– Ty chyba nie znasz dzisiejszych dzieciaków zbyt dobrze!

3 dni temu

Ty chyba dzisiejszych dzieci nie znasz!
Cześć, Halino, widzę, iż pracujesz w ogródku, to postanowiłam wpaść się przywitać mówiła Tadeja Piotrowska, przestępując z nogi na nogę przy furtce.

Z Haliną Janowską mieszkały na różnych końcach wsi. Piotrowska z dziadkiem Wiktorem nad rzeką, a Halina bliżej lasu.

Wcześniej prawie się nie widywały przecież wokół było pełno sąsiadów. Tylko iż u nich wnuki już dorosły. A tym razem do Tadei i jej męża dzieci chcą przywieźć na cały miesiąc wnuków Wojtka i Krzysia. Mówią, iż chłopcy już mają dość siedzenia w mieście.

Przez lata w rodzinie syna było lepiej, więc jeździli na wakacje za granicę. Teraz sytuacja się zmieniła i przypomnieli sobie, iż rodzice żyją na wsi nad rzeką. Postanowili więc nie przyjechać na weekend, jak to bywało, ale zostawić chłopców na cały miesiąc.

Tylko, mamo, oni nie bardzo się dogadują ostrzegł syn, Marek. Krzysio w swoich trzynastu latach uważa się za dorosłego. A Wojtek nie chce mu ustępować, więc ciągle się kłócą!

No i co, my z naszymi wnukami sobie nie poradzimy? Przywoźcie, jakoś to będzie odpowiedziała rezolutnie Tadeja. Ale gdy odłożyła słuchawkę, zaczęła się zastanawiać dzisiejsze dzieci są inne niż dawniej. Czasem choćby nie wiadomo, jak do nich podejść. Ostatni raz przywozili ich, gdy byli mali. A teraz? Nagle poczuła niepokój a jeżeli sobie nie poradzi?

Dziadek Wiktor u Tadeji Piotrowskiej to twardy facet, nie znosi nieposłuszeństwa. A kłótni w domu nie potrzebują.

Więc postanowiła się zabezpieczyć pójść do Haliny. Podobno i do niej przyjeżdżają wnuki w podobnym wieku.

Pamiętała z własnego doświadczenia, iż dzieci trzeba czymś zająć. Wtedy i problemów będzie mniej, jeżeli się zaprzyjaźnią.

Wejdź, Tadeju! powitała ją Halina Janowska. Z czym przyszłaś?

No właśnie, wnuki do nas na miesiąc przyjeżdżają, a u ciebie chyba chłopcy w podobnym wieku? Może ich poznać, jak się zaprzyjaźnią, to i nam, i im będzie lepiej zaproponowała Tadeja Piotrowska.

Ty chyba dzisiejszych dzieci nie znasz! zaśmiała się Halina Janowska. Nie boisz się wziąć ich na tak długo? Moje wnuki wykończyły mi nerwy, a dziadek chciał ich choćby odesłać do domu. No ale skoro już się zgodziłaś, to przyprowadź, poznamy ich. Co nam pozostaje, to przecież nasze wnuki!

W weekend przyjechał syn Marek z żoną Kingą i synami Krzysiem i Wojtkiem.

Chłopcy podrośli, widać było, iż cieszą się z widoku dziadków. I Tadei Piotrowskiej zrobiło się lżej na sercu.

I po co ją Halina Janowska straszyła? U niej może chłopcy są niegrzeczni, a u nich jacy kulturalni i dobrze wychowani! I w szkole też dobrze się uczą, nie ma się czym martwić.

Mamo, jak coś, dzwoń, ja z nimi pogadam powiedział odjeżdżając Marek, ale Tadeja machnęła ręką. Daj spokój, synu, czy to my dzieci nie wychowaliśmy?

Wieczorem Krzysio i Wojtek długo nie mogli się uspokoić. Położyli ich spać w pokoju obok dawnym pok

Idź do oryginalnego materiału