- Aż żal patrzeć na to, co zostało po nowo nasadzonych drzewkach. W większości sterczą kikuty, jakby je ktoś siekierką potraktował. Zostało jeszcze kilka żywych, ale czy służby miejskie zdołają je ocalić. Trzeba działać gwałtownie - alarmuje Czytelnik prosząc o interwencję.
Jak się okazuje, służbom miejskim problem jest znany...
- 11 czerwca br. na miejsce został skierowany patrol Straży Miejskiej. Po przeprowadzeniu oględzin ustalono, iż uszkodzenia są efektem naturalnej aktywności bobrów - gatunku objętego ochroną, którego obecność w pobliżu zbiorników wodnych jest zjawiskiem coraz częstszym i naturalnym dla tego typu środowisk - wyjaśnia Maciej Myszka, sekretarz miasta. - Potwierdzono, iż tylko jedno z opisanych drzewek było rzeczywiście złamane, natomiast pozostałe noszą ślady działalności zwierząt.
Jak dodaje, Straż Miejska prowadzi regularne patrole teren