o poranku, ledwie wyłaniające się z mgieł
i w słoneczne popołudnie.
Szłam do ogrodu i wracałam z ogrodu, znaczy.
Szkoda mi, iż szerszenie już obgryzają bez - znaczy, kończy się lato.
Przechodzą na paszę cukrową z białkowej, czyli nie trzeba już karmić larw, można się obżerać.
Wrzosy już w pąkach.
Dokwitują ostatnie lilie tygrysie
i choćby Salomon w całym swoim przepychu, tak, wiem.
A supermarket z sąsiedztwa rozpoczyna promocję na artykuły szkolne.
Jesień idzie, nie ma na to rady...
1000.