Ubogi Kot

3 tygodni temu

No więc, rzecz się miała tak. Wybraliśmy się do teściowej. A tak w ogóle, to mieszkała w maleńkiej wiosce, w domku na samym końcu świata, a dalej… no cóż, dalej był już tylko las, rzeczka, jezioro i ryby. Świeże powietrze, ptaszki, grzybobranie i jagody – raj dla moich dwóch owczarków. Które, nawiasem mówiąc, żona sprowadziła do domu mimo moich głośnych protestów i logicznych argumentów. No bo jak tu trzymać dwa takie psy w trzypokojowym mieszkaniu na piątym piętrze?

No i właśnie.

W skrócie – postawiła mnie przed faktem dokonanym i obiecała jedną rzecz: iż wyprowadzaniem psów zajmą się ona i córka.

No tak.

Uwierzyliście?

Ja nie. I miałem rację. Bo wyprowadzać je musiałem ja, i zajmować się nimi też ja.

Ot, takie życie.

Dlatego wyjazd na wieś, czyli właśnie do teściowej, był dla mnie jak wakacje. Które, oczywiście, przerodziły się w harówkę – remonty, praca w ogrodzie, dźwiganie, naprawianie… A potem, padnięty jak mucha, choćby nie myślałem już o wędkowaniu ani grzybach.

Jedynymi, którym było naprawdę dobrze, były nasze owczarki. Wolność! Bieganie, gdzie się chce, robienie, co się żywnie podoba… I ja im strasznie zazdrościłem.

Ale drugiego dnia… przyprowadziły do domu kota.

Starszego już, czarno-białego, brudnego, z pchełkami…

Owczarki stały w przedpokoju i żałośnie skomlały, a kot, siedząc przed nimi, udawał pokornego grzesznika. Teściowa, żona i córka – które, oczywiście, nie przepracowywały się w ogródku, bo to było moje zadanie – rozpływały się w zachwytach nad szlachetnością naszych psów.

Kota przyjęto z otwartymi ramionami. Wykąpano, wysuszono, nakarmiono, obcałowano… po czym wygodnie rozłożył się w moim fotelu.

Dla mnie została taboret.

Nazwano go Biedny Kotek.

Ale ja doskonale widziałem po jego spojrzeniu i manierach, iż z tym “biednym” to było dalekie od prawdy. To był czystej wody bandyta.

Przez całe dwa tygodnie, które spędziłem na odsiadce w teściowej gospodarce, Biedny Kotek zachowywał się jak anioł. Bawił się z kobietami i psami, zdobywając ich serca.

Miałem nadzieję, iż uda mi się zostawić go na miejscu, ale…

Po bitwie, którą wygrała córka, teściowa spakowała kotu smakołyki, pocałowała w nos i zabraliśmy go do domu.

No i właśnie.

W domu pokazał, na co go stać. Najpierw jasno dał do zrozumienia dwóm potężnym psom, kto tu rządzi. Walka była krótka – owczarki wyszły z niej z podrapanymi nosami i nową świadomością.

Świadomością, iż popełniły straszliwy błąd.

Żona i córka uwielbiały Biednego Kotka. Koty potrafią trafić do kobiecych serc – w przeciwieństwie ode mnie.

Tak.

Teraz na spacery chodziłem z dwoma owczarkami na smyczach i z Biednym Kotkiem luzem. Jedyna pozytywna strona? Psy szły jak w musztrze – równiutko, w idealnym szyku. choćby spojrzeć w stronę dumnego kota z uniesionym ogonem nie śmiały. Patrzyły tylko przed siebie lub w prawo.

A sąsiedzi tylko głowami kręcili:

– Jak wy je tak wytresowaliście? Cudo! Jak w wojsku!

Ja tylko ponuro się uśmiechałem. Biedny Kotek potrafiłby wytresować każdego.

Zazwyczaj rozkładał się na środku polanki, a my krążyliśmy wokół niego z psami. Kot spoglądał na nas wzrokiem surowego przełożonego, a psy patrzyły na mnie błagalnie.

Dwa pitbulle – przy okazji, zakazane do hodowli – które właśnie wprowadziły się do osiedla, biegały bez kagańców i smyczy. Ich właściciel, świeży lokator, najwyraźniej postanowił pokazać, kto tu teraz rządzi.

Najpierw przegonili wszystkie okoliczne koty, a później kilka psów, które odważyły się z nimi zadrzeć, trafiło do weterynarza.

Kiedy wyszliśmy na spacer, oni i ich pan cieszyli się pustym podwórkiem – reszta uciekła.

Gdy zobaczyli moje owczarki maszerujące w szyku i Biednego Kotka, postanowili podkraść się cicho i zaatakować. Ich właściciel nie tylko nie protestował, ale wręcz filmował całą sytuację telefonem.

Podkradli się, wyskoczyli zza krzaków i rzucili się na nas. Najpierw wybrali sobie za cel owczarki, zakładając, iż nie uciekną, bo trzymałem je na smyczy.

Biednego Kotka i mnie zostawili na deser.

I to był ich błąd.

Psy, widząc nadbiegające pitbulle, w jednej chwili szarpnęły za smycze tak mocno, iż upadłem. Próbowały uciec – bezskutecznie. Zamknąłem oczy, już widząc całą tragedię. Miałem wstać, krzyczeć, machać rękami i próbować odgonić napastników…

Taa…

Ale jedynym, który wykazał się odwagą, był Biedny Kotek. W ułamku sekundy przemienił się z leniwego obserwatora w prawdziwą furię.

Dźwięk, jaki wydał, skacząc na pierwszego psa, mógłby zawstydzić syrenę alarmową.

W ciągu kilku sekund pysk pierwszego pitbulla zamienił się w strzępy, a drugi… najpierw przysiadł, a potem, widząc, co go czeka, podwinął ogon i z piskiem uciekł do właściciela.

A ten dalej filmował. Najwyraźniej nie wierzył własnym oczom. I tak – nagrywał sobie to na żywo.

No więc…

Teraz pitbulle chodzą w kagańcach i na smyczy. Ale tylko wtedy, gdy ja nie wyprowadzam Biednego Kotka i moich psów.

Bo jeżeli nas spotkają, podkulają ogony, piszczą i chowają się za właścicielem, a czasem nawet… no cóż, załatwiają się ze strachu. Żeby uniknąć wstydu, wyprowadza je teraz tylko o świcie albo w nocy.

Owczarki teraz liżą swojego wybawiciela i nie kłócą się z nim. I ja, szczerze mówiąc, też uważam, iż gdyby nie on…

Nasze relacje mocno się zmieniły. Kiedy żony i córki nie ma w domu, przynoszę dwa piwa i dwie śledzie.

Piwo wypijam sam, a śledzie dzielę się z moim obrońcą.

Psy siedzą i patrzą w milczeniu. Nie protestują. Bo psy to mądre stworzenia.

Czasem przyjdzie do mnie, żebym go pogłaskał, ale w jego oczach widać coś, co nie pasuje do “Biednego Kotka”. Jakby w nim mieszkałaJakby w nim mieszkała dusza starożytnego wojownika, który zbyt długo walczył i w końcu postanowił przejść na emeryturę w kocim ciele.

Idź do oryginalnego materiału