Doniesienia o atakach napływają z wielu wsi w gminie. Rolnicy, często mieszkający w otulinie Biebrzańskiego Parku Narodowego, opowiadają o zagryzionych owcach, jałówkach, a choćby psach pilnujących posesji. Widok wilka podchodzącego pod zabudowania staje się niepokojącą codziennością. Miejscowa społeczność czuje się coraz bardziej bezradna wobec rosnącej śmiałości drapieżników, które najwyraźniej tracą naturalny lęk przed człowiekiem.
Leśnicy raportują iż przyczyną jest brak naturalnego pożywienia w lasach – populacja saren i jeleni drastycznie zmalała, zmuszając wilki do szukania łatwiejszej zdobyczy w gospodarstwach. Zaproponowano konkretne działania: dokładną inwentaryzację wilków i analizę dostępności zwierzyny leśnej we współpracy z nadleśnictwem. Jednak, jak podkreślają radni, brak reakcji ze strony RDOŚ i odpowiedzi na oficjalne wnioski, jak choćby ten o zgodę na płoszenie wilków złożony dwa tygodnie temu, paraliżuje możliwość skutecznego działania.