– Tylko na ciebie, Marto, mam nadzieję. Muszę zrobić choćby małą uroczystość, bo na wsi krewni mnie nie zrozumieją, a nie mam zupełnie pieniędzy – sąsiadka przyszła do mnie z samego rana, jak tylko usłyszała, iż przyjechałam do domu na urlop, i prosiła, żebym pożyczyła jej chociaż 10 tysięcy, bo jej córka zamierza wyjść za mąż

przytulnosc.pl 4 dni temu

Nie lubię pożyczać pieniędzy, ale chodzi o moją najbliższą sąsiadkę. Mieszkamy dom w dom, a przez te wszystkie lata stałyśmy się sobie dość bliskie.

Przyjechałam do tej wsi, gdy wyszłam za mąż. Michał był jedynym synem swoich rodziców, więc moja teściowa nalegała, abyśmy zamieszkali razem z nimi. Nie chciałam mieszkać z teściową, ale kochałam męża i dla niego się zgodziłam.

Bycie synową nie było łatwe, zawsze było mnóstwo pracy. Teściowie mieli duże gospodarstwo, duży ogród, a wszystko to wymagało ogromnego wysiłku i czasu.

Kiedy nasz syn z Michałem podrósł, zaczęłam rozważać wyjazd za granicę do pracy. Mąż nie chciał mnie puścić, jego mama również, bo wiedzieli, iż tracą darmową siłę roboczą. Ale zapewniłam ich, iż pieniądze, które zarobię w Portugalii, wszystko to wynagrodzą.

Mówiłam: „Zobacz, Michał, za kilka lat nasz syn będzie chciał się ożenić, a gdzie przyprowadzi żonę? Do nas? I będziemy mieszkać w jednym domu trzy pokolenia? Chcesz takiego szczęścia dla naszego syna? Sam mieszkania gwałtownie nie kupi, widzisz, jakie są ceny, a w Portugalii w 3-4 lata można zarobić na mieszkanie. To nasza szansa.”

Michał chwilę się zastanowił i zgodził się. Pojechałam do Lizbony do znajomej, która od kilku lat tam pracowała i już się zadomowiła. W ciągu 4 lat kupiłam mieszkanie i od razu przepisałam je na syna. Jeszcze jest kawalerem, ale kiedy zdecyduje się na ślub, będzie miał gdzie przyprowadzić żonę.

Oczywiście mieszkanie wymaga remontu i trzeba kupić meble, ale poradzimy sobie z tym, najważniejsze, iż już jest.

Uprzedziłam męża, iż przyjadę na święta zimowe, ale wcale nie był z tego zadowolony. Powiedział tylko: „Rób, jak uważasz.” A kiedy przyjechałam, od razu zauważyłam, iż coś jest nie tak – chodził i burczał.

Pytam: „Co się stało?” A on mnie zaszokował, mówiąc, iż chce się ze mną rozwieść.

– jeżeli było ci z nami tak ciężko, to czemu nie powiedziałaś tego wprost, tylko obgadujesz nas za plecami? – zapytał z wyrzutem.

I wtedy zrozumiałam, skąd wieje wiatr. Przed przyjazdem do domu rozmawiałam przez telefon z sąsiadką. Opowiadała, iż ma ciężko, a ja powiedziałam, iż ją rozumiem i tak, po przyjacielsku, dodałam, iż w Portugalii mam o wiele lżej niż w domu.

Nie kłamałam – powiedziałam prawdę. W domu przy teściowej pracowałam od świtu do zmierzchu. A w okresie ogrodowym było jeszcze gorzej – aż nie chcę tego wspominać.

Portugalia wydaje mi się rajem w porównaniu z tym, ile obowiązków miałam tutaj. choćby wyglądam lepiej i wszyscy to zauważają i mi o tym mówią.

Swoimi myślami szczerze podzieliłam się z sąsiadką, którą uważałam za przyjaciółkę, a choćby zaproponowałam jej, żeby przyjechała do mnie do Portugalii.

Kto by pomyślał, iż przekaże naszą rozmowę mojemu mężowi i teściowej, jeszcze bardziej ją ubarwiając, i w efekcie nastawi ich przeciwko mnie.

Mąż teraz ciągle powtarza, iż nie chce już ze mną żyć i trzeba się rozwieść.

– Jedź do swojej Portugalii, kup sobie jeszcze jedno mieszkanie i żyj tam sama, bez naszych krów i ogrodu.

Jest mi bardzo przykro, bo mimo wszystko kocham swojego męża i nie chcę go stracić. Nigdy nie myślałam o rozwodzie, przecież przeżyliśmy razem tyle lat, wychowaliśmy syna.

Ale mąż nie chce niczego słuchać, mówi, iż będziemy się rozwodzić, a teściowa wyrzuca mnie z domu.

A po tym wszystkim, co zrobiła sąsiadka, ona teraz przychodzi do mnie i chce, żebym pożyczyła jej pieniądze, bo nie ma od kogo, a chce zrobić małą uroczystość dla córki, żeby uczcić jej zamążpójście w gronie rodziny.

Pieniądze mam, ale nie mam najmniejszej ochoty ich jej pożyczać.

A jaka jest wasza opinia – powinnam jej pożyczyć pieniądze czy nie?

Idź do oryginalnego materiału