawa oczywiście nie uszła uwadze mieszkającemu przy tej samej ulicy staroście. Ten uczulał, iż niedopuszczalne jest, aby szalenie zanieczyszczone powietrze pojawiło się w tym rejonie i negatywnie wpływało na zdrowie zarówno urzędników, jak i społeczeństwa wybierającego się do gmachu starostwa.
Wszelkie podejmowane spory i arbitraże zeszły na drugi plan w związku z wybuchem drugiej wojny światowej.
Okupacja

Willa Dresslera, widok od strony podwórza, czerwiec 1943, fot. Archiwum Państwowe w Lesznie
W czasie okupacji willa została przejęta przez Główny Urząd Powierniczy Wschód (Haupttreuhandstelle Ost, HTO). Instytucję powołał w październiku 1939 roku Herman Göring; miała na celu „ekonomiczną germanizację” Polski.
Faktycznie polegało to na konfiskacie przedsiębiorstw handlowych, warsztatów rzemieślniczych i przemysłowych, instytucji ubezpieczeniowych i kredytowych. Urząd posiadał swoje ekspozytury, np. w Poznaniu. Te z kolei miały swoje oddziały, a jeden z nich otwarto w Lesznie.
Okres powojenny
Willa do naszych czasów nie dotrwała w takim stanie, jak wyobrażał ją sobie Curt Dressler. Inaczej wygląda choćby stolarka okienna dawnego ogrodu zimowego.

Willa Dresslera, widok od strony podwórza, 2025, fot. ze zbiorów autora
Czy mniejsza liczba okien ma nas zniechęcać do zaglądania do środka?
Solidne przeobrażenia nastąpiły także w najbliższej okolicy. Pomiędzy willą Dresslera a gmachem starostwa (obecnie Sąd Rejonowy) znajduje się budynek Prokuratury Rejonowej.
Z kolei budowa wiaduktu na przełomie lat 70. i 80. XX wieku spowodowała szereg zmian w dotychczasowym układzie komunikacyjnym tej części miasta.
I jest też jakby mniej luksusowo. To znaczy mniej zielono. Drzewostan nie jest już w stanie zakryć tyle, co dawniej.