Na poniedziałkowej sesji Rady Miasta radni rozpatrywali przystąpienie do Zintegrowanego Planu Inwestycyjnego dla działki położonej między ulicą Sienkiewicza a stawem położonym przy ulicach Podleśnej i Mickiewicza. Radni KO dotąd popierający wniosek inwestora, widząc poziom emocji na sesji, zdecydowali się zwrócić wniosek do inwestora. Tyle, iż już w czwartek mieszkańcy zaalarmowali, iż w czwartek pojawili się robotnicy wycinający drzewa nad brzegiem stawu. Ruszyła wycinka drzew? Przyjęcie ZPI otwierałoby możliwość powstania w tym miejscu 12 piętrowego budynku podczas, gdy plany przyjęte przez urbanistów zakładały tam niską zabudowę usługową i rekreacyjne tereny zielone. Na obrady przyszło kilkudziesięciu mieszkańców z okolicy stawów Mickiewicza. I o ile doszło do zwrócenia wniosku do inwestora i w poniedziałek mieszkańcy nie kryli ulgi ale i obaw, bo decyzja nie kończy sprawy to w czwartek zaczęli informować w internecie o osobach karczujących drzewa i krzewy przy brzegu stawu. Wywołało to zdenerwowanie wielu osób, które uznały, iż poniedziałkowa decyzja radnych była tylko zmyłką. Zwłaszcza, iż po sesji radni Koalicji nie kryli, iż przez cały czas sprzyjają planom dewelopera. - Nic nie wiem o robotach nad stawem co nie znaczy, iż nic o tym nie wie urząd. Proszę wysłać pytania mailem to sprawdźmy - odpowiedziała lakonicznie Urszula Boublej, rzecznik prasowy białostockiego Urzędu Miejskieg