Upadł koń ciągnący wóz nad Morskie Oko. Fiakrzy mają wytłumaczenie

2 dni temu
Bardzo popularnym miejscem spędzania tegorocznego sylwestra było Zakopane. Wielu turystów próbowało też zdobyć Morskie Oko. Warunki pogodowe zdecydowanie im to utrudniały. Przeszkodziły też jednemu z koni, ciągnących wozy na tej trasie. Jego upadek wzbudził spore poruszenie.


Konie nad Morskim Okiem budzą wiele emocji. Tatrzański Park Narodowy, a przede wszystkim sami fiakrzy (osoby prowadzące zaprzęgi) bronią tej górskiej tradycji jak tylko mogą. Równocześnie wielu miłośników zwierząt nagłaśnia każdy przypadek upadku konia w tym regionie. Tym razem było nieco inaczej: sami fiakrzy przekazali informację o ostatnim incydencie.

Koń upadł w drodze do Morskiego Oka. Fiakrzy wyjaśniają, co się stało


Choć w większości regionów w Polsce zimy nie widać, to w Tatrach ma się ona całkiem dobrze. Jak poinformowali fiakrzy, szlak nad Morskie Oko w Sylwestra był bardzo oblodzony. Sprawiło to wiele problemów wędrującym tam turystom. Mnóstwo osób się ślizgało, mnóstwo zaliczyło bolesne upadki.

Podobny los miał spotkać także jednego z koni ciągnących wóz na Polanę Włosienicką. Do zdarzenia doszło kilkaset metrów przed końcem trasy. "Koń zaprzężony do jednego z fasiągów na oblodzonej drodze poślizgnął się i stracił równowagę. Natychmiast został wyprzęgnięty i gwałtownie samodzielnie wstał, nie odnosząc choćby najlżejszego otarcia" – poinformowano na profilu Konie Morskie Oko, prowadzonym przez fiakrów.

W komunikacie dodano też, iż mimo iż zwierzę nie ucierpiało, to o wszystkim poinformowano Tatrzański Park Narodowy, a na miejsce wezwano weterynarza. "Lekarz jednoznacznie stwierdził, iż poślizgnięcie na lodzie nie spowodowało choćby minimalnych obtarć, nie mówiąc już o poważniejszych obrażeniach" – dodano w komunikacie.



Konie ciągają wozy nad Morskie Oko. Elektryczne busy przez cały czas czekają na swoją kolej


O losie koni nad Morskim Okiem bardzo wiele mówiło się podczas tegorocznego lata. Lawina komentarzy, a choćby inicjatywy polityków były tym razem na tyle skuteczne, iż park najpierw przetestował elektryczne busy, a następnie zakup takich pojazdów sfinansowało ministerstwo. Na razie miały one częściowo zastąpić zwierzęta ciągające wozy.

Nowiutkie busy elektryczne mieszczące 19 osób i dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych są jednak przykryte warstwą śniegu. Na ich pojawienie się na stałe nie chce się bowiem zgodzić starosta tatrzański Andrzej Skupień. Tłumaczy on, iż problemem jest stan drogi, która ma od lat ma charakter zamknięty.

Park i starostwo prowadzą negocjacje. Jednak choćby o ile zakończą się one sukcesem, to busów na trasie nad Morskie Oko turyści doczekają się najwcześniej na wiosnę. Do tego czasu przez cały czas będą kursowały tam jedynie konie, pojazdy TOPR i parku, a także dostawy do schroniska.

Idź do oryginalnego materiału